POLSKI  ENGLISH

BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - Kazusy
Woda dla Sudanu - komentarz

Wspólna kampania PAH i Cisowianki jest rodzajem systematycznej i długofalowej pomocy skierowanej do mieszkańców Sudanu. Wybudowane studnie będą bowiem służyć mieszkańcom nawet po zakończeniu tej kampanii. Jest to zatem bardzo potrzebna i skuteczna forma pomocy.

Nie ma również wątpliwości, że kampania PAH i Cisowianki stanowi dla licznego grona konsumentów okazję do tego, aby zainteresować się losem ludzi znajdujących się w trudnym położeniu życiowym. Pomagając poprzez zakup butelki wody mineralnej, konsument może zdać sobie sprawę z bardzo konkretnych braków i niedogodności, których doświadczają inni ludzie. Może on uświadomić sobie, że wprawdzie sam ma co jeść i pić, ale są na świecie ludzie, bardziej lub mniej od niego oddaleni, którzy tych podstawowych potrzeb nie mogą w wystarczający sposób zaspokoić. Skoro zaś sam uznaje te potrzeby za podstawowe, to również można się spodziewać, iż będzie skłonny przyczynić się do tego, by inni także mogli je zaspokoić. Zatem naoczność problemu (np. butelka wody, którą pije i problem niezaspokojonego pragnienia innych) może pobudzać wśród konsumentów zdolność do empatii.

Ponadto, w ślad za zainteresowaniem się losem potrzebujących i wzbudzeniem empatii, konsument zyskuje od razu okazję do udzielenia pomocy. Kupując specjalnie zaprojektowaną butelkę wody mineralnej, może od razu podzielić się swoimi dochodami z osobami potrzebującymi bardzo konkretnego wsparcia.

Jeśli jednak potraktujemy opisaną kampanię jako przykład udzielania pomocy potrzebującym za pośrednictwem mechanizmu rynkowego, to okaże się, że przynajmniej w teorii nie jest on wolny od pewnych trudności. Do trudności związanych z udzielaniem pomocy ubogim za pośrednictwem rynku należą: (1) groźba uprzedmiotowienia relacji ofiarodawca-potrzebujący, (2) niebezpieczeństwo zwolnienie konsumenta z odpowiedzialności za innych (3) propagowania konsumpcyjnego stylu życia oraz (4) zagrożenie potraktowania przez firmę pomocniczości w sposób instrumentalny.

Możliwość unaocznienia problemu, dotyczącego osób potrzebujących pomocy (np. brak wody pitnej), spowodowana bezpośredniością relacji konsumenta do przedmiotu konsumpcji (np. butelki wody mineralnej), który stanowi rozwiązanie tego problemu, współwystępuje z anonimowością osób potrzebujących owej pomocy. Mechanizm rynkowy koncentruje uwagę konsumentów w pierwszym rzędzie na towarach, a nie na ludziach, dla których mogą stać się one środkiem zaspokojenia ich podstawowych potrzeb. Relacja ofiarodawca-potrzebujący zostaje w ten sposób zapośredniczona przez relacją konsument-towar. Konkretność produktu może przysłonić osobę potrzebującą pomocy, która staje się abstrakcyjna (Komu ja właściwie pomagam?).

Ponadto, niezamierzoną konsekwencją takiego sposobu świadczenia pomocy na rzecz ubogich może być przekonanie konsumentów, że skoro kupili towar, to już nie muszą więcej zaprzątać sobie głowy dobroczynnością. A przecież nie wszystkim potrzebującym da się zorganizować pomoc właśnie w ten sposób. Paradoksalnie więc, wykorzystanie rynku do udzielania pomocy ubogim może nie tylko uwrażliwić konsumentów na problemy ludzi potrzebujących pomocy, lecz także osłabić tę wrażliwość. Konsumenci zyskują w ten sposób coś w rodzaju moralnego alibi. Skoro pomogłem konsumując, to jestem zwolniony z dalszej troski i zaangażowania na rzecz potrzebujących.

Z poczuciem moralnego alibi wiąże się także problem propagowania konsumpcyjnego stylu życia. Dzieje się tak dlatego, że konsumpcja dóbr zyskuje dodatkowe uzasadnienie. Już nie konsumuję wyłącznie po to, aby zaspokoić własne potrzeby, lecz także po to, aby pomóc ludziom znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej. Co więcej, okazuje się, że im więcej będę konsumował, tym bardziej pomogę potrzebującym.

Nie ma również wątpliwości, że ubodzy nie są jedynymi beneficjentami kampanii pomocowych prowadzonych za pośrednictwem rynku. W wyniku tego typu akcji korzyści, polegające np. na kształtowaniu pozytywnego wizerunku marki wśród konsumentów, odnosi również zaangażowana w nią firma.

Ktoś mógłby jednak zapytać: co złego w tym, że konsumenci zaspokajają swoje potrzeby, a producenci realizują zyski pomagając przy okazji przynajmniej niektórym spośród potrzebujących? Oczywista odpowiedź na tak postawione pytanie brzmi: nic złego. W końcu, w związku z tym, że jednym żyje się wygodnie (konsumentom), a inni się bogacą (producenci) środki na pomoc dla ubogich zostają zebrane, a ktoś ostatecznie pomoc otrzymuje. Czy jednak w takich działaniach jest coś dobrego, czy zasługują one nie tylko na brak moralnej nagany, ale również na moralną pochwałę? Pytanie o to, co złego jest w danym działaniu różni się przecież od pytania dlaczego owo działanie jest uznawane za dobre. Oczywista odpowiedź na pierwsze z nich nie implikuje równie oczywistej odpowiedzi na drugie. Działanie nie jest bowiem dobre tylko dlatego, że nie zostało uznane za złe.

Zgodnie z utylitarystycznym kryterium wartość moralna przysługuje wyłącznie tym działaniom, których efektem jest maksymalizacja użyteczności wszystkich ludzi, których dane działania dotyczą (upraszczając, wszystkich członków społeczeństwa). Wobec tego, nie zasługuje na aprobatę moralną postępowanie producenta oraz konsumenta, których skutkiem jest w głównej mierze ich własny interes przy niewielkich korzyściach przypadających potrzebującym, podczas gdy niezrealizowaną pozostaje alternatywa przynosząca większą korzyść wszystkim członkom społeczeństwa. Nie ma w tym przypadku znaczenia, kto ostatecznie jest ofiarodawcą, a kto pośrednikiem w dostarczaniu pomocy. Jeśli owo wspólne działanie producentów i konsumentów okaże się nastawione wyłącznie na ich własną korzyść i będzie mniej efektywne niż zaniechane alternatywy (np. kwesta), to wówczas utylitaryści nie tylko odmówią tego typu działaniom wartości moralnej, lecz wprost nazwą je działaniami moralnie niesłusznymi (zakazanymi).

W pewnym sensie mniej radykalni niż utylitaryści są w swoich sądach zwolennicy etyki deontologicznej, zgodnie z którą czyn ma wartość moralną jeżeli jest efektem świadomej decyzji podjętej w oparciu o odpowiednie pobudki (w ujęciu kantowskim jest to poczucie obowiązku). Zgodnie z tym ujęciem nie zasługuje na pochwałę moralną czyn konsumenta, który sięga po swoją ulubioną wodę mineralną, a przy okazji i zupełnie bezrefleksyjnie przyczynia się w ten sposób do przekazania pewnej kwoty na rzecz osób potrzebujących. Nie jest to oczywiście działanie moralnie naganne, lecz także nie jest postępowaniem moralnie dobrym, gdyż ów przykładowy konsument być może nie chciał przyjść z pomocą potrzebującym, ani nie zrobił tego z pobudki zasługującej na aprobatę moralną. Podobnie będzie się miała rzecz z producentem, który chcąc wypromować swoją markę jako np. społecznie odpowiedzialną wprowadza do obrotu produkty, z których dochód przeznaczony jest na rzecz osób potrzebujących. Wprawdzie nie sposób zarzucić mu bezrefleksyjność, można się raczej spodziewać, że jego decyzja jest bardzo dokładnie przemyślaną strategią. Tym niemniej, jeśli motywem skłaniającym go do działania nie była w pierwszym rzędzie chęć pomocy potrzebującym, lecz dążenie do maksymalizacji własnych korzyści, również i jego działanie nie zasługuje na pochwałę moralną. Nie znaczy to jednak, że ktoś, np. przedsiębiorca nie może podejmować działań, które są zarazem dobre pod względem moralnym i przynoszą mu osobistą korzyść. Zwolennicy etyki deontologicznej stoją raczej na stanowisku, że należy dokładnie odróżniać nie tylko działania zasługujące na moralną aprobatę (działania dobre), nie zasługujące ani na moralną naganę, ani pochwałę (działania dopuszczalne) oraz zasługujące na moralną naganę (działania złe), lecz również rozpoznać strukturę motywacji kierujących ludzkim postępowaniem. Odmienną kwalifikację moralną będzie miał zatem czyn, do którego podjęcia skłonił człowieka motyw korzyści własnej, a przy okazji spowodowane zostało pewne dobro (pomoc dla potrzebujących), aniżeli czyn, który został podjęty z poczucia obowiązku i troski o innych (pomoc dla ubogich), a przy okazji sprawca tego czynu osiągną pewną korzyść (np. zwiększył sprzedaż swych produktów). Tylko ten drugi czyn zasługuje na moralną pochwałę, ten pierwszy zaś co najwyżej nie zasługuje na moralną naganę.

Komentarz opracował Tomasz Kwarciński

[Opracowano na podstawie: T. Kwarciński, Rynek jako „narzędzie” pomocy potrzebującym (artykuł niepublikowany)]

Opublikowano 30 XII 2010