POLSKI  ENGLISH

ETYKA W PSYCHOLOGII - Kazusy
Kazus Zaina Hashmi - opis

Zain jest czwartym dzieckiem Raja i Shahany Hahsmi. Chłopiec urodził się z ciężką postacią niedokrwistości – beta talasemią major; (talasemia, od greckich słów thálassa = „morze” i haima = „krew”). Jest to choroba genetyczna zaburzająca prawidłową syntezę hemoglobiny. Spośród różnych jej postaci, szczególnie groźna i uciążliwa w terapii jest właśnie talasemia major. Leczenie polega na regularnych przetoczeniach krwi, u Zaina dokonywanych w szpitalu, i na ewentualnym podaniu komórek macierzystych pobranych ze szpiku kostnego lub z krwi pępowinowej.

Powtarzające się transfuzje obciążają organizm chorego nadmiarem żelaza wprowadzonego z hemoglobiną, co powoduje uszkodzenie wielu narządów, między innymi, serca, wątroby i gruczołów wydzielania wewnętrznego. Jego usuwanie polega na podawaniu leków wiążących ten pierwiastek, tzw. substancji chelatyzujących. W przypadku talasemii jest to deferoksamina aplikowana we wlewkach podawanych za pomocą pompy przez 10 do 12 godzin, zazwyczaj codziennie. Zabiegi te są bardzo uciążliwe przede wszystkim z powodu powtarzalności i długiego trwania oraz śladów po wkłuciach i podrażnień skóry.

Talasemia nie leczona uszkadza wątrobę, znacznie zwiększa podatność na infekcje i prowadzi do śmierci powodowanej niewydolnością serca zazwyczaj w wieku 20-30 lat. W przypadku Zaina Hashmi prognoza długości jego życia była „niepewna”.

Pani i pan Hashmi są nosicielami genów tej choroby i prawdopodobieństwo urodzenia dziecka nią obciążonego wynosi 50%. Raja, będąc w ciąży z Zainem, poddała się odpowiednim testom prenatalnym wykrywającym predyspozycję do talasemii. Jednakże dały one błędny wynik negatywny.

Chorobę u chłopca zdiagnozowano w wieku czterech miesięcy. Za radą lekarzy zdecydowano się na przeszczep komórek macierzystych. Kluczowe dla doboru dawcy jest oznaczenie tzw. antygenów zgodności tkankowej, w skrócie – HLA (od angielskiej nazwy human leukocyte antigens). Jak sama nazwa wskazuje, aby powiódł się przeszczep komórek macierzystych, musi być zgodność tych antygenów między potencjalnym ich dawcą a Zainem.

Żadne z trójki starszego rodzeństwa nie miało zgodnych HLA. Po dwóch miesiącach od diagnozy pani Hashmi w sposób naturalny zaszła w ciążę, aby urodzić dziecko, które byłoby jednocześnie źródłem komórek. Szansa na urodzenie brata albo siostry ze zgodnym HLA wynosi 1 do 4, czyli jest to najbardziej statystycznie prawdopodobny sposób uzyskania dawcy. Niestety testy pokazały, że dziecko będzie dotknięte beta talasemią i R. Hashmi poddała się aborcji. Drugie dziecko urodziło się wprawdzie zdrowe, ale niezgodne z Zainem w HLA.

Rodzice chłopca rozpoczęli szeroko zakrojone poszukiwania w międzynarodowym rejestrze dawców. Kiedy ich wysiłki spełzły na niczym, zaczęli rozważać inne możliwości. W tym czasie pani Hashmi spotkała dr. Simona Fishela – dyrektora Centrum Wspomaganej Reprodukcji (CWR) – jednej z największych w Zjednoczonym Królestwie instytucji oferujących zapłodnienie in vitro. Lekarz poinformował ją o nowej technice w medycynie rozrodu – diagnostyce preimplantacyjnej (PID) – mogącej przynieść rozwiązanie problemu dawcy. W koniecznym skrócie rzecz ujmując procedura ta obejmuje następujące czynności:

a. zapłodnienie in vitro komórek jajowych pobranych od Raji Hashmi plemnikami jej męża w celu uzyskania kilkukomórkowego embrionu,
b. oddzielenie przez biopsję od embrionu jednej do dwóch komórek (tzw. blastomerów),
c. badanie oddzielonej komórki z wykorzystaniem genetyki molekularnej w celu wykrycia ewentualnego nosicielstwa talasemii,
d. równoległe przeprowadzanie na tym blastomerze oznaczenia stopnia zgodności HLA.

Czynności wymienione w trzech pierwszych punktach są działaniami typowymi dla PID. Natomiast ostatni punkt opisuje tzw. oznaczanie zgodności antygenów HLA, lub prościej zgodności tkankowej (ZHLA). Ich złączenie w jednej technice diagnostycznej daje nadzieję na znalezienie – już na etapie preimplantacyjnym – embrionu wolnego od talasemii i zgodnego z biorcą w antygenach HLA, co umożliwia wykorzystanie przyszłego noworodka jako dawcy komórek macierzystych dla Zaina.

Dr Fishel zwrócił się o autoryzację opisanej procedury do Urzędu ds. Płodności i Embriologii (Human Fertilisation and Emryology Authority) sprawującego nadzór nad badaniami z użyciem ludzkich embrionów, kontrolującego wspomaganą reprodukcję, licencjonującego kliniki przeprowadzające tego rodzaju zabiegi oraz udzielającego autorytatywnych informacji szerokiej publiczności [1]. Licencje są wydawane przez Urząd zgodnie z Ustawą o płodności i embriologii z 1990 [2] (znowelizowaną w 2008).

Pozwolenia na PID wykorzystywaną do wykrywania chorób genetycznych były już od kilku lat udzielane przez Urząd. Natomiast oznaczanie zgodności antygenowej nie było dotychczas przeprowadzane. Dlatego dr Fishel zdecydował, że ZHLA wymaga oficjalnego zezwolenia i CRW wystąpiło o taką licencję. Urząd ogłosił decyzję w doniesieniu prasowym z dnia 13 grudnia 2001 roku. Ruth Deech prezeska tej instytucji stwierdziła: „Rozważyliśmy rzeczywiście bardzo starannie etyczne, medyczne i techniczne implikacje procedury. Zastanawialiśmy się jak można usprawiedliwić oznaczanie antygenów zgodności tkankowej w celu uratowania życia rodzeństwu, w sytuacji gdy PID jest już wykonywana. Stwierdziliśmy, że to może mieć miejsce w bardzo rzadkich okolicznościach i pod ścisłą kontrolą” [3].

Wyznaczniki tej kontroli sprawowanej case by case sformułowane zostały w listopadzie 2001 roku w raporcie Urzędu ds. Płodności i Embriologii [4]. Zasadniczą rację kontroli odniesionej do indywidualnych przypadków stanowił brak dostatecznych naukowych danych dotyczących wpływu pobierania komórek z zarodka na zdrowie przyszłego dziecka. Brakowało także danych, co do możliwych zaburzeń dobrostanu psychicznego wynikających z faktu, że celem powołania dziecka na świat było uratowanie zdrowia/życia chorego brata bądź siostry. Do warunków najistotniejszych dla omawianego kazusu należą:

a. stan dotkniętego schorzeniem dziecka musi być ciężki albo zagrażający jego życiu na tyle poważnie, aby usprawiedliwić skorzystanie z PID, b. embriony powinny być zagrożone ryzykiem stanu dotykającego dziecko; racją sformułowania tego ograniczenia była ostrożność wynikająca ze wspomnianego deficytu wiarygodnych danych dotyczących wpływu embrionalnej biopsji na przyszłe dziecko, c. wszystkie pozostałe możliwości leczenia i źródeł tkanki dla dziecka dotkniętego schorzeniem powinny być wyczerpane, d. intencją przeprowadzenia PID z jednoczesnym ustalaniem HLA powinno być wyłącznie uzyskanie krwi pępowinowej stosowanej do leczenia, e. powinna być zapewniona właściwa konsultacja dla rodziców.

22 lutego 2002 roku Urząd wydał zezwolenie na wykonanie „zapłodnienia in vitro łącznie z PID dla beta thalassemii i oznaczania HLA dla pacjentów znanych jako pan i pani H.”.

Państwo Hashmi podjęli dwie próby zapłodnienia in vitro, łącznie z PID i oznaczaniem antygenów zgodności. W pierwszej uzyskano 15 zarodków. Komórki pobrane przed zamrożeniem zarodków wysłano do Instytutu Genetyki Reprodukcyjnej w Chicago, mającego stosunkowo duże doświadczenie w tej procedurze. Tylko jeden z zarodków był zgodny antygenowo z Zainem. Niestety, był też nosicielem beta talasemii.

Podjęto ponowną próbę. Dwa z dziesięciu embrionów były wolne od choroby i zgodne antygenowo z biorcą. Jeden implantowano pani Hashmi, co jednak nie doprowadziło do ciąży. Ewentualną kontynuację procedury zahamowało zgłoszenie sprzeciwu do sądu pierwszej instancji przez Josephine Quintavalle występującą w imieniu Comment on Reproductive Ethics (CORE) – organizacji pro-life, zajmującej się „etycznymi dylematami związanymi z ludzką reprodukcją, szczególnie zaś z nowymi technologiami wspomaganego zapłodnienia” [5]. Powódka zakwestionowała przywołaną decyzję Urzędu ds. Płodności i Embriologii z 13 grudnia 2001 roku. Sprzeciw został uwzględniony przez sąd. 20 grudnia 2002 roku sędzia Maurice Kay orzekł na korzyść J. Quintavalle [6].

Podstawę wniosku CORE stanowiło założenie, zgodnie z którym oznaczanie HLA nie jest świadczeniem zdrowotnym „przeznaczonym do pomocy kobietom w posiadaniu dzieci i dlatego nie może być zezwalane przez Ustawę o płodności i embriologii [7]. Par. 1 Załącznika 2 do tego dokumentu stanowi bowiem, że licencja wydawana przez Urząd może:

1. „autoryzować każde działanie podejmowane w przebiegu świadczeń zdrowotnych (treatment services) –
a. doprowadzenia do wytworzenia embrionów in vitro,
b. przechowywania embrionów,
c. używania gamet,
d. procedur służących utrzymaniu embrionów w odpowiednim (suitable) stanie do umieszczenia w kobiecie albo do stwierdzenia, czy embriony nadają się do tego celu, [...]
3. Zezwolenie wydawane mocą tego paragrafu nie może autoryzować żadnej działalności, jeśli Urząd nie uzna jej za niezbędną albo pożądaną w celu przeprowadzenia świadczeń zdrowotnych [...]”.

Dla analizowanej sprawy istotny jest także par. 1. art. 3 Ustawy. Zgodnie z nim: „Żadna osoba nie może –
a. doprowadzić do wytworzenia embrionu,
b. przechowywać albo używać embrionu bez uprzedniego zezwolenia”.

Pełnomocnicy Urzędu próbowali obalić założenie CORE na dwa sposoby:

a. twierdząc, że „oznaczanie antygenów tkankowych nie wymaga ustawowego zezwolenia, ponieważ jest przeprowadzane nie na embrionie, lecz na komórkach oddzielonych od niego” (par. 6). Zgadzali się, że pobranie komórek z embrionu jest jego „użyciem”. Jednakże zezwolenia na PID i przeprowadzania dalszych testów nie należy zrównywać z używaniem embrionu (par. 11). Udzielona licencja na PID wystarcza i ZHLA nie potrzebuje osobnego zezwolenia.

b. Podnosząc, że Urząd może z mocy prawa zezwalać na ZHLA, gdyż termin „świadczenie zdrowotne”, zgodnie z intencją zacytowanego wyżej paragrafu 1 Ustawy, należy rozumieć szeroko jako synonim „świadczenia związanego z płodnością” (fertility treatment). Natomiast odwołując się do paragrafu 1.3. Załącznika 2, Urząd może dać licencję na oznaczanie antygenów uznając to „działanie za co najmniej pożądane dla realizacji całościowego celu świadczenia związanego z płodnością”. Albowiem „pomoc kobiecie w posiadaniu dziecka o szczególnej charakterystyce – czy będzie to wolność od genetycznego schorzenia, czy zgodność antygenowa z dotkniętym nią rodzeństwem – jest działaniem pożądanym na mocy tak zdefiniowanego celu” (par. 16).

Pierwszy sposób dowodzenia M. Kay zdecydowanie oddalił. Jego zdaniem ZHLA zrównać można z użyciem embrionu z następujących powodów:

a. oznaczanie antygenów jest procedurą przeprowadzaną na komórkach embrionalnych, można więc powiedzieć – jak to czyni Urząd – w przywołanym doniesieniu prasowym z dnia 13 grudnia 2001 roku, że ZHLA stanowi „dodatkowy etap, na którym embrion jest symultanicznie badany na okoliczność zgodności tkankowej z chorym rodzeństwem”.

b. Typowanie zgodności tkankowej daje okazję do wielu nadużyć. Jest to jednym z powodów, dla których Urząd, przytoczonymi już słowami R. Deech, zdecydowanie zaakcentował, że ZHLA „może mieć miejsce w bardzo rzadkich okolicznościach i pod ścisłą kontrolą”. Dlatego też sędziemu wydaje się „niepojęte”, aby Parlament zdecydował się na wyłączenie omawianej procedury spod kontroli Ustawy. Nie może być jego intencją „nakreślenie granicy między ekstrakcją komórek embrionalnych, która sama w sobie nie daje powodu do realnych etycznych problemów, a następującym po niej genetycznym testowaniu, dającym okazję do nadużyć” (par. 12).

c. Z analizy Ustawy jako całości „jasno” wynika, że kiedy dokument odsyła do badania „embrionalnego materiału”, czyni to w kontekście „systemu licencjonowania”. M. Kay w szczególności powołuje się na cytowany punkt d par. 1.1. Załącznika 2.

Przytoczone argumenty obalają pogląd Urzędu o zbyteczności osobnego zezwolenia na ZHLA. Co więcej, utrzymywał sędzia, uzasadniają zakaz tej procedury wynikający z przepisów Ustawy.

M. Kay nie zgodził się także z drugim sposobem dowodzenia. Odnosząc się do pomocy kobiecie w posiadaniu dziecka o szczególnej charakterystyce stwierdził, że tego typu poglądy „mogą otworzyć drzwi do użycia PID dla czegoś, co czasem nazywane jest ‘społeczną selekcją’ – na przykład wyborem ze względu na płeć” (par. 16).

Odrzucił też twierdzenie, że oznaczanie antygenów HLA jest świadczeniem zdrowotnym w jakimkolwiek znaczeniu tego terminu. „Jedynym celem ZHLA jest uzyskanie pewności, że dziecko będzie tkankowo zgodne ze starszym bratem. Nie uważam – konkluduje sędzia – że można to uznać za ‘niezbędne albo pożądane’ w udzielaniu pomocy kobiecie w posiadaniu dziecka” (par. 17).

Urząd ds. Płodności i Embriologii złożył odwołanie od decyzji sędziego M. Kaya do Sądu Apelacyjnego. Orzeczenie zostało wydane 16 maja 2003 roku [8].

Przedstawiciel Urzędu podtrzymał linię rozumowania prezentowaną przed sądem pierwszej instancji. Podkreślił jednak, że sprawa państwa Hashmi ujawnia istotę rozpatrywanego kazusu: „zasadniczym zadaniem” całej procedury – wytworzenia zarodka, biopsji dla PID i ZHLA, badania uzyskanej komórki i implantacji embrionu, jeśli okaże się wolny od choroby i zarazem antygenowo zgodny z Zainem – było uzyskanie dziecka, którego krew pępowinowa będzie dla brata źródłem komórek macierzystych. Stąd też „żywotną kwestią” jest odpowiedź na pytanie, czy procedura ta była podjęta „w celu udzielenia pomocy kobiecie w posiadaniu dziecka”. Rozstrzygnięcie sporu o to, czy testy na komórkach uzyskanych w wyniku biopsji są „użyciem” embrionu, czy też nie, jest wtórne wobec odpowiedzi na postawione pytanie. Jeśli będzie negatywna, wówczas także i pobranie komórki nie może być traktowane jak udzielanie pomocy. Zdaniem reprezentanta Urzędu odpowiedź jest pozytywna, gdyż procedura daje pani Hashmi dwojaką wiedzę dotyczącą i choroby, i zgodności tkankowej. Nie mając jej, nie zdecydowałaby się na dziecko (par. 20-21).

Urząd zgodził się, że przedstawione rozumowanie może spotkać się z zarzutem wykorzystania PID do uzyskania wiedzy o cechach dziecka, selekcjonowanych z „czysto społecznych powodów”. Jednakże jako kontrargument przywołał pogląd, że zadaniem tej instytucji jest nadzór nad diagnostyką preimplantacyjną zapobiegający takim nadużyciom (par. 22).

CORE zakwestionowało przedstawione argumenty. Jeśli nawet uznamy – twierdził jej przedstawiciel – że PID prowadzona dla wykluczenia defektów genetycznych mieści się w definicyjnych ramach „świadczeń zdrowotnych” (treatment services), to i tak kwestionowana praktyka różni się co do zasady od diagnostyki genetycznej, gdyż służy eliminacji embrionu zdrowego i zdolnego do przeżycia tylko dlatego, że brak mu pewnych cech pożądanych przez rodziców (par. 24).

W skład Sądu Apelacyjnego wchodziło trzech sędziów. Wszyscy orzekli na korzyść Urzędu. Lord Philips uznał, że jeśli mamy do czynienia z cechami dziecka mogącymi wstrzymać matkę przed podjęciem decyzji o jego urodzeniu, wówczas o zapłodnieniu in vitro połączonym z PID eliminującą ten powód, można słusznie powiedzieć, iż jest przedsięwzięte „w celu pomocy kobiecie w posiadaniu dziecka” (par. 47). Ostatecznie sędzia orzekł: „skrining (badanie genetyczne) embrionów przed implantacją umożliwia wybór charakterystyki dziecka mającego się urodzić z pomocą tego świadczenia. Czy i dla jakich celów taki wybór będzie dozwolony stanowi powód trudnych etycznych pytań. Konkluduję, że Parlament obarczył Urząd ds. Płodności i Embriologii podejmowaniem takiej decyzji” (par. 50).

Lord Konrad Schiemann stwierdza: „jeśli ktoś, tak jak ja akceptuje, że rozpatrywany proces w niektórych okolicznościach może być prawnie uznany przez Urząd jako pożądany w celu pomocy kobiecie w posiadaniu dziecka, wówczas akceptacja ta implikuje, w mojej opinii, że koncepcja odpowiedniości (suitability) wyrażona w paragrafie 1.1.d. jest dostatecznie szeroka, aby pomieścić upewnienie się, iż embrion jest wolny od genetycznych defektów i tkankowej niezgodności”. Sędzia uznaje więc, że świadczenie „mieści się z powodzeniem w obrębie frazy ‘procedury służące utrzymaniu embrionów w odpowiednim (suitable) stanie do’ implantacji” (par. 96).

Najbardziej rozbudowane uzasadnienie orzeczenia dał lord Jonathan Mance. Po pierwsze, nie zgodził się z poglądem sędziego Kaya, że oznaczanie antygenów jest tożsame z użyciem embrionu. „Fakt, że pewne procedury (np. biopsja) podejmowane w celu zapewnienia odpowiedniego stanu albo określenia odpowiedniości embrionów do umieszczenia w kobiecie obejmują użycie embrionu, nie znaczy, że w skład wszystkich procedur przedsiębranych dla takiego celu wchodzi jego ‘użycie’, albo że wymagają zezwolenia nakładanego paragrafem 1.1. Załącznika 2” (par. 111).

Biopsja jest konieczna do prawnie dozwolonej diagnostyki beta talasemii. „Wykorzystanie tej okazji – twierdzi sędzia J. Mance – do badania zgodności tkankowej z dotkniętym chorobą bratem nie jest samo w sobie działaniem wymagającym zezwolenia i nie wpływa na prawomocność licencjonowanej biopsji ukierunkowanej na skrining talasemii” (par. 129).

Jednak lord Mance wyraził wątpliwość, czy w sytuacji, jeśli biopsja ma „dwa podstawowe cele” i jeden z nich nie mieści się w zakresie dopuszczanym odpowiednimi przepisami Ustawy (np. par. 1.1.d. Załącznika 2), może być udzielone na nią zezwolenie (par. 131). Dlatego też – i podobnie jak przedstawiciel Urzędu – stwierdził, że „centralnym problemem” rozpatrywanej sprawy jest rozstrzygnięcie, czy działania prowadzące do wytworzenia embrionu metodą in vitro i w szczególności jego biopsja są procedurami podlegającymi licencjonowaniu, jeśli celem pozyskania komórek embrionalnych jest ich diagnostyka preimplantacyjna, łącznie z ZHLA, prowadzona wyłącznie z zamiarem implantacji zarodka wolnego od wady genetycznej i antygenowo zgodnego z bratem (par. 112).

Inaczej mówiąc, kluczowym zagadnieniem sprawy jest rozważenie, czy Urząd był władny udzielić zezwolenia na wymienione procedury. Jego waga tłumaczy, dlaczego poprzednio przywołani dwaj sędziowie bardzo mało miejsca poświęcili na rozpatrzenie kwestii użycia embrionu i osobnej licencji na ZHLA.

Tak postawiony problem wymaga analizy definicji „świadczenia zdrowotnego”, w rozpatrywanej sprawie – „świadczenia związanego z płodnością”.

Według sędziego, Maurice Kay zbytnio zawęził tę definicję ograniczając świadczenia do procedur pomocy w posiadaniu dziecka kobietom z „ograniczoną zdolnością poczęcia albo utrzymania dziecka podczas całego okresu ciąży i porodu” (par. 116). Zawężenie to skłoniło go do błędnej konkluzji, że Ustawa skupia się jedynie na fizycznej zdolności kobiety do zajścia w ciążę i porodu (par. 123).

Ponadto nie można interpretować „odpowiedniości” i „kobiety” w paragrafie 1.1.d. („procedur służących utrzymaniu embrionów w odpowiednim stanie do umieszczenia w kobiecie albo do stwierdzenia, czy embriony nadają się do tego celu”) w sposób „abstrakcyjny i impersonalny”. Z przepisu tego nie wynika, że „odpowiedniość embrionu do implantacji jest oceniana obiektywnie bez odniesienia do konkretnej kobiety, w której ma być umieszczony.[...] Zgodność konkretnego embrionu z konkretną kobietą musi być, co najmniej, fundamentalnym względem” (par. 127).

„Ujmować ustawodawstwo jako zainteresowane jedynie zdolnością kobiety do pomyślnie zakończonego fizycznego procesu brzemienności i porodu zdaje się odwracać znaczenie człowieczej potrzeby rozmnażania się. Tak, jak ‘umieszczenie embrionu w kobiecie’ jest tylko pierwszym krokiem do donoszonej ciąży, tak brzemienność i doświadczenie narodzin są etapami na drodze do rozbudowy rodzinnego życia, a nie celami samymi w sobie” (par. 128).

Josephine Quintavalle w imieniu CORE złożyła odwołanie do Izby Lordów. Zostało ono oddalone na posiedzeniu Izby 28 kwietnia 2005 roku [9].

Sędziowie zastanawiali się przede wszystkim nad zakresem terminu „odpowiedni” w paragrafie 1.1.d. Czy jego szerokie ujęcie, zaakceptowane przez Sąd Apelacyjny nie otworzy drogi – jak twierdzili reprezentanci CORE – do spełniania życzeń matki pragnącej wiedzieć: „czy dziecko będzie płci męskiej albo żeńskiej, o włosach ciemnych lub jasnych, a być może nawet, jeśli przyjdzie odpowiedni czas, czy jest inteligentne bądź głupie. Odpowiednie musi zatem mieć węższe znaczenie niż odpowiadające konkretnej matce” (par. 13). W przeciwnym przypadku może doprowadzić do selekcji zarodków z przyczyn społecznych (par. 29).

Lordowie nie zgodzili się z takim zawężeniem i nie podzielili obaw powoda. „Odpowiedni – stwierdził lord Hoffmann – jest jednym z tych przymiotników, których treść jest całkowicie zdeterminowana przez kontekst.[...] Musi on być odnaleziony w duchu (scheme) ustawy z 1990 i z uwzględnieniem okoliczności w jakich została uchwalona. W szczególności trzeba zainteresować się, czy duch i okoliczności pomagają wyjaśnić, czy koncepcja odpowiedniości bierze pod uwagę partykularne życzenia i potrzeby matki. Jeśli tak – Urząd może autoryzować test sprawdzający, czy embrion jest w tym sensie odpowiedni dla implantacji w jej łono. Może, co oczywiście nie znaczy, że musi.[...] Jednak szerokość pojęcia odpowiedniości jest tym, co determinuje zakres swobody Urzędu” (par. 14). Innymi słowy, rozpatrywana przez Sąd sprawa dotyczyła „zakresu władzy” Urzędu ds. Płodności i Embriologii, a nie „korzystania z niej” (par. 42).

„Nie można podać logicznej podstawy dla interpretacji zakończenia władzy Urzędu w tym właśnie miejscu”, jeśli „już zostało uczynione ustępstwo zezwalające na wykonywanie PID w celu wytworzenia nie tylko zdolnego do życia, lecz także genetycznie zdrowego dziecka”.[...] Jednakże należy wziąć pod uwagę, że odpowiedniość jest dla kobiety, natomiast limity dozwolonej selekcji embrionów przynależą Urzędowi. W nieprawdopodobnej sytuacji, w której Urząd zaproponowałby licencjonowanie genetycznej selekcji dla czysto społecznych powodów, Parlament zareagowałby natychmiast usuwając tę możliwość[...]. Jeśliby to zawiodło, w ostateczności nadzór sądowy mógłby być przywołany” (par. 62).

Kazus opisał Kazimierz Szewczyk


[2] Human Fertilisation and Embryology Act;
http://www.opsi.gov.uk/Acts/acts1990/ukpga_19900037_en_1

[3] HFEA to allow tissue typing in conjunction with preimplantation genetic diagnosis;
http://www.hfea.gov.uk/961.html

[4] Human Fertilisation and Embryology Authority Report, Preimplantation Tissue Typing;
http://www.hfea.gov.uk/docs/PolicyReview_PreimplantationTissueReport.pdf

[7] S. Sheldon, S. Wilkinson, Selecting Saviour Siblings, “Medical Law Review” 2004, nr 2, s. 142.