POLSKI  ENGLISH

ETYKA W BIOTECHNOLOGII - Kazusy
Kazus pacjentki stomatologicznej trudnej we współpracy - komentarz

Zachowanie Barbary K. skłania do postawienia pytań: czy podjąć decyzję o rozpoczęciu leczenia w sytuacji, gdy zgłosi się ponownie do lekarza? Czy naprawiać jej kolejne uszkodzenia korony tymczasowej?

Koszt korony tymczasowej stanowi 1/5 korony ostatecznej, różni się jednak estetyką i właściwościami technicznymi. Barbara K. miała świadomość doraźności działania – ze względu na duże obciążenie zębów przednich związane z brakiem bocznych zębów, istniało duże prawdopodobieństwo uszkodzenia korony tymczasowej.

Umawiając pacjentkę na wizyty, rezerwujemy czas, który możemy przeznaczyć dla innego pacjenta. Co ważniejsze z etycznego punktu widzenia, podejmując leczenie pacjenta, bierzemy za niego odpowiedzialność. Pojawia się problem granic tej odpowiedzialności.

Niewątpliwie dentysta musi zajmować się w kontakcie z pacjentem nie tylko „suchym” leczeniem, ale również szeroko rozumianą promocją zdrowia. W związku z tym zawsze należy edukować pacjenta, jak istotna jest właściwa higiena jamy ustnej; jej kluczowym elementem jest utrzymanie w jak najlepszym stanie uzębienia m.in. poprzez leczenie. Jeżeli pacjent ignoruje nasze zalecenia, nie przychodzi na wizyty, to czy po telefonicznym poinformowaniu go o konieczności kontynuacji leczenia oraz możliwości powikłań, możemy i czy powinniśmy jeszcze coś zrobić, nalegać, perswadować? Takie postępowanie może być różnie, nawet niekiedy negatywnie, odebrane przez pacjenta.

U podopiecznych niemających prawidłowo wykształconego nawyku zdrowego stylu życia może powstać przekonanie, że stomatologowi chodzi tylko o korzyści finansowe, a nie o to, co jest najbardziej istotne dla lekarza, tzn. o utrzymanie jamy ustnej pacjenta w stanie zdrowia.

Próchnica zębów jest chorobą twardych tkanek zęba. Charakteryzuje się demineralizacją części nieorganicznych zęba, po której następuje rozkład części organicznych. Skutkuje to ubytkiem tkanek, aż do całkowitej utraty korony lub jej odłamania, gdy struktura zęba jest znacznie osłabiona. Nieleczona próchnica prowadzi do stanów zapalnych miazgi i tkanek okołowierzchołkowych.

Pozostawione zniszczone korzenie mogą stanowić ognisko zapalne niebezpieczne dla zdrowia. Głównym czynnikiem etiologicznym procesu zapalnego są bakterie płytki nazębnej tworzącej się już w kilka minut po umyciu zębów.

Stan zapalny miazgi i tkanek okołowierzchołkowych wymaga leczenia endodontycznego (kanałowego), polegającego na wyłuszczeniu z systemu kanałowego zęba wszystkich naczyń i nerwów zaopatrujących ząb oraz szczelnym wypełnieniu kanałów zęba.

Zgodnie z zasadą poszanowania autonomii, kluczowej we współczesnej bioetyce, nie można zmusić pacjenta do przyjścia do gabinetu stomatologicznego i poddania się leczeniu. Gdy przekonywanie i rzetelna merytoryczna informacja nie skutkuje, czy powinniśmy napominać chorego i straszyć konsekwencjami przerwanego leczenia? Jednocześnie nie mamy wiedzy, czy przerwany proces leczenia, który z różnych względów nie odpowiadał pacjentowi i według niego został mu narzucony, nie będzie kontynuowany w innym gabinecie.

Stomatolog w gabinecie prywatnym postawiony jest w sytuacji kłopotliwej. Pacjent płaci za kolejne wizyty, specjalistyczne leczenie często może osiągać ponad 1000 zł za jeden ząb. Jest to kwota istotna w budżecie domowym. Wobec dużej stanowczości przekonywania do leczenia wynikającej z sumienności wykonywanej pracy i chęci poczucia satysfakcji z zakończenia procesu leczenia stomatologicznego oraz z dbałości o swoich podopiecznych, zgodnej z najnowszymi standardami wiedzy, pacjent może nabrać wątpliwości, co do intencji lekarza, a wtedy jeszcze trudniej jest zmobilizować go do regularnych wizyt.

Czy wobec zachowania analogicznego do Barbary K. lekarz może w dobrej wierze poddać się i zrezygnować z kompleksowej terapii, stosując jedynie „program minimum”? Jednak takie zachowanie nawet w stosunku do pacjentów trudnych we współpracy może być niezgodne z sumieniem lekarza, który chce wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej.

Wiadomo, że mogą być również pacjenci, którzy nie mają nawyku dbania o zęby. Jednak trudno jest lekarzowi zmienić cały światopogląd pacjenta w czasie jednej czy dwóch wizyt. Brak prawidłowych zachowań, które muszą być kształtowane już od okresu niemowlęcego, połączony z niechlujstwem powoduje, że tym właśnie pacjentom wystarczy bylejakość: niechaj to, co widać wygląda przeciętnie, a stan zębów niewidocznych dla oka nie ma znaczenia. Nie mają wiedzy jak groźne dla zdrowia i życia mogą być nieleczone zęby i przewlekły stan zapalny dziąseł w jamie ustnej.

Justyna Klepacz-Szewczyk