POLSKI  ENGLISH

BIOETYKA / WPROWADZENIE - Kazusy
>Prokreacja>Aborcja>Poważne upośledzenie płodu

Sprawa R.R. przeciwko Polsce - opis

komentarz

Zamężna 29-letnia ciężarna pacjentka Renata R., zgłosiła się w pierwszych dniach grudnia 2001 roku na wizytę do doktora Szczepana B., pracującego w Szpitalu Wojewódzkim im. św. Łukasza w Tarnowie. Lekarz ten prowadził także jej dwie poprzednie ciąże, zakończone cesarskim cięciem. Badania ginekologiczne, łącznie z ultrasonografią (USG), wskazały na 6-7 tydzień ciąży. Nie rozpoznano w nich żadnych nieprawidłowości w jej przebiegu i w rozwoju płodu [1].

Następnie dwukrotnie – 23 stycznia w 14 tygodniu ciąży i w 18 tygodniu 20 lutego 2002 roku – ponowiono USG. Na podstawie wyników drugiego badania dr Szczepan B. stwierdził, że nie może wykluczyć zespołu Turnera [2]. Jest to schorzenie genetyczne (aberracja chromosomowa) polegające na nieprawidłowościach w liczbie chromosomów, najczęściej braku chromosomu X. Występuje wyłącznie u kobiet. Objawia się niskorosłością (przeważnie ok. 130 cm wzrostu), niedostatecznym rozwojem płciowym lub jego całkowitym zahamowaniem oraz zespołem wad wrodzonych w budowie ciała i niektórych narządów wewnętrznych. Uwzględniając trudności dokładnego szacowania, można przypuszczać, że w Polsce każdego roku rodzi się 80-100 dziewczynek dotkniętych tą chorobą.

Dr Szczepan B. w ówczesnym czasie przyjmował zarówno w szpitalu, jak i w gabinecie prywatnym. W nim właśnie przeprowadzono trzecie badanie USG (20 lutego). Lekarz zalecił Renacie R. konsultacje u profesora K. Sz., specjalisty genetyka, praktykującego prywatnie oraz w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Nie wydał jednak skierowania na tę wizytę. Oficjalnym powodem był brak uprawnień lekarzy przyjmujących prywatnie do wypisywania skierowań do zakładów publicznych. W tej sytuacji pani R. zdecydowała się na kolejne – czwarte – badanie USG, tym razem w szpitalu.

Wyniki wskazywały na obecność bliżej nieokreślonej wady płodu. Dr O. wykonujący świadczenie zarekomendował tzw. amniocentezę, nazywaną też amniopunkcją. Jest to badanie inwazyjne, polegające na pobraniu z jamy macicy próbki płynu owodniowego, z obecnymi w nim złuszczonymi komórkami naskórka płodu; stanowią one materiał do badań genetycznych.

Renata R., nadal bez skierowania, pojechała do Łodzi. Konsultacje i USG przeprowadzone na jej koszt 28 lutego przez prof. K. Sz., potwierdziły podejrzenie niezidentyfikowanej wady płodu i lekarz uznał celowość prenatalnych badań genetycznych. Pani R. obawiała się, że wadą tą może być, zazwyczaj prowadzący do śmierci płodu, zespół Edwardsa. Badanie nie rozwiało wątpliwości. K. Sz. poradził pacjentce, aby uzyskała skierowanie od prowadzącego ją Szczepana B. na genetyczne testy prenatalne w łódzkim Centrum Zdrowia Matki Polki.

Po wizycie w Łodzi pacjentka zwróciła się do doktora Szczepana B. o skierowanie na rekomendowane badania i powiadomiła go o zamiarze usunięcia ciąży w przypadku pozytywnego ich wyniku. Lekarz odmówił przeprowadzenia zabiegu i wydania skierowania argumentując, że Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży (dalej: Ustawa o planowaniu rodziny) z 1993 roku [3] nie uprawnia do usunięcia płodu z zespołem Turnera. Między dr Szczepanem B. i pacjentką doszło też do różnicy zdań: lekarz, przeciwnie niż Renata R., twierdził, że nic mu nie wspominała o podejrzeniu zespołu Edwardsa.

W pierwszym tygodniu marca pacjentka przyjechała wraz z mężem do szpitala na dyżur doktora Szczepana B., ponawiając zamiar terminacji ciąży. Lekarz tym razem stwierdził, że sama USG nie może być dostateczną podstawą wykonania zabiegu i zaproponował konsylium lekarskie do zbadania jej decyzji. Renata R. odrzuciła propozycję.

11 marca 2002 roku Renatę R. przyjęto do szpitala. Tym razem zamiar usunięcia płodu zgłosiła doktorowi Grzegorzowi S. On także uznał wyniki badań USG za niewystarczające do wykonania zabiegu i skierował pacjentkę do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie w celu dalszej diagnostyki podejrzewanej wady.

W oddziale patologii ciąży tej lecznicy pani R. przebywała od 14 do 16 marca pod opieką doktora Krzysztofa R. Jego zdaniem dotychczasowe badania nie dawały podstawy do usunięcia ciąży. Pacjentkę poinformowano, że zabieg może stanowić „poważne zagrożenie dla jej życia” (par. 19 orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka; dalej – Trybunału), ze względu na zaawansowanie ciąży i poprzednie dwa cesarskie cięcia. Lekarz skrytykował Renatę R. za zamiar usunięcia płodu. Zakomunikował jej, że w Szpitalu Uniwersyteckim „kategorycznie odrzuca się zabiegi aborcji i że w ciągu ostatnich 150 lat nigdy jej nie przeprowadzono” (par. 20 orzeczenia Trybunału).

Dr Krzysztof R. przeprowadził badania w kierunku wykluczenia stanu zapalnego jako przyczyny niepokojących wyników USG. W lecznicy wykonano też kolejną USG bez uzyskania rozstrzygających wyników. W historii choroby napisano, że płód jest dotknięty wadami rozwojowymi. Z rozpoznaniem zgodził się dr Krzysztof R. i zarekomendował pacjentce badania genetyczne.

21 marca pacjentka ponownie skontaktowała się z prof. K. Sz. Badanie ultrasonograficzne wykonane w jego prywatnym gabinecie potwierdziło wysuwane podejrzenia i lekarz zalecił dalszą diagnostykę. Następnego dnia Renata R. otrzymała wyniki z Krakowa wyliczające zmiany zapalne. Konsultując je z K. Sz., poprosiła o skierowanie do Centrum Matki Polki. Lekarz nie mógł spełnić prośby ze względów formalnych: pacjenci muszą mieć skierowania z regionu swojej Kasy Chorych (wówczas nie było jeszcze Narodowego Funduszu Zdrowia). W tej sytuacji prof. K. Sz. poradził pacjentce, aby zgłosiła się do Centrum jako chora w stanie nagłym – zagrożenie poronieniem.

Pani R. postanowiła podjąć kroki zmierzające do otrzymania promesy z macierzystej Kasy Chorych. W przesłuchaniu stron przez sędziów Trybunału pojawiły się rozbieżności dotyczące odmowy uzyskania skierowania. Pacjentka twierdziła, że przeszkodą w wydaniu promesy było stanowisko doktora Krzysztofa R. (oddziałem Kasy właściwym dla wypisania promesy była Regionalna Kasa Chorych w Krakowie).

Nie dał skierowania, gdyż – jak jej zakomunikował – w przypadku pozytywnego wyniku zażądałaby usunięcia ciąży (par. 22 orzeczenia Trybunału). Natomiast strona rządowa utrzymywała, że skierowanie nie zostało wydane jedynie ze względów formalnych. Starania o promesę do Centrum u doktora Szymona B. również zakończyły się odmową. Lekarz ponownie wypisał skierowanie na oddział patologii ciąży do Uniwersyteckiego Szpitala w Krakowie. Według danych z wyroku SN, odebrał je mąż Renaty R. Być może był to powód kolejnej niejasności w przesłuchaniach przed Trybunałem: powódka twierdziła, że nie otrzymała takiego dokumentu.

24 marca 2002 roku, w 23 tygodniu ciąży, pacjentce wykonano bezpłatnie badania genetyczne w Centrum Matki Polki. W wyroku SN zapisano, że na diagnostykę skierował ją prof. K. Sz. Przed Trybunałem Renata R. zeznała, że przyjęto ją bez skierowania ze względu na nagły stan czyli, że skorzystała z fortelu podsuniętego jej przez prof. K. Sz.

Wyniki badania wydane 8 kwietnia potwierdziły zespół Turnera. 29 maja, dzień po opuszczeniu Centrum (i przed otrzymaniem wyników), pacjentka obawiając się o stan płodu, wystosowała do szpitala w Tarnowie pisemne żądanie aborcji ze względu „na podejrzenie istnienia ciężkiej i nieodwracalnej wady genetycznej płodu” (wyrok SN, s. 4). W piśmie zaznaczała, że ewentualną negatywną odpowiedź chce otrzymać najszybciej jak to tylko możliwe.

Dr Grzegorz S. stwierdził. że nie może w pojedynkę podjąć decyzji i musi przedtem skonsultować przypadek z innym lekarzem. Na pierwszej wizycie w szpitalu 3 kwietnia pacjentka nie mogła zostać skonsultowana z powodu choroby lekarza. Ponowną konsultację wyznaczono na 10 kwietnia. 3 kwietnia w trakcie pobytu w szpitalu Renata R., skierowała skargę do dyrektora. Podnosiła w niej, że nie może uzyskać właściwego leczenia i podejrzewa, iż lekarze świadomie zwlekają z podjęciem decyzji, aby nie zmieścić się w terminach zezwalających na aborcję, określonych w Ustawie o planowaniu rodziny.

9 kwietnia, to jest następnego dnia po otrzymaniu wyniku diagnostycznego testu, pacjentka zgłosiła się do tarnowskiego szpitala w celu terminacji ciąży. Zatrudnieni w nim lekarze odmówili przeprowadzenia zabiegu. Dr Grzegorz S. stwierdził, że już jest za późno na aborcję, gdyż płód osiągnął zdolność do przeżycia poza organizmem kobiety.

11 kwietnia pacjentka ponowiła pisemną skargę do dyrektora szpitala, żaląc się na sposób, w jaki jest traktowana, w szczególności na „przewlekanie” postępowania przez doktora Grzegorza S. (par. 34 orzeczenia Trybunału). Ponadto w tym samym miesiącu Renata R. wraz mężem skierowali „szereg” skarg do różnych instytucji systemu opieki zdrowotnej. W odpowiedzi Ministra Zdrowia z 16 maja pisano: „nie jest możliwe w dostępnych dokumentach ustalenie podstawy odkładania genetycznych testów od 28 lutego 2002 roku aż do uzyskania przez płód zdolności do przeżycia poza ciałem matki” (par. 35 orzeczenia Trybunału).

29 maja pani R. otrzymała pisemną odmowę szpitala w Tarnowie na swoje żądanie aborcji (z 8 kwietnia). W jej uzasadnieniu powoływano się na zbyt zaawansowaną ciążę stwierdzając, że Ustawa o planowaniu rodziny dopuszcza możliwość jej przerwania z przyczyn genetycznych tylko przed 23 tygodniem, a w dniu żądania zabiegu płód osiągnął już ten wiek ciążowy. Nie było natomiast w odpowiedzi oceny zgodności z prawem postępowania zespołu lekarskiego szpitala.

„11 lipca 2002 r., tydzień przed terminem, powódka urodziła córkę Karolinę, u której stwierdzono Zespół Turnera. Nie zdiagnozowano upośledzenia umysłowego ani wady układów naczyniowego i wydalniczego, często występujących przy tym schorzeniu” (wyrok SN, s. 4). Po pewnym czasie Renatę R. opuścił mąż pozostawiając ją z trojgiem dzieci [4].

31 lipca 2002 pani R. weszła na drogę sądową. Rozpoczęła się seria procesów karnych i cywilnych przeciwko wymienionym w dotychczasowym opisie kazusu lekarzom i szpitalom sprawującym, niewłaściwą zdaniem powódki, opiekę w trakcie ciąży; zakończyła ją kasacja do Sądu Najwyższego.

Na przełomie września i października 2003 roku Renata R. udzieliła wywiadu prasowego, w którym opowiedziała o kłopotach, jakie miała w trakcie ciąży i o chorobie dziecka. Dziennikarka prowadząca rozmowę skontaktowała się także z doktorem Szymonem B. Podał on wykorzystane w publikacji informacje uzyskane w związku z leczeniem pacjentki. Twierdził między innymi, że rodzice źle traktują Karolinę, są nieodpowiedzialni, dziecko jest wiązane sznurkiem, a z powodu ich zaniedbań, dziewczynkę z dużymi oparzeniami przewieziono na pogotowie. Zarzuty nie zostały potwierdzone przez lekarkę opiekującą się dzieckiem. Przeciwnie: zeznała, że jest zadbane i ma właściwą opiekę (wyrok SN, s. 4).

Sądy rozpatrujące sprawę powódki uznały wyłącznie roszczenia przeciwko Szymonowi B. z tytułu naruszenia jej dóbr osobistych przez udzielenie wywiadu. Pozostałe roszczenia sędziowie uznali za nieuzasadnione, przywołując następujące argumenty (za wyrokiem SN):

a. nie ma dowodów na zawinioną opieszałość lekarzy uniemożliwiającą skorzystanie przez powódkę z przysługujących jej praw (decydowania o możliwości przerwania ciąży i przeprowadzenia właściwych badań prenatalnych). Sądy argumentowały, że Renata R. nie zgłaszała się do lekarza pomiędzy 6 a 18 tygodniem ciąży i nie podjęła formalnych kroków w celu uzyskania skierowania na badania genetyczne.

b. Według standardów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) przerywanie ciąży jest dozwolone do czasu osiągnięcia przez płód zdolności do życia poza organizmem kobiety. Zdaniem sędziów, według WHO wydolność tę płody uzyskują w 23 tygodniu wieku ciążowego, stąd też zabieg terminacji był już u powódki niedopuszczalny, gdyż konsultacje u pozwanych lekarzy rozpoczęła będąc w 23 i 24 tygodniu ciąży.

c. Renata R. nie wykazała, że pozwani nie udzielili jej wyczerpujących informacji, naruszając tym samym obowiązek nakładany na nich art. 31 Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty z 1996 roku (dalej: Ustawa o zawodach) [5].

d. To na pani R. spoczywał obowiązek wykazania, że w związku z brakiem skierowania doznała krzywdy, nawet gdyby hipotetycznie założyć, że lekarze naruszyli procedury kierowania na badania genetyczne.

e. Sąd Apelacyjny w Krakowie powołał się na opinie biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Białymstoku. Uznali oni, że zespół Turnera nie jest wadą genetyczną bezwzględnie uzasadniającą aborcję na żądanie kobiety ciężarnej. Biegli nie stwierdzili też, aby powódka w okresie ciąży z Karoliną nie była objęta właściwą opieką lekarską.

Renata R. złożyła do Sądu Najwyższego kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie podtrzymującego orzeczenia niższych instancji. SN wydał wyrok 12 czerwca 2008 roku.

Sędziowie stwierdzili, że skarga kasacyjna powódki opierała się na dwu faktycznych podstawach:

a. niewydaniu pani R. skierowania na badania genetyczne, co skutkowało podważeniem jej prawa do uzyskania informacji o stanie zdrowia płodu na każdym etapie ciąży (s. 7 wyroku),

b. naruszeniu przez „pozwanych lekarzy jej dobra osobistego w postaci prawa do planowania rodziny i prawa do świadomego podjęcia decyzji o przerwaniu ciąży z przyczyn określonych w art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy o planowaniu rodziny” (s. 14 wyroku).

Odnosząc się do pierwszej podstawy SN orzekł ponad wątpliwość, że jedyną procedurą pozwalającą na zdiagnozowanie zespołu Turnera są genetyczne badania prenatalne. Tak kategoryczne stwierdzenie sędziowie oparli między innymi na wspomnianej już opinii biegłych z Akademii Medycznej w Białymstoku i na zeznaniach wszystkich pozwanych lekarzy, „a w szczególności pozwanego K. R. [z Uniwersyteckiego Szpitala w Krakowie], który stwierdził, że tylko wykonanie tego badania u powódki pozwoliłoby na uzyskanie pewnej informacji co do istnienia wady płodu i dawałoby podstawy do podjęcia prawidłowych decyzji o postępowaniu medycznym wobec dziecka jeszcze w czasie ciąży” (s. 8 wyroku).

Następnie SN przywołał regulacje prawne mówiące o prawie pacjenta do informacji:

a. art. 19 ust. 1 pkt 1 i 2 Ustawy o zakładach opieki zdrowotnej z 30 sierpnia 1991 (dalej Ustawa o ZOZ) [6]. Stanowi on, że „Pacjent ma prawo do:
1) świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom wiedzy medycznej, a w sytuacji ograniczonych możliwości udzielenia odpowiednich świadczeń – do korzystania z rzetelnej, opartej na kryteriach medycznych procedury ustalającej kolejność dostępu do tych świadczeń; 2) informacji o swoim stanie zdrowia”.

b. Art. 31 i art. 37 Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Zgodnie z pkt 1. art. 31 „Lekarz ma obowiązek udzielać pacjentowi lub jego ustawowemu przedstawicielowi przystępnej informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu”.

Natomiast art. 37 stanowi: „W razie wątpliwości diagnostycznych lub terapeutycznych lekarz z własnej inicjatywy bądź na wniosek pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego, jeżeli uzna to za uzasadnione w świetle wymagań wiedzy medycznej, powinien zasięgnąć opinii właściwego lekarza specjalisty lub zorganizować konsylium lekarskie”.

W świetle przywołanych „niekwestionowanych” faktów o znaczeniu badań genetycznych w diagnostyce zespołu Turnera oraz przepisów, sędziowie uznali, że „każdy z pozwanych lekarzy miał ustawowy obowiązek wydania z własnej inicjatywy powódce skierowania na takie badanie, poinformowania jej o jego znaczeniu i następstwach zastosowania lub zaniechania, a także o możliwych skutkach podejrzewanej wady genetycznej płodu. Powódka miała prawo do rzetelnej i przystępnej informacji w tym przedmiocie, miała też prawo do informacji o badaniach genetycznych, a przede wszystkim prawo do skierowania na takie badania bezpłatne, z którego mogła skorzystać lub nie” (s. 9).

SN dalej odnosząc się do pierwszej podstawy skargi powódki wskazał na możliwość zastosowania klauzuli sumienia przez lekarza odmawiającego wydania skierowania na badania genetyczne „z jakichkolwiek przyczyn, także światopoglądowych”, jak to ujęli sędziowie w referowanym orzeczeniu (s. 9).

Taką możliwość daje art. 39 Ustawy o zawodach. Zgodnie z nim, „Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego”.

Wymieniony w przepisie art. 30 wyłącza spod klauzuli sumienia przypadki nagłe, w których opóźnienie w udzieleniu pomocy „mogłoby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała, lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki”.

Sędziowie podkreślili, że żaden z pozwanych lekarzy, odmawiając skierowania, „nie zachował wskazanej wyżej procedury. Nie poinformował też, że w tym czasie w żadnej placówce służby zdrowia na terenie T. badania takie nie były wykonywane, choć była to rzecz powszechnie znana w tym środowisku” (s. 10). Ponadto od wypełnienia tego obowiązku nie zwalniało pozwanych to, że początkowo pani R. nie żądała od nich skierowania. SN wymienił następujące powody uzasadniające ten pogląd:

a. ustawową powinnością lekarzy było wydanie skierowania na badania genetyczne z własnej inicjatywy, przy jednoczesnym poinformowaniu powódki o ich celu i możliwościach diagnostycznych.

b. Obowiązku tego nie mogło zastąpić skierowanie do innego szpitala bądź specjalisty.

c. Zamiennikiem badań nie mogło być wykonanie diagnostyki niepozwalającej na wykluczenie lub potwierdzenie wady genetycznej płodu.

d. Od powinności wypisania skierowania nie zwalniają wewnętrzne procedury wydawania takich dokumentów przyjęte w szpitalu. Żadne bowiem „pozaustawowe regulacje nie mogą ograniczać ustawowych praw pacjenta, w tym prawa kobiety w ciąży do otrzymania skierowania na prenatalne badania genetyczne, gdy istnieje uzasadnione podejrzenie wady genetycznej płodu” (s. 10).

e. Wbrew temu, co stwierdziły sądy poprzednich instancji, obowiązek skierowania na prenatalne badania genetyczne nie ustaje wraz z osiągnięciem przez płód zdolności do życia poza organizmem kobiety brzemiennej i gdy jest już niedopuszczalne usunięcie ciąży z przyczyn embriopatologicznych („ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu”).

„Prawo do takich badań nie jest bowiem pochodną prawa do legalnego przerwania ciąży […], lecz jest konsekwencją […] prawa kobiety w ciąży do informacji o stanie płodu, jego ewentualnych schorzeniach i wadach oraz możliwościach ich leczenia jeszcze w okresie płodowym”. To „przede wszystkim” z tego prawa „wynika” prawo kobiety do badań prenatalnych. Prawo do informacji ze swej strony jest zagwarantowane zarówno art. 19 ust. 1 pkt 2 Ustawy o ZOZ, jak i stanowi dobro osobiste chronione art. 23 i 24 Kodeksu cywilnego [7]. Sąd Najwyższy zaznaczył, że uzyskana informacja ma też „przygotować kobietę do przyjścia na świat dziecka chorego lub niepełnosprawnego i podjęcia nad nim właściwej opieki” (s. 11).

SN odniósł się także do regulacji zawartej w Załączniku nr 3 do Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie zakresu świadczeń opieki zdrowotnej, w tym badań przesiewowych, oraz okresów, w których te badania są przeprowadzane, z 21 grudnia 2004 roku [8]. Jego punkt 1. stanowi: „Badania prenatalne są badaniami i procedurami diagnostycznymi wykonywanymi w 1 i 2 trymestrze ciąży u kobiet o podwyższonym, w stosunku do populacyjnego, ryzyku wystąpienia choroby lub wady, w tym genetycznej, jednak nie później, niż do 22 tygodnia ciąży”.

Rozporządzenie ustalające granicę wykonywania badań genetycznych nie obowiązywało w okresie objętym sporem. Okoliczność ta zdaniem sędziów SN zwalnia ich od zajęcia „stanowiska co do tego, czy w świetle art. 68 ust. 2 i 3 Konstytucji dopuszczalne jest ograniczanie ustawowych praw pacjenta, w szczególności prawa kobiety w ciąży do niezbędnej diagnostyki, w drodze przepisu nie mającego rangi ustawowej” (s. 12).

Przywołane przepisy Ustawy zasadniczej stanowią: „2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa”.

3. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.”

SN zaznaczył, że „Nie ma też potrzeby oceny, czy i w jaki sposób takie ograniczenie może wpływać na ustawowy obowiązek lekarza wydania skierowania na badania prenatalne. Pozwani bowiem niewątpliwie mieli taki obowiązek, nieograniczony żadnym zakresem czasowym” (s. 12).

Kończąc uzasadnienie odnoszące się do pierwszej podstawy skargi kasacyjnej powódki, SN zaznaczył, że ustalone okoliczności sprawy „mogą też wskazywać na wyższy stopień winy pozwanych lekarzy, którzy wiedzieli o tym, że tylko genetyczne badania prenatalne mogą ustalić istnienie, rodzaj oraz stopień wady płodu powódki, a mimo to nie tylko nie skierowali jej na te badania, lecz także nie powiedzieli, że nie wykonuje się ich na terenie T., wykonywali powódce badania, o których wiedzieli, że ich wyniki nie mogą ustalić wady płodu, kierowali ją na obserwacje szpitalne, gdzie też takich badań wówczas nie wykonywano, zamiast pod opiekę poradni genetycznej. Wszystko to wymaga oceny Sądu pod kątem zarzutu powódki, że powyższe działania i zaniechania pozwanych lekarzy były celowe i miały wydłużyć postępowanie medyczne do czasu, gdy z powodu stanu zaawansowania ciąży nie będzie już dopuszczalne wykonanie zabiegu przerwania ciąży z przyczyn genetycznych. Także biegli lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej w B. określili działania te jako niezrozumiałe i opieszałe, a rzecznik dyscyplinarny [przy okręgowej izbie lekarskiej] stwierdził, że były one nieskuteczne i wydłużały czas na postawienie właściwej diagnozy” (s. 12).

W konkluzji SN podkreślił, że działania pozwanych lekarzy naraziły Renatę R. „na kilkumiesięczną niepewność, co dla kobiety w ciąży jest szczególnie dotkliwe. Nie jest także obojętna z tego punktu widzenia ponoszona przez nią krzywda wynikająca z upokarzającej konieczności wielokrotnego zabiegania o skierowanie na badania genetyczne i uzyskiwanej odmowy, brak rzetelnej informacji, znoszenie pobytów w szpitalu i zbędnych badań nie mogących wyjaśnić stanu płodu, wyjazdy do odległego miasta na konsultacje i badania, które powinna uzyskać u pozwanych, strach i niepewność wynikającą z braku pełnej informacji o tym czym jest zespół Turnera oraz poczucie, że pozwani lekarze uchylają się od wypełnienia swoich obowiązków i poszanowania jej praw i traktują ją przedmiotowo” (s. 13).

Następnie sędziowie SN rozpatrzyli drugą podstawę skargi powódki. Przypomnę, że było nią naruszenie dóbr osobistych pani R w postaci prawa do planowania rodziny i świadomej decyzji o przerwaniu ciąży, będące skutkiem nieprzestrzegania przez lekarzy jej prawa do informacji o stanie płodu.

SN odwołując się do precedensów przyjął, że prawa te należą do dóbr osobistych, „których naruszenie może uzasadniać żądanie zadośćuczynienia”. Stąd też „uniemożliwienie rodzicom wykonania tych praw prowadzące do urodzenia, wbrew ich woli, dziecka upośledzonego” skutkuje obowiązkiem zapłaty odpowiedniej rekompensaty za doznaną krzywdę (s. 14).

Kończąc orzeczenie SN odniósł się do wywiadu udzielonego przez doktora Szymona B. Sędziowie podkreślili, że jego postępowanie było „szczególnie naganne”. Naruszenie przez Szymona B. art. 40 Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty („Lekarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy informacji związanych z pacjentem, a uzyskanych w związku z wykonywaniem zawodu”) dotyczyło bowiem „jego wieloletniej pacjentki, która mu zaufała, jej spraw małżeńskich i rodzinnych oraz upośledzonego dziecka, a przekazane przez niego dziennikarce informacje i oceny były wyjątkowo dla powódki niekorzystne i subiektywne” (s. 17).

Wziąwszy pod uwagę przedstawione okoliczności SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał Sądowi Apelacyjnemu w Krakowie do ponownego rozpoznania. Sąd tej instancji wydał wyrok 30 października 2008 roku (par. 58-63 orzeczenia Trybunału). Potwierdził w nim, odwołując się do ustaleń SN, że dr Szymon B. nie dopełnił obowiązku skierowania pani R. na badania genetyczne natychmiast po pojawieniu się podejrzeń co do stanu płodu. Uznał za dopuszczalne żądanie powódki 20.000 złotych zadośćuczynienia od lekarza. Zasądził także 30.000 na rzecz Renaty R. tytułem naruszenie dóbr osobistych poprzez udzielenie oczerniającego ją wywiadu.

Sąd Apelacyjny krytycznie skomentował postępowanie lekarzy szpitali w Tarnowie i Krakowie. Odnośnie drugiego z nich podkreślił, że 14 marca 2002, w dniu przyjęcia powódki do uniwersyteckiej lecznicy znane były rezultaty badania przeprowadzonego przez prof. K. Sz. W tej sytuacji szpital miał obowiązek podjęcia testu weryfikującego rezultaty poprzedniego badania. Zlecając zbyteczne badania narażano pacjentkę na „niepotrzebny stres”. Renata R. była świadoma, że upływ czasu jest decydujący dla dostępności legalnej aborcji, nie była jednak w stanie przyspieszyć procedury.

Szpital ponosi także winę za zaniedbania swoich pracowników w tym zakresie, w jakim byli odpowiedzialni za pełne poinformowanie aplikantki o genetycznej chorobie płodu, jej wpływie na rozwój nasciturusa i o tym jak może się przygotować na ewentualność urodzenia chorego dziecka.

Zaznaczono również, że lekarze nigdzie nie odnotowali samej odmowy i podstaw ją uzasadniających, co jest niezgodne z art. 39 Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty („Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego”).

Zdaniem sędziów od pracowników krakowskiego szpitala, jako placówki uniwersyteckiej o najwyższym stopniu referencyjności, można zasadnie oczekiwać podobnie wysokich umiejętności profesjonalnych. Również powódka mogła mieć takie oczekiwania, spodziewając się, że uzyska właściwe świadczenia diagnostyczne i terapeutyczne. Uwzględniając podane okoliczności Sąd Apelacyjny zasądził na rzecz pani R. od szpitala w Tarnowie 5.000 i od szpitala w Krakowie 10.000 złotych.

Renata R. jeszcze w czasie trwania procesów w Polsce skierowała, z pomocą Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu; Sąd przyjął ją 30 lipca 2004, orzeczenie zostało wydane 26 maja 2011 roku.

Powódka podnosiła w skardze, że okoliczności towarzyszące jej przypadkowi wskazują na naruszenie trzech przepisów Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności [9], mianowicie:

a. art. 8 (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego); pani R. utrzymywała, że prawo to oraz jej psychologiczna i moralna integralność zostały pogwałcone, po pierwsze, przez działania zamykające jej dostęp do badań genetycznych w sytuacji niepewności czy płód jest dotknięty wadą i – po drugie –przez brak całościowych ram prawnych gwarantujących dostęp do takich testów (par. 91 orzeczenia).

b. Art. 3 (zakaz tortur: „Nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu”).

c. Art. 13 (prawo do skutecznego środka odwoławczego: „Każdy, kogo prawa i wolności zawarte w niniejszej konwencji zostały naruszone, ma prawo do skutecznego środka odwoławczego do właściwego organu państwowego także wówczas, gdy naruszenia dokonały osoby wykonujące swoje funkcje urzędowe”).

Odnośnie domniemanego naruszenia art. 8 Konwencji przedstawiciel polskiego rządu utrzymywał, że ciąża i jej przerwanie co do zasady nie należą do sfery prywatnego życia matki. „Gdy kobieta zajdzie w ciążę, jej prywatne życie staje się ściśle powiązane z rozwijającym się płodem. […] Polskie prawo chroni ludzki płód w ten sam sposób jak życie matki i dlatego dopuszcza terminację ciąży tylko w warunkach przewidzianych ustawą z 1993 roku” (Ustawa o planowaniu rodziny art. 4a [10]). Strona rządowa stanęła na stanowisku, że w rozpatrywanym przypadku nie zaistniały okoliczności zgodnego z prawem usunięcia ciąży (par. 163).

Przedstawiciel rządu podkreślał, że nie można stwierdzić z wymaganą pewnością, czy zespół Turnera jest wystarczająco ciężkim uszkodzeniem nasciturusa, aby został spełniony warunek niekaralności aborcji nakładany Ustawą („badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”). Ponadto zgodnie z Załącznikiem 3 przywołanego wyżej Rozporządzenia Ministra Zdrowia, genetyczne badania płodu muszą być przeprowadzone przed 22 tygodniem ciąży (par. 165).

Aplikantka wskazywała między innymi na brak prawa i przepisów regulujących dostęp do badań prenatalnych i terminacji ciąży precyzujących art. 4a. Ustawy o planowaniu rodziny (par. 170). Ponadto nie zawiera ona procedury rozpatrywania kontrowersji mogących się pojawić między zainteresowanymi stronami w sprawie dostępności aborcji (par. 171).

Pani R. podnosiła też, że naruszenie jej praw było skutkiem nieuregulowania praktyki powoływania się klauzulę sumienia. Pokreśliła, że pracownicy systemu opieki zdrowotnej nie powinni mieć możliwości odwoływania się „do sprzeciwu sumienia w świadczeniach diagnostycznych”. W jej przypadku „lekarze K. R. i Szymon B. skutecznie odrzucali przeprowadzenie diagnostyki obawiając się, że aplikantka po otrzymaniu wyników, będzie żądać terminacji ciąży”. Renata R. utrzymywała, że w świetle „przyjętej doktryny świadomej zgody pacjenci powinni być informowani o wszystkich zagrożeniach, korzyściach i alternatywach leczenia po to, aby podjąć wolną i świadomą decyzję leżącą w ich najlepiej pojętym interesie. Odrzucenie zdiagnozowania potencjalnie poważnej choroby na podstawie przypuszczenia, że może ona prowadzić do terapeutycznego działania, któremu lekarz sprzeciwia się, powołując się na sumienie, było niespójne z prawdziwą koncepcją klauzuli [sprzeciwu] sumienia” (par 174).

Pani R. odniosła się również do stwierdzenia strony rządowej, że – zgodnie z Załącznikiem 3 – genetyczne badania płodu muszą być przeprowadzone przed 22 tygodniem ciąży. Jej zdaniem regulacja ta „jawnie implikuje istnienie w polskiej praktyce lekarskiej […] błędnego przekonania, zgodnie z którym wszystkie kobiety, łącznie z aplikantką, zwracają się o takie badania wyłącznie w celu usunięcia ciąży” (par. 175).

Trybunał rozpatrywanie zgodności apelacji z art. 8 Konwencji rozpoczął od ukazania „ogólnego narodowego kontekstu” sprawy (par. 193). Zauważył, że lekarze naruszający warunki Ustawy o planowaniu rodziny przy terminacji ciąży podlegają karze więzienia do lat 3. Takie restrykcje prawne mogą wywierać hamujący wpływ na lekarzy podejmujących decyzję o aborcji, również w przypadkach spełnienia warunków Ustawy.

Sędziowie, ukazując ten ogólny kontekst, przywołali kazus Tysiąc przeciwko Polsce. Wskazali, że orzeczenie Trybunału w tej sprawie uwypukliło wagę „proceduralnych zabezpieczeń” wdrażania Ustawy o planowaniu rodziny (par. 195). Jednocześnie sędziowie odnotowali różnice między aktualnie rozpatrywaną sprawą a kazusem Alicji Tysiąc (żądającej terminacji ciąży ze względu na zagrożenie jej zdrowia). Renata R. „usilnie acz bezskutecznie” starała się o dostęp do genetycznych badań prenatalnych. I to one, a nie uzyskanie „aborcji jako takiej” było pierwszym problemem. Od jego właściwego rozstrzygnięcia zależało rozwiązanie drugiej sprawy: możliwość ustalenia, czy w sytuacji aplikantki spełnione są warunki legalnej aborcji czy ich nie ma. Dlatego „punktem wyjścia” analiz Trybunału jest zagadnienie dostępu pacjenta do informacji o jego zdrowiu (par. 196).

Zagwarantowanie takiego dostępu jest prawem wchodzącym w zakres prywatnego życia. Sędziowie odwołując się do poprzednich orzeczeń Trybunału uwzględnili, że w „trakcie ciąży stan płodu i jego zdrowie tworzy składnik zdrowia kobiety brzemiennej”. Tym samym prawo kobiety do informacji o kondycji płodu jest też prawem jednostki do informacji o stanie jej zdrowia. Jego skuteczna egzekucja często decyduje o możliwości skorzystania z jednostkowej autonomii, także mieszczącej się w obszarze obowiązywania art. 8. Decyzje podjęte na podstawie takiej wiedzy wpływają bowiem na bieg przyszłych wydarzeń znaczących z punktu widzenia jakości życia jednostki, np. poprzez niezgodę na określone medyczne procedury bądź przez ich żądanie.

Waga mającego miejsce w odpowiednim czasie dostępu do informacji rośnie w sytuacjach szybkich zmian kondycji zdrowotnej. Z takimi okolicznościami mamy do czynienia w przypadku ciąży, jeśli prawo zezwala na aborcję pod pewnymi warunkami (par. 197).

Trybunał odniósł się także do niepewności strony rządowej, czy zespół Turnera jest wystarczająco ciężkim uszkodzeniem nasciturusa, aby można było spełnić warunek niekaralności aborcji nakładany Ustawą o planowaniu rodziny, (par. 202). Według sędziów, jest to „całkowicie bez znaczenia” dla rozpatrywanej sprawy, gdyż prawny obowiązek zapewnienia dostępu do genetycznych badań prenatalnych nakłada art. 2 ust. 2a tej Ustawy i jest on niezależny od ciężkości podejrzewanego uszkodzenia („organy administracji rządowej oraz samorządu terytorialnego[…] są zobowiązane zapewnić swobodny dostęp do informacji i badań prenatalnych, szczególnie wtedy, gdy istnieje podwyższone ryzyko bądź podejrzenie wystąpienia wady genetycznej lub rozwojowej płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu płodu”).

Odnośnie klauzuli sumienia Trybunał stwierdził, że państwa są zobowiązane do zorganizowania systemu opieki zdrowotnej w taki sposób, aby skuteczne korzystanie z niej w kontekstach profesjonalnych nie uniemożliwiało pacjentom dostępu do świadczeń, do których są uprawnieni w świetle obowiązującego prawa (par. 206).

W konkluzji analizy zgodności apelacji z art. 8 Konwencji sędziowie uznali, że strona rządowa nie pokazała, by w polskie prawo wbudowane były skuteczne mechanizmy umożliwiające pani R. dostęp do świadczeń diagnostycznych, kluczowych dla skorzystania przez nią z prawa do świadomej (poinformowanej) decyzji poddania się aborcji lub rezygnacji z niej (par. 208).

Rozważanie zgodności apelacji z art. 3 Konwencji („Nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu”) Trybunał rozpoczął od ustalenia „ogólnych zasad” umożliwiających rozpatrywanie przypadku w świetle tego przepisu. Korzystając z poprzednich orzeczeń stwierdził co następuje (par. 148-152):

a. działanie naruszające ten artykuł musi osiągnąć „minimalny poziom nasilenia” czy też „dolegliwości” (severity). Jego ocena jest względna i zależy od wszystkich okoliczności danego przypadku, takich jak okres jego trwania, jego fizyczne i psychiczne skutki, i w niektórych kazusach, płeć, i stan zdrowia ofiary.

b. Trybunał w swoich dotychczasowych orzeczeniach traktowanie uznawał za „nieludzkie” gdy między innymi było podejmowane z premedytacją, ciągnące się godzinami i powodujące faktyczne uszkodzenia ciała lub nasilone fizyczne i psychiczne cierpienia.

c. Postępowanie Trybunał kwalifikował jako „poniżające” jeśli wywoływało u ofiar uczucie strachu, cierpienia i poniżenia mogące je upokorzyć i upodlić (debasing).

d. Choć cel takiego traktowania jest czynnikiem branym pod uwagę w jego ocenie, w szczególności, czy upokorzenie i upodlenie ofiary było zamierzone, to jednak jego brak nie musi z koniecznością prowadzić do wniosku, że działanie nie narusza art. 3. Dla przykładu, Trybunał w wielu przypadkach uznawał za pogwałcenie tego przepisu postępowanie władz stawiające trudności żądaniu udzielenia informacji o kluczowym znaczeniu dla powodów między innymi o losie zaginionych krewnych.

e. Nie można wykluczyć, że zaniechania władz w obszarze regulacji w opiece zdrowotnej mogą w pewnych przypadkach skutkować ich odpowiedzialnością z art. 3, jako zaniedbanie zapewnienia właściwego medycznego świadczenia.

Odnosząc „ogólne zasady” do przypadku Renaty R. Trybunał przywołał przepisy mające zastosowanie do rozważanego przypadku: analizowany już art. 2 ust. 2a Ustawy o planowaniu rodziny zapewniający dostęp do genetycznych badań prenatalnych, art. 31. ust 1. Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty („Lekarz ma obowiązek udzielać pacjentowi lub jego ustawowemu przedstawicielowi przystępnej informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu.”) oraz art. 19 ust 2. Ustawy o zakładach opieki zdrowotnej (pacjent ma prawo „do informacji o swoim stanie zdrowia”).

Uregulowania te jednoznacznie pokazują, że państwo ma „pozytywne obowiązki względem ciężarnych kobiet odnoszące się do zapewnienia im dostępu do informacji tak o ich stanie zdrowia, jak i o kondycji zdrowotnej płodów” (par. 158). Jednakże, jak podkreślili sędziowie, nic nie wskazuje, że te prawne zobowiązania państwa i zespołów lekarskich „były brane pod uwagę przez osoby i instytucje mające do czynienia z żądaniem przez aplikantkę dostępu do badań genetycznych” (par. 158). Jedynym lekarzem odnoszącym się ze zrozumieniem do jej losu był prof. K. Sz. Dzięki jego radzie uciekając się do wybiegu, aplikantka została przyjęta do Centrum Matki Polki. W szpitalu wykonano jej testy genetyczne (par. 153).

Trybunał odnotował, że Renata R. znajdowała się w „sytuacji wielkiej podatności na zranienie (great vulnerability). Podobnie jak inne kobiety brzemienne w jej położeniu była głęboko przejęta informacją, że płód może być dotknięty jakąś malformacją. […] W rezultacie opisanego wyżej kunktatorstwa lekarzy musiała znosić przez tygodnie bolesną niepewność odnośnie zdrowia płodu, przyszłości jej własnej i rodziny oraz perspektywy wychowywania dziecka dotkniętego nieuleczalnym schorzeniem”. Sąd mówił w tym kontekście również o „skrajnym udręczeniu” (acute anguish) powódki wywoływanym obawą, czy ona i rodzina będą mogły zapewnić takiemu dziecku właściwą długoterminową opiekę medyczną, dobrostan i szczęście (par. 159).

Ponadto Sąd uznał, że cierpienie aplikantki zarówno przed wynikami testu, jak i po ich otrzymaniu było „spotęgowane przez fakt, iż świadczenia diagnostyczne, których się domagała były przez cały czas dostępne, a ona miała do nich prawo” dane krajowymi ustawami. „Jest godne pożałowania – komentowali sędziowie – że powódka była tak podle (shabbily) potraktowana przez zajmujących się nią lekarzy” (par. 160).

Przywołane okoliczności usprawiedliwiają zdaniem Trybunału pogląd, że „cierpienie aplikantki osiągnęło minimalny próg ciężkości” wymagany art. 3 Konwencji (par. 161).

Przywołując art. 13 Konwencji sędziowie orzekli, że zostało złamane prawo Renaty R. do skutecznego środka odwoławczego. Rząd nie zapewnił bowiem właściwego prawnego zaplecza dla rozstrzygania sporów pojawiających się w sytuacji określania dostępu do świadczeń diagnostycznych istotnych w aplikowaniu Ustawy o planowaniu rodziny (par. 218).

Jednakże sędziowie odnośnie art. 13 Konwencji uznali, że w rozpatrywanej sprawie nie pojawiają się nowe zagadnienia, które można objąć tym przepisem. Wcześniej już stwierdzili (par. 208), rozpatrując zgodność apelacji z art. 8, że państwo polskie zaniedbało obowiązek wbudowania w prawo skutecznych mechanizmów umożliwiających diagnostyczne świadczenia istotne dla skorzystania z Ustawy o planowaniu rodziny, w tym zakresie, w jakim zezwala na legalną aborcję (par. 218).

Trybunał większością sześciu głosów uznał, że doszło do naruszenia art. 3 i 8 Konwencji. Jednogłośnie przyznał powódce 45.000 euro zadośćuczynienia za szkody niematerialne i 15.000 za poniesione koszty sądowe.

Sąd stwierdził, że Konwencja nakłada na Polskę następujące obowiązki:

a. konieczność sformułowania prawa regulującego dostępność aborcji, które usuwałoby jego dotychczasowy „mrożący efekt” (par. 193). Jest on „łącznym” skutkiem prawnych restrykcji nakładanych na lekarzy podejmujących się tej procedury, w tym ryzyka odpowiedzialności karnej z art. 152 par. 1 Kodeksu karnego („Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”).

b. Obowiązek zapewnienia odpowiednich ram prawnych i proceduralnych umożliwiających rzeczywisty dostęp do legalnej aborcji oraz gwarantujących dostępność dla kobiet ciężarnych właściwej, pełnej i godnej zaufania informacji o stanie zdrowia płodu (par. 200, 210, 213).

c. Powinność takiego zorganizowania systemu opieki zdrowotnej, aby klauzula sumienia – zapewniając jego pracownikom efektywne korzystanie z wolności sumienia – nie uniemożliwiała pacjentom dostępu do świadczeń, do których są uprawnieni z mocy obowiązującego prawa (par. 206).

Przewodniczący składu orzekającego Nicolas Bratza i sędzia Vincent De Gaetano sformułowali „częściowo odmienne” opinie. N. Bratza nie zgodził się z większością, że w przypadku Renaty R. doszło do naruszenia art. 3 Konwencji. Jego zdaniem cierpienia powódki były dalekie od osiągnięcia progu ciężkości, którego przekroczenie włącza przypadek w zakres obowiązywania wymienionego przepisu. Miał też wątpliwości, czy przywołana przez Trybunał analogia z postępowaniem władz stawiających trudności żądaniu udzielenia informacji o losie zaginionych krewnych jest trafna. Nie można bowiem zrównywać nieszczęścia i cierpienia powodowanego zachowaniem władz z nieszczęściem wynikającym z działania lekarzy utrudniającego możliwość terminacji ciąży (par. 5).

V. De Gaetano wyraził opinię przeciwną. Według niego lekarze nie mieli prawa do utrzymywania pacjentki w „mroku niewiedzy i do zwiększania jej stresu i cierpień” (par. 3). To ich działanie było sprzeczne z art. 3. Konwencji. Natomiast bez wątpienia medycy byli upoważnieni klauzulą sumienia do niezgody na „przerwanie życia nienarodzonego dziecka” a nawet „do odmowy skierowania aplikantki na aborcję”. W przeciwieństwie do kazusu Alicji Tysiąc w rozpatrywanym przypadku nie chodziło o „ważenie życia nienarodzonego dziecka z życiem bądź zdrowiem jego matki”.

Biorąc pod uwagę obie okoliczności sędzia uznał, że art. 8 nie powinien być tu stosowany. De Gaetano przywołał też orzeczenie, w którym Trybunał stwierdził, że w odniesieniu „do brzemienności nie można powiedzieć, że przynależy w sposób szczególny do sfery prywatności” (par. 5).

Kazus opisał Kazimierz Szewczyk

Przypisy

[1] Opracowano na podstawie: Sąd Najwyższy, Izba Cywilna, Wyrok z dnia 12 czerwca 2008, sygnatura II CSK 16/08;
http://prawo.money.pl/orzecznictwo/sad-najwyzszy/wyrok;sn;izba;cywilna,ic,iii,csk,16,08,8476,orzeczenie.html
oraz European Court of Human Rights, Case of R. R. v. Poland, application 27617/04, Strasbourg 26 May 2011;
http://hudoc.echr.coe.int/sites/eng/pages/search.aspx?i=001-104911

tłumaczenie polskie orzeczenia:
http://www.mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/wyroku_sp_17052012.pdf

[2] A. Wiśniewski, Zespół Turnera. Poradnik dla chorych i ich rodzin, Stowarzyszenie Pomocy chorym z Zespołem Turnera, Warszawa bdw;
http://turner.info.pl/dokumenty/broszura-zespol_turnera.pdf

[3] Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży;
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19930170078

[4] E. Siedlecka, Brak informacji o zdrowiu płodu to torturowanie kobiety, „Gazeta Wyborcza” z dnia 27 maja 2011, s. 6;
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9675119,Brak_informacji_o_zdrowiu_plodu_to_tortura.html

[5] Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19970280152

[8] Załącznik nr 3 do Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie zakresu świadczeń opieki zdrowotnej, w tym badań przesiewowych, oraz okresów, w których te badania są przeprowadzane, z 21 grudnia 2004 roku;
http://prawo.legeo.pl/prawo/rozporzadzenie-ministra-zdrowia-z-dnia-21-grudnia-2004-r-w-sprawie-zakresu-swiadczen-opieki-zdrowotnej-w-tym-badan-przesiewowych-oraz-okresow-w-ktorych-te-badania-sa-przeprowadzane/zal3/

[9] Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, Kancelaria Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Strasburg 2010;
http://www.echr.coe.int/NR/rdonlyres/7B5C268E-CEB3-49A5-865F-06286BDB0941/0/Polish.pdf

[10] Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży;
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19930170078