| |||
ETYKA W BIOTECHNOLOGII - KazusyPrzypadek chorej z hipotermią poddanej resuscytacji - komentarzKomentarz do Przypadku chorej z hipotermią poddanej resuscytacji Hipotermia jest taką sytuacją szczególną, która wymaga zupełnie innego podejścia do resuscytacji, a to dlatego, że obniżenie temperatury głębokiej znacznie zmniejsza zapotrzebowanie mięśnia sercowego i innych tkanek na tlen. Zgodnie z wytycznymi nie można zakończyć czynności resuscytacyjnych aż do momentu, kiedy pacjent zostanie ogrzany co najmniej do temperatury 35 stopni Celsjusza [1]. Zgodnie z prowadzonymi badaniami, mechanizm zatrzymania krążenia, który prawie od początku u chorej występował (asystolia), skrajnie niekorzystnie rokuje również w tej grupie chorych co do możliwości uzyskania hemodynamicznie wydolnej czynności serca. Prowadzona resuscytacja w komentowanym przypadku trwała w przybliżeniu osiem godzin i zakończyła się stwierdzeniem zgonu. Zastanawiam się jednak, czy czynności i wysiłki, które zostały podjęte przez taki długi okres, mogły przynieść jakiekolwiek korzyści dla pacjentki… Obraz źrenic, który był obecny u chorej zanim została zakwalifikowana do transportu, już wtedy wskazywał na nieodwracalne zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym. Osiem godzin – trzeba nazwać po imieniu – szarpania ludzkiego ciała, które nie mogło przynieść żadnej korzyści dla chorej, jest w mojej ocenie głęboko nieetyczne. Nie wynika to tylko z tego, że nie warto jest wierzyć w skuteczność podjętych czynności, bo być może był jakiś procent szans, że uda się przywrócić u chorej hemodynamicznie wydolną czynność serca. Trzeba się jednak zastanowić, co by było, jakby właśnie się to udało. Jak wyglądałby obraz struktur mózgu nawet po dwóch lub trzech godzinach resuscytacji… Jak wyglądałoby dalsze życie chorej, a właściwie egzystowanie w murach intensywnej terapii, bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem, bez możliwości czucia, ruchu, świadomości. Stan chorej od początku rokował skrajnie niekorzystnie, zwłaszcza że podczas prowadzonych czynności ani razu nie udało się uzyskać czynności elektrycznej, nawet takiej która nie dawała rzutu serca. Wytyczne na pewno ustalone są na podstawie wielu badań, wysiłków, doświadczeń na wielu chorych. Uważam jednak, że kwestia pacjentów, u których wystąpiło nagłe zatrzymanie krążenia w przebiegu hipotermii, nie jest dobrze uregulowana. Pacjent pacjentowi w tej grupie nie jest równy. Leczenie opisywanej kobiety polegało na męczeniu jej ciała, chociaż już po godzinie od nagłego zatrzymania krążenia z góry było wiadomo, że nie uda się jej uratować. Lecząc chorych na oddziale intensywnej terapii, jestem przyzwyczajony do sytuacji trudnych. Stan pacjentów w tym oddziale często jest krytyczny, a jednak podejmuje się próby leczenia, chociaż może się ono ocierać o terapię daremną. Sytuacja przeze mnie opisywana jednak jest szczególna i na pewno zapamiętam ją na długo. Niestety bywa, że jesteśmy zakładnikami zaleceń, na podstawie których ślepo należy wykonywać pewne czynności, byleby tylko udało się uratować życie chorego…ale za jaką cenę... Uważam, że każdy pacjent jest inny i powinniśmy traktować jego stan indywidualnie. Nigdy nie chciałbym być leczony za wszelką cenę, tylko po to, by nikt nie zarzucił lekarzowi, że nie dopełnił jakichś procedur. Wielogodzinna resuscytacja, długotrwałe uciskanie klatki piersiowej przez specjalistyczne urządzenie, widok nieustannie wydobywającej się krwi z rurki intubacyjnej, jako wynik zmiażdżenia struktur płucnych w efekcie masażu zewnętrznego serca, spowodowała zarówno u mnie jak i u moich kolegów długotrwały dyskomfort moralny. Wynika to z pewnego stopnia bezsilności lekarzy - zakładników zaleceń, które niestety niejednokrotnie traktują w podobny sposób odmienne stany chorych. Indywidualne podejście do zaistniałej sytuacji byłoby zdecydowanie korzystniejsze dla dalszego leczenia lub też jego zaniechania. Komentarz sporządził DS [1] Nolan J.P. (red.).: Wytyczne Resuscytacji 2010 (Andres J. – red. polskiego wydania). Wydawnictwo Europejska Rada Resuscytacji i Polska Rada Resuscytacji, Kraków, 2010; http://www.prc.krakow.pl/2010/08.pdf |