POLSKI  ENGLISH

ETYKA W BIOTECHNOLOGII - Kazusy
Ukryte niebezpieczeństwo - komentarz

Bezpośrednim sprawcą wypadku był oczywiście jeden z poszkodowanych i jemu należy przypisać odpowiedzialność. Niemniej, do wypadku by nie doszło, gdyby nie błędy w organizacji pracy, które zostały wskazane w opisie przypadku. Błędy te powstały na skutek zaniedbań ze strony kierownictwa firmy wykonującej pracę, a także, w jakimś stopniu, firmy zlecającej. Dlatego też kierownictwo tych firm ponosi moralną współodpowiedzialność za zajście wypadku. W ustaleniu stopnia odpowiedzialności moralnie winnych osób pojawia się jednak trudność związana z ich całkowitym brakiem wiedzy o zagrożeniach – w szczególności poszkodowani pracownicy nic nie wiedzieli o możliwości wybuchu i grożącym im, śmiertelnym niebezpieczeństwie.

W opisanym przypadku mamy do czynienia z problemem odpowiedzialności moralnej za takie skutki działań, których sprawca zupełnie nie przewiduje i które są dla niego całkowitym zaskoczeniem. Jak ocenić odpowiedzialność moralną sprawcy w takich przypadkach? Pomocnym krokiem jest wówczas znalezienie odpowiedzi na pytanie: czy sprawca mógł wiedzieć o wchodzących w grę konsekwencjach? Sens tego pytania rozumiemy w sposób następujący: czy inny pracownik, specjalista, inżynier itd. byłby w stanie przewidzieć te konsekwencje? Jeśli odpowiedź jest pozytywna, to sprawca nie może być zwolniony z odpowiedzialności moralnej. Zły skutek jest wówczas rezultatem jego pomyłki, braku uwagi, błędnego osądu praktycznego albo też wynikiem braku odpowiednich kwalifikacji. Jeśli natomiast skutki nie były możliwe do przewidzenia, to można uznać, że sprawca jest zwolniony z odpowiedzialności moralnej.

Jednak zastosowanie tego kryterium w rozpatrywanym przypadku nie pozwala na jednoznaczne rozstrzygnięcie. Z jednej strony, właściwości wybuchowe sproszkowanych pyłów nitrocelulozowych i ich wrażliwość na uderzenia nie były dostatecznie znane. (Świadczy o tym postępowanie komisji PIP w czasie dochodzenia, a także późniejsze opublikowanie i rozpowszechnianie w całym kraju informacji o zagrożeniach związanych z tymi substancjami). Z drugiej jednak strony, obydwaj pracownicy nie posiadali dostępnej wiedzy o zagrożeniach związanych z wykonywaną pracą, którą powinni uzyskać na szkoleniu BHP. Gdyby wiedzieli o wybuchowych własnościach rozpylonych pyłów (tzw. obłoków) lakierów nitrocelulozowych – własnościach, które były dobrze znane – byliby zapewne bardziej ostrożni przy demontażu urządzeń. Za ten brak wiedzy i przeszkolenia odpowiada służbowo i moralnie kierownictwo firmy zewnętrznej, w której byli zatrudnieni, z tego też powodu ponosi ono moralną współodpowiedzialność za cały wypadek. W ocenie moralnej trzeba pamiętać, że wybuch stanowił bezpośrednie zagrożenie życia, a tylko jego skutki w rozpatrywanym przypadku były wyjątkowo szczęśliwe. Innym uchybieniem ze strony zarówno firmy zewnętrznej, jak i zlecającej, było to, że nietypowa praca demontażu urządzeń została rozpoczęta bez żadnego nadzoru. Przynajmniej przed rozpoczęciem demontażu ktoś powinien był dokonać kontroli sytuacji na miejscu. Widoczny jest tu też problem braku komunikacji i zamazania granicy odpowiedzialności pomiędzy obydwoma firmami. Firma zlecająca nie troszczy się o właściwe zorganizowanie i zabezpieczenie miejsca pracy, bo zadanie zostało zlecone firmie zewnętrznej. Ta ostania, myśląc w podobny sposób, oczekuje, że wszystko zostało przygotowane i zabezpieczone przez firmę zlecającą.

W podsumowaniu możemy stwierdzić, że brak ogólnie dostępnej wiedzy na temat wybuchowych własności proszków polakierniczych i ich wrażliwości na uderzenia w jakimś stopniu zmniejsza moralną odpowiedzialność kierownictwa i pracowników. Pozostają jednak inne uchybienia kierownictwa firmy i dlatego jest ono współodpowiedzialne za zajście wypadku.

Komentarz przygotował Marek Pyka