POLSKI  ENGLISH

ETYKA W BIOTECHNOLOGII - Kazusy
Pacjentka z zespołem Münchhausena - komentarz

Zlecenie i przeprowadzenie badań (wymazy spod płytek paznokciowych) bez wiedzy i zgody pacjentki, świadczy o tym, że lekarz załamał podstawową zasadę – zasadę autonomii chorego. Lekarz powinien był dokładnie wyjaśnić pacjentce, na czym badanie będzie polegało oraz w jakim celu jest ono wykonywane, przed jego przeprowadzeniem. Pacjentce przysługiwało również prawo do odmowy i niewyrażenie zgody na proponowaną przez lekarza procedurę diagnostyczną. Jednak z jakiegoś powodu lekarz zignorował prawa pacjentki. Być może przyczyną była specyfika choroby pacjentki i uzasadniona obawa lekarza, że pacjentka z dużym prawdopodobieństwem odmówiłaby badania, które mogłoby ją zdemaskować oraz ujawnić metodę powstawania u niej zmian skórnych. Wynik tego badania znacznie przybliżał lekarza do postawienia prawidłowej diagnozy, co jest przecież w najlepszym interesie pacjenta (leczenie może być skuteczne, gdy pacjent jest prawidłowo zdiagnozowany), więc prawdopodobnie dlatego lekarz uznał, że nie ma konieczności informowania pacjentki o badaniu. Oceniając postępowanie lekarza, odnoszę wrażenie, że kierowała nim głównie troska o zdrowie i dalsze życie pacjentki. Paternalizm wynikał w tym przypadku głównie z chęci ostatecznego zdiagnozowania chorej po prawie 2,5 – letnich nieprzerwanych hospitalizacjach i podjęcia wreszcie skutecznego leczenia przyczynowego.

Co mogłoby się stać, gdyby jednak lekarz poinformował o celu przeprowadzenia badania, przedstawiając pacjentce swoje podejrzenia? Najprawdopodobniej pacjentka zareagowałaby agresywnie, nie wyrażając zgody na badanie. Być może opuściłaby szpital na żądanie, zmieniłaby lekarza, odbyłaby kolejnych 25 hospitalizacji, doprowadzając np. do amputacji kończyn. Znowu odwlekałaby w czasie postawienie prawidłowej diagnozy. Należy podkreślić, że niestety Zespół Münchhausena jest chorobą, która może być bardzo niebezpieczna dla chorego – pacjent poddaje się licznym operacjom, trwale okalecza się, oszpeca. W niektórych przypadkach np. doprowadza do niedrożności jelit połykając ostre przedmioty. Stwarza dla siebie bezpośrednie zagrożenie życia wymagając natychmiastowych operacji (tzw. „wędrująca operacja jamy brzusznej”).

Warto rozważyć również stanowisko lekarza, które polegałoby na upewnianiu pacjenta w tym, że naprawdę coś mu dolega, użalaniu się nad systematycznie powstającymi nowymi zmianami, stosowaniu tylko leczenia objawowego – leczenia guzów i owrzodzeń coraz to silniejszymi lekami (nie proponując nawet leczenia przyczynowego). Takie postępowanie tylko pogarszałoby stan chorego. Pacjent dalej brnąłby w rzekomą chorobę, mając jeszcze przy tym wsparcie lekarza. Z pewnością nie jest to postępowanie etyczne, gdyż taką postawą lekarską pozbawiamy pacjenta szansy zmierzenia się z chorobą, dotarcia do przyczyny jego zachowania (często podłożem są problemy rodzinne, próba zwrócenia na siebie uwagi) i wdrożenia jedynego skutecznego leczenia – psychiatrycznego. Za naszą zgodą pacjent wyrządza sobie kolejną krzywdę. W aspekcie moralnym skutki takiego zachowania są złe, więc powołując się na zasadę konsekwencjalizmu, postępowanie takie jest nieetyczne.

Komentarz opracowała Anna E. Szewczyk