| |||
ETYKA W BIOTECHNOLOGII - KazusyKazus Howarda Andrewsa - komentarz1. Kazus Howarda Andrewsa na gruncie polskiego prawa byłby rozpatrywany przez pryzmat przepisów dotyczących zgody na podjęcie interwencji medycznej, modyfikowanych unormowaniem określającym zasady wykonywania kary pozbawienia wolności. 2. We współczesnym ustawodawstwie oraz doktrynie prawa polskiego niekwestionowaną zasadą jest wyrażanie zgody przez pacjenta (lub inną uprawnioną osobę) na poddanie się zabiegom leczniczym, czy mówiąc szerzej – zabiegom lekarskim. Regułę tę wyprowadza się m. in. z art. 41 Konstytucji RP, który zapewnia każdemu nietykalność osobistą i wolność osobistą. Wolność rozumiana jest w tym zakresie szeroko, również jako samostanowienie, możliwość decydowania przez pacjenta o wykonaniu interwencji medycznej. Rozwinięcie tej zasady następuje w przepisach lekarskiego prawa zawodowego. W szczególności materii tej poświęcone są art. 31–35 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (tekst jedn. Dz. U. z 2008 r., Nr 136, poz. 857 z późn. zm.). Konieczność wyrażenia zgody przez pacjenta traktowana jest również jako jedno z elementarnych praw pacjenta, unormowane m.in. w rozdziale 5 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz. U. z 2009 r. Nr 52, poz. 417). Uprawnienie to zostało zabezpieczone licznymi sankcjami. W szczególności, zgodnie z art. 192 Kodeksu karnego, wykonanie zabiegu leczniczego (w tym lekarskiego) bez zgody pacjenta stanowi przestępstwo zagrożone grzywną do 720 tys. zł., karą ograniczenia wolności do 1 roku albo karą pozbawienia wolności do lat 2. Ponadto, zabieg taki jest zdelegalizowany w sensie prawa cywilnego, a tym samym jego wykonanie uzasadnia dochodzenie roszczeń odszkodowawczych. Odrębną podstawę odpowiedzialności cywilnej stanowi art. 4 powołanej ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Na jego mocy, w razie zawinionego naruszenia praw pacjenta (w tym uprawnienia do wyrażenia zgody na zabieg) sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Wówczas znajduje zastosowanie art. 448 Kodeksu cywilnego. Warto również dodać, iż wykonanie zabiegu wbrew woli osoby mu poddawanej stanowi naruszenie norm prawa korporacyjnego oraz norm Kodeksu Etyki Lekarskiej (art. 15 KEL). Stąd też, zgodnie z art. 41 ustawy o izbach lekarskich, lekarz może ponieść odpowiedzialność zawodową. 3. Mimo powszechnie przyjętej zasady autonomii pacjenta, polskie prawo zna wiele przypadków leczenia bez zgody (zarówno za dorozumianą zgodą, jak i tzw. przymusu leczenia). Jednym z nich jest poddawanie odpowiednim zabiegom (w tym chirurgicznym) osób osadzonych w zakładach karnych. Kwestie te regulują przepisy prawa penitencjarnego, a zwłaszcza Kodeks karny wykonawczy. W literaturze wskazuje się szereg argumentów uzasadniających wykonywanie zabiegu bez zgody skazanego. W szczególności podnosi się, iż w warunkach odbywania kary pozbawienia wolności osadzony ma ograniczoną swobodę w podejmowaniu decyzji, może pozostawać pod presją innych skazanych, która może głęboko zaburzać jego osobowość. Powoduje to wiele aktów samoagresji z licznymi samobójstwami włącznie [1]. Szacuje się, iż na przestrzeni lat 80. i 90. XX w., samobójstwa stanowiły aż 30,3% ogółu zgonów w zakładach karnych [2]. Niekiedy sposobem popełnienia samobójstwa jest zagłodzenie się. W jednej ze spraw, skazany, pozostając w konflikcie z funkcjonariuszami Służby Więziennej odmawiał posiłków przez ok. 5 miesięcy. W efekcie doprowadziło to do skrajnego wyniszczenia organizmu i zgonu [3]. Z drugiej strony, jednym z podstawowych zadań Służby Więziennej jest zapewnienie bezpieczeństwa skazanym, w tym również przeciwdziałanie aktom autoagresji. Obowiązek taki wynika m.in. z art. 1 ust. 3 pkt. 3 ustawy z dnia 26 kwietnia 1996 r. o Służbie Więziennej (tekst jedn. Dz. U. z 2002 r., Nr 207, poz. 1761 z późn. zm.). Zgodnie z tym przepisem, do podstawowych zadań wspomnianej Służby należy m.in. zapewnienie osobom skazanym na kary pozbawienia wolności lub tymczasowo aresztowanym przestrzegania ich praw, a zwłaszcza humanitarnych warunków, poszanowania godności, opieki zdrowotnej i religijnej. Kolejną grupę aktów autoagresji stanowią tzw. samookaleczenia. W literaturze przedmiotu wskazuje się ich różne rodzaje m.in. tzw. wbitki (np. miedzianego drutu w oko), zasypki (np. wsypywanie do oczu rdzenia ołówka kopiowego, tynku ze ścian itp.), cięcia (np. przecięcia żył, ścięgna Achillesa; w jednym z przypadków osadzony rozerwał szwy pooperacyjne, wyrwał kawałki jelit i rzucał nimi o ścianę), połyki (np. tzw. kotwiczki), wdychanie toksycznych substancji, czy też wprowadzanie do cewki moczowej różnych przedmiotów (np. kawałków drewna) [4]. Pojęcie samouszkodzenia jest definiowane w penitarystyce dość szeroko. Uznaje się bowiem, iż polega ono na czynie podjętym z zamiarem wyrządzenia krzywdy własnemu organizmowi [5]. Wśród takich zachowań znajdują się również: odmawianie niezbędnego leczenia oraz tzw. głodówki. Ze statystyk wynika, iż tego rodzaju formy autoagresji stanowią wysoki współczynnik, obejmujący ok. 25% wszystkich samouszkodzeń. Podkreśla się jednak, iż głodówkę należy odróżnić od tzw. głodzenia się. To ostatnie polega na takim ograniczaniu pokarmów, by doprowadzić swój organizm do silnego wycieńczenia. Osadzony przeprowadza głodzenie się w sposób utajniony, by funkcjonariusze Służby Więziennej nie mogli rozpoznać przyczyn jego złego stanu zdrowia. Celem takiego działania jest np. chęć skierowania na badania i tym samym wyjazdu do szpitala lub innego ośrodka [6]. Ze względu na wysoki współczynnik opisywanych aktów autoagresji, w ustawodawstwie i orzecznictwie tradycyjnie dopuszczano możliwość podejmowania przymusowych działań zapobiegających skutkom głodówek. Na kwestię tę zwrócił już uwagę Sąd Najwyż-szy, który w 1928 r. stwierdził, iż „Rozkaz sztucznego odżywiania do morzących się głodem, a więc zagrożonych śmiercią głodową więźniów, jako zabiegu leczniczego, niezbędnego do uratowania ich życia i zdrowia, jest nakazem zupełnie uprawnionym” [7]. Uzasadnienia takiego stanowiska upatrywano w konstrukcji stanu wyższej konieczności. Uchyla on odpowiedzialność w przypadku naruszenia jakiegoś dobra (np. uszkodzenia ciała, zniszczenia rzeczy), gdy naruszenie to było niezbędne dla uratowania innego dobra, przedstawiającego wyższą wartość społeczną. W przypadku przymusu leczenia, przeciwstawiane sobie są wolność w zakresie decydowania o leczeniu oraz życie i zdrowia pacjenta. Prima facie, zawsze zdrowie, a tym bardziej życie jest cenniejsze od wolności, a zatem można ją poświęcić, jeśli wymaga tego ochrona zdrowia czy życia. Pogląd taki jest jednak błędny. Naturalnie, życie przedstawia zawsze większą wartość niż wolność, ale tylko wówczas, gdy nosicielami tych dóbr są różne osoby. W omawianym zaś przypadku, chodzi o tę samą osobę – pacjenta. Tylko ona więc może zdecydować, które z tych dóbr jest dla niej cenniejsze. Przyjęcie innego stanowiska prowadziłoby wprost do przymusowego leczenia, a tym samym do zniweczenia woli pacjenta. Historia zna takie przypadki, są one jednak charakterystyczne dla ustrojów totalitarnych, w których ważniejszy był interes państwa niż jednostki (np. w Niemczech hitlerowskich propagowano przymusowe leczenie osób, które mogły być jeszcze użyteczne społecznie) [8]. Konieczność przymusowych działań w przypadku odmowy spożywania pokarmu przewidziana była jednak w przepisach prawa penitencjarnego. Zgodnie bowiem z art. 62 § 1 Kodeksu karnego wykonawczego z 19 kwietnia 1969 r. (Dz. U. Nr 13, poz. 98 z późn. zm.), w wypadku gdy zdrowiu skazanego groziło niebezpieczeństwo spowodowane odmową przyjmowania pokarmu, lekarz podejmował decyzję o konieczności i rodzaju niezbędnych zabiegów (w tym karmienia). Mogły one być dokonane nawet mimo sprzeciwu skazanego. Unormowanie to budziło kontrowersje i dyskusje. W piśmiennictwie analizowano bulwersujące przypadki głodówek. M.in. sprawę skazanego T. M., który w proteście przeciwko ukaraniu go karą dyscyplinarną, rozpoczął głodówkę w styczniu 1981 roku i prowadził ją przez trzy lata (!). W drugim przypadku oskarżony J.G. głodował przez blisko 2 lata (!), domagając się uchylenia tymczasowego aresztowania. Obydwaj osadzeni byli sztucznie dokarmiani, mimo ich sprzeciwu. Pierwszemu z nich podawano również krew, którą następnie upuszczał sobie do metalowej miski. Zachowanie to wzbudzało kontrowersje w zakresie potrzeby sztucznego żywienia. Podnoszono bowiem, iż wykonywanie odpowiednich procedur medycznych jest w takim przypadku stosunkowo kosztowe, zużywa leki oraz krew, które mogłyby posłużyć ratowaniu innych pacjentów, a ponadto godzi w samostanowienie pacjenta (osadzonego), który ma prawo pozbawić się życia przez wycieńczenie organizmu [9]. Nie analizując bliżej tej dyskusji, należy zwrócić uwagę, iż ogniskowała się ona głównie wokół kosztów społecznych przymusowego dożywiania, na marginesie pozostawiając prawa jednostki. Być może było to pokłosiem poglądów panujących w owym okresie tj. w pierwszej połowie lat 80. XX wieku. Zapatrywania na ten problem zaczęły ulegać zmianie po 1989 r. Zarówno w środowisku prawniczym, jak i medycznym zaczęły bowiem podnosić się głosy przeciwne przymusowemu karmieniu osób osadzonych. Przykładowo można przywołać stanowisko przewodniczącego Sekcji Psychiatrii Sądowej Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Stwierdził on, że jest przeciwny wykonywaniu takich zabiegów. Osadzony nie traci bowiem swojej autonomii i podmiotowości, stąd też powinien mieć prawo do decydowania o swoim życiu i zdrowiu. Jeśli zaś odmawia poddania się zabiegowi niezbędnemu do ratowania jego życia, powinien zostać przebadany psychiatrycznie w celu wykluczenia stanów uniemożliwiających mu podjęcie świadomej decyzji [10]. Od początku lat 90. podjęto prace nad nową kodyfikacją prawno-karną, w tym nad Kodeksem karnym wykonawczym. W jednym z jego projektów zawężono możliwości stosowania przymusowego karmienia, jedynie do przypadków, gdy skazanemu groziłoby poważne niebezpieczeństwo spowodowane odmową przyjmowania pokarmów. O wykonaniu takiego zabiegu mimo sprzeciwu osadzonego miał zadecydować sąd penitencjarny, a w przypadkach nagłych – lekarz. Ostatecznie jednak w art. 118 Kodeksu karnego wykonawczego, który jest poświęcony przymusowemu leczeniu osadzonego, pominięto frazę o sztucznym dożywianiu. Rozwiązanie to w pewnym stopniu można jednak było wyprowadzić z art. 116 Kodeksu, który zawiera katalog obowiązków skazanego. Osadzony jest zatem zobowiązany m.in. do poddania się - niezależnie od obowiązków określonych w przepisach o zwalczaniu chorób zakaźnych, wenerycznych i gruźlicy, alkoholizmu i narkomanii - przewidzianym przepisami badaniom, leczeniu, zabiegom lekarskim. Rozwiązanie to znajdowało swoje rozwinięcie w przepisach wykonawczych. Na mocy § 3 pkt. 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 12 sierpnia 1998 r. w sprawie regulaminu wykonywania kary pozbawienia wolności (Dz. U. Nr 111, poz. 699 – obecnie nie obowiązuje), skazanemu nie wolno było odmawiać przyjmowania posiłków dostarczanych przez administrację zakładu karnego, powodować u siebie uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia, jak również nakłaniać lub pomagać w dokonywaniu takich czynów w celu wymuszenia określonej decyzji lub postępowania. Ustawodawca uznał jednak, iż unormowanie tej kwestii nie może znajdować się w akcie podustawowym. Stąd też w 2003 r. dokonał nowelizacji Kodeksu karnego wykonawczego, wprowadzając do niego art. 116a [11]. Przepis ten w pkt. 5 stanowi, iż skazanemu nie wolno odmawiać przyjmowania posiłków dostarczanych przez administrację zakładu karnego w celu wymuszenia określonej decyzji lub postępowania, a także powodować u siebie uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia, jak również nakłaniać lub pomagać w dokonywaniu takich czynów. Za naruszenie tego zakazu skazanemu grozi odpowiedzialność dyscyplinarna (art. 142 K.k.w.). Warto jednak zwrócić uwagę, że aktualnie zakaz ten został ograniczony tylko do tych przypadków, gdy skazany dokonuje samouszkodzenia, w tym głodzi się „w celu wymuszenia określonej decyzji lub postępowania”. Unormowanie to nie dotyczy zatem przypadków podejmowania głodówek z innych powodów. W literaturze wskazuje się zaś, iż przyczyny autoagresji mogą mieć charakter emocjonalny, jak i instrumentalny. Przykładem tych pierwszych może być dokonanie samouszkodzenia z powodu otrzymania złej wiadomości o członku bliskiej rodziny, czy też podjęciu niekorzystnej dla skazanego decyzji w toku postępowania karnego. Z kolei, przyczyny instrumentalne wiążą się z chęcią osiągnięcia zamierzonego celu, którego realizacji ma służyć samookaleczenie np. wymuszenie zmiany jednostki penitencjar-nej, w której skazany odbywa karę, dążenie do znalezienia się w szpitalu, skąd łatwiej uciec itp. [12] Omawiana regulacja odnosi się więc tylko do tej drugiej grupy przypadków. Odnosząc te rozważania do kazusu Howarda Andrewsa, wydaje się, że analizowane unormowanie nie znajdowałoby zastosowania. Z opisu przypadku wynika bowiem, iż skazany odmawiał pokarmu nie z powodu „strajku głodowego”, lecz w ten sposób chciał zakończyć życie. Nie można jednak zapominać, że aktualne polskie prawo dopuszcza możliwość przymusowej interwencji medycznej wobec osadzonego. Jak już bowiem wspomniałem, rozwiązanie takie jest przewidziane w art. 118 Kodeksu karnego wykonawczego. Jego zakres jest jednak zawężony tylko do przypadków, gdy wykonywanie kary pozbawienia wolności może zagrażać życiu skazanego. Oznacza to, iż podjęcie czynności leczniczych (w tym sztucznego dożywiania) ograniczone jest do ekstremalnych przypadków, gdy istnieje konieczność ratowania życia w warunkach poważnego niebezpieczeństwa jego utraty. Nie ulega wątpliwości, że w sytuacji długotrwałej głodówki niebezpieczeństwo takie może się pojawić. Wykonanie interwencji medycznej wymaga jednak przeprowadzenia odpowiedniej procedury. Decyzję o przeprowadzeniu zabiegu podejmuje bowiem sąd penitencjarny, który wszczyna postępowanie po powiadomieniu przez dyrektora zakładu karnego. Stan zagrożenia musi być stwierdzony przez co najmniej 2 lekarzy. W tym miejscu można zwrócić uwagę na orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Krakowie, który stwierdził, że „Lekarz więzienny oceniający zdrowie skazanego pozbawionego wolności nie musi być specjalistą, bo nie stawia on diagnozy ani nie ordynuje leczenia, lecz ma jedynie wypowiedzieć się, czy istnieje zagrożenie dla zdrowia bądź życia skazanego, gdyby leczyć go w warunkach więziennych” [13]. Kodeks przewiduje również tzw. tryb nagły. Zgodnie bowiem z art. 118 § 4, w nagłym wypadku, jeżeli zachodzi bezpośrednie niebezpieczeństwo śmierci skazanego, o konieczności zabiegu decyduje lekarz [14]. Jak widać z cytowanego unormowania, samo podjęcie głodówki nie uzasadnia jeszcze przymusowej interwencji medycznej. Jeśli jednak w jej wyniku zaistnieje stan poważnego zagrożenia dla życia skazanego, przepisy dopuszczają taką możliwość. W komentarzach do Kodeksu karnego wykonawczego, wskazuje się jednak, iż zasadniczo znajdzie w takim wypadku zastosowanie trybu z udziałem sądu penitencjarnego, gdyż zazwyczaj zwłoka spowodowana postępowaniem w sprawie nie będzie skutkowała bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia [15]. W przypadku mniej groźnych w skutkach głodówek należy podjąć działania mające na celu wyjaśnienie przyczyn takiego zachowania skazanego oraz ewentualnie usnąć je. Z wymogiem tym korespondują wytyczne zawarte § 51 zarządzenia Dyrektora Generalnego Służ-by Więziennej z dnia 24 lutego 2004 r. w sprawie szczegółowych zasad prowadzenia i organizacji pracy penitencjarnej oraz zakresów czynności funkcjonariuszy i pracowników działów penitencjarnych i terapeutycznych (Dz. Urz. Centralnego Zarządu Służby Więziennej Nr 1, poz. 2). Zgodnie bowiem z tym przepisem, w przypadku odmowy skazanego przyjmowania posiłków wychowawca niezwłocznie: 5. Na zakończenie warto odnotować, iż zapewnienie bezpieczeństwa skazanym jest – jak już wspomniano – jednym z głównych zadań administracji zakładu karnego. Funkcjonariusze Służby Więziennej muszą zatem podejmować wszelkie omówione wcześniej działania na wypadek głodówki osadzonego. W sytuacji ich zaniechania, funkcjonariusze ci podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej, nawet jeśli nie dojdzie do wyrządzenia szkody. Jeżeli zaś osadzony poniesie jakiś uszczerbek, np. zagłodzi się na śmierć, należy rozważyć odpowiedzialność karną (w podanym przykładzie: za nieumyślne spowodowanie śmierci – art. 155 Kodeksu karnego). Ponadto, funkcjonariusze mogą również odpowiadać za tzw. niedopełnienie obowiązków na podstawie art. 231 Kodeksu karnego. Jeśli zaś byli świadomi zagrożenia, a mimo to nie udzielili pomocy skazanemu znajdującemu się w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – za przestępstwo opisane w art. 162 Kodeksu karnego. Zaniedbania w omawianym zakresie mogą również uzasadniać odpowiedzialność odszkodowawczą, ponoszoną przez Skarb Państwa za szkodę spowodowaną zaniechaniem przy wykonywaniu władzy publicznej, czyli na podstawie art. 417 Kodeksu cywilnego. 6. Można zatem podsumować, iż zasadniczo w prawie polskim należy uszanować wolę osoby, która ma być poddana zabiegowi leczniczemu. Jej pogwałcenie może bowiem uzasadniać szereg sankcji, omówionych na początku komentarza. Nieco inaczej jest jednak wobec osób osadzonych. Jak bowiem wskazano, szczególne warunki odbywania kary pozbawienia wolności mogą wpływać na racjonalność podejmowania decyzji. Z drugiej strony organy Służby Więziennej są zobowiązane do zagwarantowania bezpieczeństwa skazanym, również wówczas, gdy ci dopuszczają się aktów samooagresji. Jednakże w obecnym modelu podjęcie głodówki nie uzasadnia w każdym przypadku interwencji medycznej. Jeśli bowiem głodowanie jest narzędziem do wymuszenia decyzji organów służby więziennej, wobec osadzonego może być zastosowana sankcja dyscyplinarna. W pozostałych przypadkach, przymusowe leczenie podejmowane jest tylko, gdy zaistnieje stan poważnego, realnego zagrożenia dla jego życia. Decyzję jednak w tym przedmiocie podejmuje niezależny sąd penitencjarny. Odnosząc te rozwiązania do analizowanego przypadku Howarda Andrewsa, można zaryzykować twierdzenie, że w warunkach wolnościowych prawdopodobnie lekarz zaniechałby leczenia (pod warunkiem stwierdzenia, że osoba jest w stanie z rozeznaniem wyrazić swe stanowisko). Jednakże w realiach zakładu karnego, omówiona regulacja zobowiązuje funkcjonariuszy Służby Więziennej do zainicjowania postępowania sądowego w celu rozstrzygnięcia o przymusowym leczeniu. Trudno stwierdzić, jakie byłoby orzeczenie sądu. Można jedynie przypuszczać, że sąd zbadałby motywację skazanego oraz zwrócił się do biegłych o ocenę jego stanu psychicznego. Być może, uznając, iż osoba jest poczytalna, nie zezwoliłby na stosowanie przymusowego leczenia, czy dokarmiania. Wydaje się jednak, iż w przypadku Howarda Andrewsa zachodziłyby wątpliwości co do skuteczności prawnej jego sprzeciwu (jego ciężki stan chorobowy na pewno wpływałby bowiem na racjonalność procesu decyzyjnego). Prawdopodobnie więc należałoby się liczyć z podjęciem interwencji medycznej wbrew woli zainteresowanego. Autor komentarza: Rafał Kubiak [1] Por. T. Szymanowski, Z. Świda, Kodeks karny wykonawczy. Komentarz. Ustawy dodatkowe, akty wykonawcze, Librata 1998, s. 277. Z badań przeprowadzonych w latach 70–tych XX wieku wynika, iż w zakładach karnych notowano siedmiokrotnie więcej prób samobójczych niż w populacji wolnościowej (por. T. Kolarczyk, S. Wrona, Samobójstwa tymczasowo aresztowanych i skazanych, „Przegląd Więziennictwa Polskiego” nr 16–17 z 1977 r., s. 47). [2] J. Malec, Samoagresja osób pozbawionych wolności [w:] Stan i węzłowe problemy polskiego więziennictwa, cz. II, Biuletyn Rzecznika Praw Obywatelskich, materiały, Warszawa 1997, s. 179. [3] Tamże, s. 182. [4] Patrz szerzej, tamże, s. 190 i nast. [5] T. Leśniak, W. Szota, Zachowania samoagresywane jako problem penitencjarno–psychologiczny, „Z praktyki wymiaru sprawiedliwości”, Nr 3 z 1983 r., s. 129. [6] Por. J. Malec, Samoagresja…, s. 203. [7] L. Peiper, Komentarz do Kodeksu karnego i Prawa o wykroczeniach, Kraków 1936, s. 90. [8] A. Zoll, Odpowiedzialność karna lekarza za niepowodzenia w leczeniu, Warszawa 1988, s. 18–19. Por. także A. Liszewska, Problem zgody pacjenta jako dylemat aksjologiczny, „Prawo i Medycyna” Nr 1 z 1999 r., s. 85–90. [9] L. Przybylczak, Problematyka przymusowego karmienia osób pozbawionych wolności, które uporczywie odmawiają przyjmowania pokarmów, „Problemy Praworządności”, Nr 1 z 1984 r., s. 29 i nast. oraz artykuł polemiczny: W. Taraszkiewicz, Uwagi polemiczne do artykułu Leonarda Przybylczaka, tamże, s. 35 i nast. [10] Por. J. Malec, Samoagresja…, s. 218. [11] Art. 116a dodany przez art. 1 pkt 77 ustawy z dnia 24 lipca 2003 r. (Dz.U. Nr 142, poz. 1380) zmieniającej Kodeks karny wykonawczy z dniem 1 września 2003 r. [12] Por. J. Malec, Samoagresja…, s. 212–213. [13] Postanowienie SA w Krakowie z dnia 16 kwietnia 2003 r., sygn. akt II AKz 121/03, „Krakowskie Zeszyty Sądowe” Nr 5 z 2003 r., s. 54. [14] Por. także M. Paszkowska, Prawo do świadczeń zdrowotnych w zakładzie karnym, „Przegląd Prawa Publicznego” Nr 4 z 2008 r., s. 31–35. [15] T. Szymanowski, Z. Świad, Kodeks…, s. 278. |