| |||
ETYKA W BIOTECHNOLOGII - KazusyDavis przeciwko Davis - opisMary Sue Davis i Junior Lewis Davis spotkali się wiosną 1979. Oboje wówczas służyli w amerykańskiej armii stacjonującej w Niemczech. Pobrali się w Stanach Zjednoczonych 26 kwietnia 1980 roku i powrócili do Niemiec już jako małżeństwo. Małżonkowie bardzo chcieli mieć dzieci. Niestety, pierwsza ciąża okazała „niezwykle bolesną” ciążą jajowodową (zarodek zamiast w macicy zagnieździł się w jajowodzie). Mary Sue usunięto prawy jajowód. Także dalsze pięć ciąż było ciążami jajowodowymi. Pani Davis zdecydowała się na usunięcie również i prawnego jajowodu, co spowodowało jej niezdolność do zajścia w ciążę w sposób naturalny. Ciąże pozamaciczne, jak ustalił sąd pierwszej instancji, okupione zostały „znaczną traumą i bólem”. Davisowie zdecydowali się na adopcję dziecka. Jednakże naturalna matka w ostatniej chwili cofnęła swoją zgodę. Inne procedury adopcji okazały się „zaporowo drogie”. Jedyną możliwością dostępną małżonkom było zapłodnienie in vitro – IVF. Zabieg obejmował aspirację jajeczek z jajników kobiety, zapłodnienie ich spermą małżonka na płytkach Petriego („w szkle”) i przeniesienie do macicy pani Davis. Późną jesienią 1985 roku małżonkowie zapoznali się z technicznymi szczegółami tej metody i zostali włączeni do programu zapłodnienia in vitro kierowanego przez doktora Raya Kinga. Podjęto sześć prób IVF o łącznym koszcie 35.000$. Wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Zabiegi przeprowadzano w USA, gdyż Davisowie wyjechali z Niemiec i zamieszkali w Stanach Zjednoczonych, podejmując pracę w instytucjach nie związanych z wojskiem. Mimo lęku przed igłą – jak podkreślił Sąd Najwyższy stanu Tennessee – pacjentka podczas każdej próby poddawała się wielu zastrzykom domięśniowym i podskórnym niezbędnym, między innymi, dla stymulacji jajników do produkcji jajeczek. Była także znieczulana przed pobraniem jajeczek. Pod koniec 1988 roku Davisowie zapoznali się z programem mrożenia zarodków sponsorowanym przez klinikę dr. Kinga. Umożliwia ono pobranie i zapłodnienie kilku jajeczek oraz przechowywanie uzyskanych „koncepcyjnych produktów” (§ 29) i późniejszej ich implantacji. Małżonkom nikt nie powiedział o zmianach „natury IVF”, jakie pociąga mrożenie umożliwiające przechowywanie zapłodnionych komórek jajowych. Niedostępność krioprezerwacji nie była przeszkodą w podjęciu przez małżonków wcześniejszych prób, ponieważ u Mary Davis, mimo hormonalnej stymulacji, uzyskiwano najwyżej 3 do 4 jajeczek. Para zdecydowała się na mrożenie, gdyż szczęśliwie ginekologowi podczas ostatniego pobrania 8 grudnia 1988 udała się aspiracja 9 jajeczek. Davisowie wiązali duże nadzieje z krioprezerwacją pozwalającą przechować większą liczbę zapłodnionych jajeczek. Zapłodnione jajeczka – zygoty – doprowadzono na płytkach Petriego do stadium 4-8 komórek. Wszystkie były „doskonałej jakości” i 10 grudnia Mary Sue implantowano dwie takie „całości” (entities) (§ 31). Pozostałe 7 „całości” zostało zamrożonych. Niestety, także i po ostatniej implantacji pani Davies nie zaszła w ciążę. Zdaniem sądu pierwszej instancji, małżonkowie zdawali sobie sprawę, że zarodki (nazywane przez sąd „embrionami”) można przechowywać prawdopodobnie przez okres nie przekraczający dwu lat. Sąd ustalił, że rozważali także możliwość oddania zarodków innej bezpłodnej parze, gdyby się udał zabieg implantacji z 8 grudnia. Nie podjęto jednak w tym względzie żadnej wiążącej decyzji. Przed podjęciem następnej próby wszczepienia zarodków Junior Davis wniósł 23 lutego 1989 pozew rozwodowy. Argumentował w nim, że ich małżeństwo od roku lub dłużej „nie było zbyt stabilne”, mieli jednak nadzieję, iż narodziny dziecka poprawią relacje między nimi. Ze swej strony Mary Sue stwierdziła, że nie miała pojęcia o jakichkolwiek problemach małżeńskich. Sprawa rozwodowa skomplikowała się wyłącznie z powodu problemu z dysponowaniem 7 zarodkami. Mary Davis zwróciła się do sądu o uzyskanie kontroli nad „zamrożonymi embrionami” z zamiarem ich transferu do własnej macicy. Próby zajścia w ciążę miały być podjęte już po rozwodzie. Junior Davis sprzeciwił się. Chciał pozostawić embriony w stanie zamrożonym, aż do czasu podjęcia decyzji, czy chce albo nie chce zostać ojcem poza związkiem małżeńskim. W czasie rozprawy J. Davis miał 30 lat, a M. Davis 28. W orzeczeniu z 21 września 1989 roku W. Dale Young – sędzia sądu pierwszej instancji mającym siedzibę w Maryville – przyznał pani Davis „czasową opiekę nad siedmioma zamrożonymi ludzkimi embrionami”, aby umożliwić implantację i stworzyć warunki do ich narodzin [1]. Punktem wyjścia decyzji sądu było stwierdzenie, że państwo Davies zdecydowali się na IVF, zarówno przed jak i przy zastosowaniu mrożenia, wyłącznie w imię posiadania dzieci. Sąd ustalił również, że doktor King ze współpracownikami podjęli się sztucznego zapłodnienia, aby w pomóc Daviesom w ich wysiłkach zostania rodzicami. Słowem, wszyscy uczestniczyli w tych procedurach w „jednym celu: wytworzenia ludzkiej istoty będącej ich dzieckiem” (to produce a human being to be known as their child). Przyjęty punkt wyjścia postawił przed sądem kluczowe zadanie – ustalenie „kiedy się zaczyna ludzkie życie”. Właściwe rozwiązanie tej kwestii wymaga, zdaniem sądu, odpowiedzi na następujące pytania: Poszukując odpowiedzi na postawione pytania i ustalając, kiedy zaczyna się życie ludzkie, sędziowie zapoznali się z opiniami ośmiu świadków. Pięciu z nich miało wiedzę, umiejętności i doświadczenie niezbędne do uznania ich za ekspertów w reprezentowanych przez nich specjalizacjach: pielęgniarstwie, leczeniu bezpłodności i w dziedzinie endokrynologii reprodukcyjnej (dr King), embriologii ( dr Charles Shivers) i prawie szczególnie dotyczącym reprodukcji (prof. John Robertson). Istotne dla sądu było zdanie dr. Jerome Lejeune genetyka z Paryża, laureata wyróżnień za odkrycie anomalii chromosomalnych powodujących syndrom Downa, członka wielu towarzystw naukowych, w tym watykańskiej Pontifical Academy of Science. Czterech ekspertów zgodziło się, że siedem zamrożonych embrionów jest ludźmi, to znaczy trzeba je zaliczyć do bytów „należących bądź odniesionych do człowieka (belonging or relating to man)”. Sąd zaaprobował ten wniosek. Eksperci odpowiadając na kolejne pytania sformułowali o wiele bardziej zróżnicowane opinie. Trzech z nich utrzymywało, że zamrożone „całości” w preembrionalnym stadium rozwojowym są potencjalnym życiem. Prawnik profesor John Robertson stwierdził, że ludzki preembrion jest całością zbudowaną z niezróżnicowanych komórek nie mającą ani organów, ani systemu nerwowego. Około 10-14 dnia preembrion osiąga ścianę macicy, pojawia się w nim tzw. smuga pierwotna i „zaczyna się życie”. Dla J. Robertsona „nie jest jasne”, że „ludzki preembrion jest unikatowym indywiduum [...] tylko z powodu zjawiska zapłodnienia”. Trzech ekspertów opowiedziało się za różnicą między preembrionem a embrionem [2]. W uzasadnieniu swojego stanowiska odwołali się do raportu Ethics Committee of The American Fertility Society. Zgodnie z definicją podaną w tym dokumencie, „preembrion jest produktem zespolenia gamet od zapłodnienia aż do pojawienia się osi embrionalnej. Stadium preembrionalne, jak się przyjmuje, trwa najwyżej do 14 dnia po zapłodnieniu”. Komitet uznał, że „preembrion zasługuje na szacunek większy niż przyznawany ludzkim tkankom, jednak nie na szacunek przypisany rzeczywistej osobie”. Członkowie tego ciała zgodzili się, że „ludzki preembrion nie jest osobą, ale należy mu się szacunek, gdyż ma potencjał do stania się osobą”. Stadium preembrionalne poprzedza fazę embrionalną. Dr Jerome Lejeune zanegował istnienie różnicy między preembrionem a embrionem. Jego zdaniem, nie ma nawet takiego słowa jak „preembrion”. „Każda istota ludzka – stwierdził – ma unikatowy początek w momencie poczęcia”. Embrion jest „najmłodszą formą istoty (being) ludzkiej”. Nie ma potrzeby wyróżniać „subklasę embrionu nazywanej preembrionem, ponieważ nie ma nic przed embrionem; przed embrionem jest jedynie sperma i jajo; po zapłodnieniu jaja przez spermę całość staje się zygotą; i kiedy zygota się podzieli jest embrionem”. W rezultacie zapłodnienia jaja powstaje „najbardziej wyspecjalizowana komórka pod słońcem”. „Wyspecjalizowanie” należy rozumieć jako oryginalność „instrukcji życia” powstałej w akcie zapłodnienia indywidualnej istoty. I już „krótko po zapłodnieniu w stadium trzech komórek istnieje drobna (tiny) ludzka istota”. Wyspecjalizowanie zygoty ekspert utożsamia z jej zróżnicowaniem (differentiation) pisząc, że nowe badania z DNA „definitywnie potwierdziły zróżnicowanie” tej najbardziej pod słońcem wyspecjalizowanej komórki. Sąd przychylił się do poglądu J. Lejeune’a i uznał, że w rozwoju płodowym człowieka nie ma stadium preembrionalnego. W uzasadnieniu tej konkluzji przywoływał, między innymi, nieobecność takiego terminu w przestudiowanych encyklopediach i słownikach. Sąd zauważył, że dr King w odręcznych notatkach, wbrew stanowisku przyjętemu przez niego w ekspertyzie, już zapłodnione jajo nazywa embrionem. Także w znanym sądowi piśmie prof. Robertsona sporządzonym na użytek procesowy, autor posługuje się terminem „embrion”. W konkluzji sąd stwierdził, że „zamrożone całości są ludzkimi embrionami”. Następnie sąd zajął się poszukiwaniem odpowiedzi na trzecie z pytań. Rozpoczął je od rozważenia sensu stricto naukowej i technicznej kwestii zróżnicowania zygoty. Posłużyło mu ono do stwierdzenia, że embrion jest istotą ludzką. Sąd w efekcie rozważań, podkreślając naukowy i ekspercki charakter problemu, opowiedział się za poglądem L. Lejeune’a i utożsamił „zróżnicowanie” z istotną różnicą, tę zaś powiązał z unikatowym „profilem” DNA każdej zapłodnionej komórki, będącym „genetycznym odciskiem palców” właściwym dla danej zygoty. Nie uznał poglądu pozostałych trzech ekspertów o niezróżnicowaniu komórek preembrionalnych. Dwóch z nich w przedstawianiu swojej opinii zachowało ostrożność. Embriolog, dr Shivers, powiedział, „o ile wiemy” nie ma sposobu odróżnienia komórek. A jak nie można ich odróżnić – to są niezróżnicowane. J. Robertson dodał: tym samym „to nie jest jasne, że unikatowe indywiduum” istnieje. Niezróżnicowane komórki mogą dać początek potencjalnie wszystkim narządom. Sąd w odpowiedzi ekspertom stwierdził, że o zróżnicowaniu komórek decyduje – już od stadium zapłodnionego jaja – ich niepowtarzalne DNA, właściwe dla danego indywiduum. Tak zdefiniowane zróżnicowanie stanowi podstawę zakwalifikowania embrionu do klasy istot ludzkich (human beings) i do stwierdzenia, że „nowa osoba pojawia się bardzo wcześnie po zapłodnieniu”. Dla obu przywołanych świadków – zdaniem sądu – niezróżnicowanie komórek preembrionalnych było podstawą wydania opinii, że całości w tym stadium nie są istotami ludzkimi. Zasygnalizowany wyżej brak zdecydowania przy jej wyrażaniu został wykorzystany przez sąd, jako jedna z przesłanek odrzucenia poglądu ekspertów mających odmiennie zdanie od poglądu dr. Lejeune’a. Sąd nie zgodził się także z następującymi argumentami dwóch ekspertów: Obie okoliczności przemawiać mają za przyjęciem stanowiska, że to stadium rozwojowe nie jest ludzką istotą. Sąd kontrargumentując wskazywał, że już urodzone dzieci również mogą nie urzeczywistnić biologicznych zadatków i nie są zdolne do przeżycia bez opieki, a mimo to nikt nie kwestionuje, iż to są istoty ludzkie. Junior Davis powoływał się na „teorię” mówiącą, że embriony nie tworzą życia, lecz mają jedynie potencjał życiowy. Dlatego można je uznać za wspólną własność obojga rodziców. Także prof. Robertson przyjął ten punkt widzenia i wyraził sugestię, że embrion najtrafniej można opisać jako „przejściową własność (fungible property)” – czyli całość, która jest przejściową własnością, gdyż dalsze stadia rozwojowe już własnością nie są. W odpowiedzi sąd stwierdził, że zamrożone całości – niezależnie czy je nazwiemy preembrionami, czy embrionami – są ludzkimi istotami a nie jakąkolwiek własnością. Po uzyskaniu odpowiedzi na postawione trzy pytania sąd przystąpił do ustalenia początku ludzkiego życia. Rozpoczął od analizy prawa stanu Tennessee. Pokazał, że obowiązujące akty prawne za dziecko uważają „nienarodzone dziecko” zdolne do przeżycia „poza macicą” bądź – jak w przypadku prawa aborcyjnego – dziecko nie ma tego statusu przez pierwsze trzy miesiące ciąży. Jednakże, według najlepszej wiedzy sądu, żaden stan nie ma regulacji odnoszących się do praw, które można odnieść do ludzkiego embrionu in vitro, w przypadku rozwodu. Brak takich ustaleń nakłada na sąd obowiązek ustalenia statusu „tych nienarodzonych ludzkich istot w tym rozwodowym postępowaniu”. Punktem wyjścia ustalania statusu „istot” była konkluzja sądu, że w stanie Tennessee przyjęta polityka społeczna nie zapobiega rozszerzaniu prawa precedensowego (commom law) w sposób pozwalający na zastosowanie go do „tych siedmiu istot ludzkich, in vitro, w tym rodzimym przypadku”. Sąd rozszerzając to prawo odwołał się do konstrukcji parens patriae („ojca ludzi”), będącej „odwieczną (age-old) doktryną prawa precedensowego”. Zgodnie z nią państwo ma prawo i obowiązek obrony interesów tych, którzy są niezdolni do ich ochrony. W opinii sądu odnosi się ona do „dzieci in vitro, identycznie jak poddaje kontroli i nadzorowi dzieci żywo urodzone w małżeństwie w przypadkach rodzinnych relacji w Tennessee”. Tym samym sędzia Young uznał, że życie ludzkie zaczyna się od momentu zapłodnienia i że otrzymane w jego wyniku całości są żywymi całościami. Przyznał im także status dziecka. Sąd podkreślił, że doktryna parens patriae jest najczęściej wyrażana jako „doktryna najlepszego interesu dziecka” a jej jedyne zadanie stanowi „uzyskanie sprawiedliwości dla dziecka”. W przypadku „bardzo młodych dzieci” i w dawniejszej prawnej praktyce Tennessee była przez wiele lat mylona z tzw. doktryną czułych lat („Tender Years Doctrine”) nakazującą niezależnie od okoliczności pozostawiać takie dzieci przy matce. W 1987 roku praktyka ta uległa zmianie poprzez wprowadzenie poprawki do prawa rozwodowego polegającej na podlegającym obalaniu (refutacji) przypuszczeniu o zdolności do rodzicielstwa (parental fitness) w przypadkach o powierzanie opieki nad dzieckiem. W rozpatrywanej sprawie – konkludował sąd – pozostawienie ludzkich embrionów w stanie zamrożenia powyżej dwóch lat równa się destrukcji „tych ludzkich istot” – ich „pasywnej śmierci”. Nie budzi także wątpliwości, że Davisowie poddawali się zabiegom sztucznego zapłodnienia z zamiarem uzyskania dzieci i poszerzenia rodziny. Junior Davis gorąco protestuje przeciwko anonimowej donacji embrionów w celu ich przeżycia. Natomiast pani Davis chce „te dzieci” urodzić i nie skazywać ich tym samym na śmierć. Dlatego sąd orzeka, że w najlepszym interesie dzieci, in vitro, leży ich implantacja będąca „wyłączną i jedyną nadzieją na przeżycie”. Aby ją umożliwić oddaje siedem zamrożonych embrionów pod czasową opiekę M. Davis. Problem stałej opieki i wszystkie związane z nią zagadnienia będą rozpatrywane przez sąd po ewentualnych narodzinach dziecka lub dzieci. Rozprawa przed sądem w Maryville wzbudziła ogromne zainteresowanie prasy porównywalne ze słynnym „małpim procesem” w Dayton z 1925 roku [3]. Skazano w nim nauczyciela za zapoznawanie uczniów z teorią Darwina. Junior Davis złożył apelację od decyzji sędziego Younga. W tym czasie Junior i Mary zawarli nowe związki małżeńskie. Rozprawa przed Sądem Apelacyjnym stanu Tennessee rozpoczęła się 13 września 1990 roku. W apelacji J. Davis podnosił, że orzeczenie sądu pierwszej instancji zmuszając go do rodzicielstwa wbrew jego woli i pozbawiając kontroli reprodukcyjnego losu było naruszeniem stanowego i federalnego prawa. Sąd apelacyjny zakwestionował decyzję sędziego Younga z następujących powodów: W konkluzji sędzia sądu apelacyjnego stwierdził, że „partnerzy dzielą interes w odniesieniu do siedmiu zapłodnionych jajeczek” i z powrotem odesłał sprawę do rozpatrzenia przez sąd niższej instancji, aby zapewnić im obojgu „wspólną kontrolę” i „równy głos dotyczący ich dyspozycji” odnoszącej się do zygot. Mary Sue Davis (po powtórnym wyjściu za mąż – Mary Sue Stowe) latem 1992 roku odwołała się od decyzji sądu apelacyjnego do Sądu Najwyższego stanu Tennessee. Tym razem jednakże nie chciała sobie implantować zamrożonych zarodków, lecz uzyskać pełnomocnictwo do ich donacji bezdzietnej parze. Junior Davis zdecydowanie przeciwstawiał się takiej donacji i preferował zniszczenie embrionów. Sąd apelację przyjął. Sędzia Martha Craig Daughtrey napisała w jego imieniu, że sprawa zostanie rozpatrzona nie z powodu wątpliwości, co do wyroku sądu apelacyjnego, lecz ze względu na jej precedensowy charakter [4]. Sąd Najwyższy szczególną wagę przyłożył do dokładnego zdefiniowania znaczenia takich rozwojowych terminów jak „zygota”, „preembrion” czy „embrion”. Precyzyjność terminologiczna jest niezbędna, gdyż niedokładności w definiowaniu prenatalnych etapów rozwojowych mogą przyczyniać się do błędnych analiz tak właśnie, jak to miało miejsce w sądzie pierwszej instancji. Sędzia w analizach terminologicznych odrzuciła poglądy dr. Lejeuna, zgadzając się z opiniami pozostałych ekspertów, za którymi stoi autorytet American Fertility Society – organizacji zrzeszającej, jak podkreśla sąd, 10.000 lekarzy i uczonych specjalizujących się w problematyce ludzkiej bezpłodności. Oprócz tego ciała sąd spytał 19 innych „narodowych organizacji” jako przyjaciół sądu. W stadium 8-komórek powstałe blastomery – pisze sędzia – zaczynają tracić swoje „zygotopodobne własności”. W 32-komórkowej całości blastomery gubią swój „równy potencjał rozwojowy” – następuje ich zróżnicowanie. Dalsze zwiększanie liczby komórek i ich różnicowanie prowadzi do zmian, które zachodzą najpierw w zewnętrznej warstwie tzw. blastocysty i które przyspieszają gwałtownie wraz z jej dotarciem do ściany macicy i rozpoczęciem procesu implantacji. Stąd też – konkluduje sędzia – „pierwsze komórkowe zróżnicowanie nowej generacji odnosi się raczej do fizjologicznych interakcji z matką, aniżeli do ustanowienia samego embrionu. I to jest ten powód, dla którego właściwsze od embrionu będzie nazywanie preembrionem rozwijającej się aż do tego punktu całości” (§ 40). Precyzja terminologiczna pozwoliła Sądowi Najwyższemu odrzucić „zarówno rozumowanie sędziego Younga jak i jego rezultat” (§ 43). Następnie sędzia poddała analizie dwie kategorie: osoby i własności. Zauważyła, że w sytuacji niedużej liczby prawnych opinii w rozpatrywanej sprawie najbardziej przydatne będzie sięgnięcie do etycznych standardów American Inferitity Society dotyczących „zamrożonych embrionów”. Towarzystwo wyróżniło trzy etyczne stanowiska w debacie na temat statusu preembrionów: Sąd opowiedział się za tym właśnie pośrednim i „najbardziej rozpowszechnionym” stanowiskiem. Pozwoliło mu to na ustosunkowanie się do opozycji własność – osoba. Stwierdził mianowicie, że „preembriony, ściśle mówiąc nie są ani ‘osobami’, ani ‘własnością’ lecz zajmują pośrednią kategorię, która upoważnia je do specjalnego szacunku ze względu na potencjał do ludzkiego życia” (§ 63). Ustalenie pośredniego statusu preembrionów pozwoliło Sądowi Najwyższemu ustalić płaszczyznę dyskusji. Istotniejsze jest dla sędzi rozważenie, czy partnerzy chcą być rodzicami w porównaniu z dysputą jak i jak długo przechowywać te całości (mające jedynie potencjalność, po implantacji, do rozwoju i narodzin jako dzieci). Sąd apelacyjny uznał ostatecznie, że partnerzy mogą zostać rodzicami, jeżeli oboje tego zechcą. Nie powiedział natomiast jak postąpić, gdy się na to nie zgodzą. Sędzia zdecydowała, że rozwiązania tego dylematu należy szukać w konstytucyjnym prawie partnerów do prywatności (§ 73). Jego „witalną częścią” jest indywidualna wolność prokreacji (§ 90). Autonomia rozrodcza składa się z dwóch praw o równej ważności – prawa do prokreacji i prawa do jej unikania. Sędzia zauważyła, że ich ekwiwalencja a zarazem napięcie między nimi są najbardziej widoczne w kontekście zapłodnienia in vitro. Żadna z racji dotyczących integralności cielesnej kobiety wyłączająca mężczyznę z kontrolowania jej decyzji o aborcji nie ma tutaj zastosowania. Sąd zdaje się sobie sprawę, że dla kobiet procedura sztucznego zapłodnienia jest bardziej traumatyczna. Ich doświadczenie musi być jednak widziane świetle „radości rodzicielstwa”, które jest upragnione, albo „relatywnej udręki całego życia w niechcianym rodzicielstwie”. M. Davis i J. Davis – gdy stoją na „brzegu potencjalnego rodzicielstwa – muszą być ujmowani jako całkowicie równoważni dawcy gamet” (§ 98). W konkluzji sędzia Martha Graig Daughtrey stwierdziła, że partnerzy powinni mieć preferencje co do dysponowania preembronami. Jeżeli nie mogą dojść do porozumienia, powinno się brać pod uwagę uprzednio spisaną umowę. Jeśli i taka nie istnieje, wówczas interesy obu partnerów w wykorzystaniu bądź w niewykorzystaniu preembrionów muszą być ważone. Jako standard należy przyjąć, że interes partnera, który chce uniknąć prokreacji powinien przeważyć, przy założeniu, iż drugi partner ma rozsądną możliwość rodzicielstwa przy użyciu metod innych niż użycie spornych preembrionów” (§ 112). Mary Davis dwukrotnie zwracała się z prośbą do Sądu Najwyższego Tennesse o ponowne rozpatrzenie jej sprawy i dwukrotnie sąd prośbę odrzucił. W drugim przypadku był to kazus Stowe versus Davies i on to zakończył w lutym 1993 roku historię sprawy Davies v. Davies. Kazus opisał Kazimierz Szewczyk [1] Circuit Court For Blount Country, Tennessee, Junior L. Davis v. Mary Sue Davis v. Ray King, case No E-14496; [2] A. White, Conceptualizing Frozen Embryos: The Legal and Scientific Debate over the Status of Human Embryos as the are Used in Reproductive Techologies, A. White 2008, s. 63-73; [3] Tamże, s. 24. [4] Supreme Court of Tennessee, Davies versus Davies, 842 S.W.2d588, Knoxville 21 czerwca 1992; |