| |||
BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - Kazusy>Etyka w praktyce medycznej>Świadoma zgoda>zgoda na wykorzystanie pobranego materiału biologicznegoSprawa Moore przeciwko regentom Uniwersytetu Kalifornijskiego - komentarz Sprawy Moore przeciwko regentom Uniwersytetu Kalifornijskiego z 1990 roku [1] i Greenberg przeciwko Instytutowi Badawczemu Miami Children Hospital z 2003 roku [2], mimo dzielących je 13 lat dotyczą problemów budzących takie same kontrowersje i spory, także etyczne; są to pytania: - o prawo własności materiału biologicznego (tkanek, komórek, narządów) pobranego dla celów badawczych od żywego człowieka, - o dopuszczalność i zakres patentowania tego materiału i produktów z niego otrzymywanych, - o granice komercjalizacji ciała ludzkiego, - o sprawiedliwość w dostępie do wyników (medycznych) badań naukowych, - o konflikt ról lekarza terapeuty i lekarza badacza, - o zakres wolności lekarza badacza wchodzącego wyłącznie w relację badawczą z uczestnikami naukowych badań medycznych. W pierwszej sprawie powodem był John Moore, chory na białaczkę kosmatokomórkową – nowotwór o łagodnym przebiegu. Pacjent od 1976 roku leczył się w Centrum Medycznym Uniwersytetu Kalifornijskiego pod opieką doktora Davida Golde. Jest to ważna okoliczność dla meritum sprawy. D. Golde był jednocześnie i lekarzem prowadzącym chorego (terapeutą), i badaczem zaangażowanym w medyczne badania naukowe. Uczestnikiem tego badania był J. Moore. Podczas pięciu pobytów w Centrum od powoda pobrano krew, próbki szpiku kostnego, śledzionę (w celu spowolnienia choroby). Pozyskano też inny materiał biologiczny. Całość pobranego materiału, łącznie ze śledzioną służyła nie tylko celom terapeutycznym, ale została także wykorzystana w pracach naukowych nad białaczką kosmatokomórkową. Oprócz dr Golde J. Moore pozwał Shirley Quan – badaczkę z Uniwersytetu Kalifornijskiego i regentów tej uczelni, jako cesjonariuszy patentu otrzymanego z materiału pobranego od powoda. Patent uzyskany w marcu 1984 roku wymieniał Golde’go i Quan jako twórców opatentowanej linii komórkowej. Zdaniem Moore’a od początku hospitalizacji wszyscy pozwani byli świadomi „wielkiej wartości naukowej i komercyjnej”, jaką mają pobrane z krwi limfocyty T produkujące limfokiny – substancje białkowe przenoszące informację w układzie odpornościowym; do nich należy między innymi interferon wzbudzający ustawiczne nadzieje onkologów. Linia komórkowa z materiału pobranego od Moore’a znajduje się w American Tissue Culture Collection i jest dostępna za odpłatnością od 1984 roku dla każdego badacza [3]. Sędziowie uznali dwa roszczenia powoda. Pierwsze dotyczyło niedopełnienia obowiązku uzyskania od Moore’a świadomej zgody na komercyjne wykorzystanie pobranego od pacjenta materiału biologicznego. Drugie, podobne, mówiło o naruszeniu relacji powierniczej (polegającej na właściwym reprezentowaniu interesów pacjenta przez opiekującego się nim lekarza). Sąd orzekł, że dla wypełnienia obowiązku powierniczego oraz uzyskania świadomej zgody, dr Golde powinien był ujawnić interesy osobiste, niezwiązane z opieką nad Moore’m jako pacjentem, a mogące wpłynąć na jego osąd medyczny, w tym interesy badawcze i ekonomiczne. Leszek Bosek podkreśla precedensowość tak bardzo szeroko sformułowanego obowiązku informacyjnego lekarza [4]. Pociąga on za sobą równie szeroko zdefiniowany obowiązek powierniczy. Jego poszerzenie ma służyć ujawnianiu i tym samym – jak chce sąd – rozwiązywaniu konfliktu interesów, jaki moim zdaniem organicznie związany jest z rolą profesjonalną klinicysty. Jej wypełnianie wiąże się z reguły z dwojaką funkcją, mianowicie rolą lekarza-terapeuty i lekarza-badacza. Dwojakość funkcji stwarza sytuacje, w których łatwo dochodzi do konfliktu interesów związanych z tymi funkcjami. Mówiąc hasłowo, podstawowym interesem terapeuty jest troska o szeroko pojmowany dobrostan pacjenta w jego zdrowiu chorobie i umieraniu, natomiast naczelnym interesem badacza jest dążenie do zdobycia nowej wiedzy i dobro przyszłych pacjentów. Jednakże – jak to ujmuje najnowsza (z 2013 roku) nowela Deklaracji helsińskiej – nawet ten podstawowy cel naukowego badania medycznego „nie może w żadnym razie mieć pierwszeństwa nad prawami i interesami uczestników badania naukowego” (zasada 8) [5]. Drugorzędnym interesami w obu rolach są interesy finansowe czy sława i prestiż. Do konfliktu interesów dochodzi w warunkach, „w których profesjonalny osąd dotyczący podstawowego interesu […] staje się podatny na nadmierne wpływy interesu drugorzędnego” [6]. W komentowanej sprawie podstawowym interesem D. Golde w jego roli lekarza terapeuty, była troska o szeroko pojęty dobrostan (w chorobie) J. Moore’a, będącego jego pacjentem. Składnikiem takiego ujęcia dobrostanu oprócz interesów medycznych, są także interesy niemedyczne między innymi psychologiczne, a także te, które wiążą się z systemem wartości pacjenta (moralne), łącznie z zaufaniem do lekarza terapeuty. Interesami drugorzędnymi były – czy też lepiej: powinny być – interesy badawcze (prawda, dobrostan przyszłych pacjentów) oraz motywy ekonomiczne. Postępowanie obwinionego pokazało, że drugorzędne w terapeutycznej relacji lekarz – pacjent, interesy badawcze i ekonomiczne zdominowały troskę o dobrostan chorego. Wnioskując na podstawie wielkości pośrednich i bezpośrednich gratyfikacji płynących z opatentowania linii komórkowej otrzymanej z materiału pobranego od Moore‘a, niewykluczone, że te ostatnie wzięły górę nad dążeniem do prawdy i dobra przyszłych chorych. Za tym przypuszczeniem przemawia także argumentacja sędziego Stanleya Monka, zgłaszającego zdanie odrębne od poglądu większości. Zaakcentował on różnicę między naukowym wykorzystywaniem komórek i tkanek Moore’a, a ich „jawnie komercyjną eksploatacją”, czyniącą z Golde’a i Quan nie tylko uczonych, ale także „stuprocentowych przedsiębiorców”. W kontekście tego przykładu należy wyraźnie podkreślić, że pacjent stając się uczestnikiem medycznego badania naukowego, nie przestaje być pacjentem, co oznacza, że włączenie w relację badawczą, nie zrywa dotychczasowej relacji terapeutycznej. Precedensowo szerokie sformułowanie obowiązku informacyjnego lekarza, zauważone przez L. Boska, wynika moim zdaniem z faktu że dr Golde spełniał dwie role – terapeutyczną i badawczą. Związane z nimi interesy, szczególnie zaś łączące się ze stosunkiem badawczym, spowodowały tak znaczne poszerzenie zakresu koniecznej informacji. Argumentacja większości składu orzekającego, uznającego roszczenie powoda, pozwala na wysunięcie tezy, że według Sądu do uniknięcia konfliktu interesów wystarczy ujawnienie pacjentowi przez lekarza drugorzędnych motywów jego postępowania. „Dopóki lekarz – stwierdza Sąd – będzie ujawniał badawcze i ekonomiczne interesy mogące wpływać na jego osąd profesjonalny, dopóty pacjent jest chroniony przed konfliktem interesów”. Moim zdaniem takie rozstrzygnięcie zbyt bagatelizuje w procesie uzyskiwania świadomej zgody znaczenie interesów ekonomicznych badaczy uzyskujących duże finansowe zyski, co prowadzi do wielu negatywnych konsekwencji między innymi do przyjęcia polityki niesprawiedliwej w odniesieniu do uczestników medycznych badań naukowych będących źródłami materiału biologicznego dostarczającego właścicielom patentów „ogromnych profitów”, czyniących z nich de factoprzedsiębiorców, jak zauważył S. Monk. Niewykluczone, że zasadniczą przyczyną zasygnalizowanego niedoceniania wpływu interesów drugorzędnych na osąd profesjonalny D. Golde’a jest całkowite zlekceważenie przez większość orzekającą (i S. Monka), podwójnej relacji, jaką nawiązał z J. Moore’m, mianowicie relacji lekarza terapeuty i lekarza badacza. Niedocenianie to widoczne jest w odrzuceniu przez większość sędziów trzeciej podstawy oskarżenia, to jest zarzutu przywłaszczenia przez obwinionych materiału biologicznego pobranego od pacjentów do badań naukowych. Sędziowie następująco uzasadniali swoje stanowisko: a. zgoda na przyjęcie zarzutu przywłaszczenia byłaby bardzo uciążliwa dla badaczy. Nakładałaby bowiem na nich prawny obowiązek analizy „konsensualnej metryczki” (czy też konsensualnego drzewa genealogicznego) dla każdej próbki komórek użytej w badaniach. W praktyce nabywanie przez nich próbek materiału biologicznego byłoby zarazem kupowaniem biletu na loterię sądową, w której mogą „wygrać” proces o przywłaszczenie danej próbki. Takie obciążenia ze swej strony wpłynęłyby negatywnie na badania medyczne mające znaczenie dla całego społeczeństwa. W przywołanym uzasadnieniu wyraźnie widoczny jest prymat interesów badaczy nad interesami pacjentów, będących zarazem uczestnikami medycznych badań naukowych i źródłem materiału biologicznego wykorzystywanego w nauce i patentowanego. Jak stwierdza S. Monk, większa ochrona interesów dawców materiału biologicznego, wbrew opinii sędziów nie doprowadziłaby do niebezpieczeństwa zakupu przez badaczy biletu na loterii sądowej, jeśli tylko towarzyszyłby jej wymóg sporządzania i przechowywania dokładnej metryczki opisującej prawa własności do wytworu. Doświadczalnik nie kupowałby wówczas takiego biletu, lecz informację pozwalającą na uniknięcie procesu. b. Nie można – jak chciał powód – oprzeć zarzutu o przywłaszczenie na prawach odnoszących się do ochrony prywatności, w szczególności do ochrony wizerunku, jako dobra osobistego. Zdaniem sędziów analogia między ochroną wizerunku danej osoby a ochroną materiału biologicznego czy genetycznego jest całkowicie nietrafiona. Materiał genetyczny „odpowiedzialny za naturalną produkcję limfokin […] jest taki sam u każdej osoby; jest nie bardziej unikalny dla Moore’a niż liczba kręgów w kręgosłupie bądź wzór chemiczny hemoglobiny”. c. „Opatentowana linia komórkowa i produkty z niej otrzymane nie mogą być własnością Moore’a. A to dlatego, że opatentowana linia komórkowa jest faktycznie i prawnie różna od komórek pobranych z ciała Moore’a” Sędzia Stanley Monk odnośnie uzasadnień w punktach b. i c. przywołał dwa rodzaje argumentów: prawne i etyczne. Na przykład, niektóre uregulowania Uniform Gift Anatomical Act traktują narządy i krew jako własność prywatną, która może być sprzedawana legalnie w wielu różnych okolicznościach. Regulacje te mogą w sposób dorozumiany podtrzymywać roszczenie Moore’a, iż komórki krwi są jego własnością, za którą może i powinien otrzymać rekompensatę, i dlatego chronioną przez prawo przed przywłaszczeniem. Argumenty etyczne wysunięte przez S. Monka odwołują się do zasady sprawiedliwości cenionej w zachodnich społeczeństwach. Potępiają one bogacenie się jednych jego członków kosztem drugich. W komentowanym przypadku wzbogacili się ogromnie właściciele patentów kosztem D. Moore’a pozbawionego jakiegokolwiek udziału w zyskach. Takie postępowanie, zdaniem sędziego, jest jednocześnie „niesprawiedliwe i niemoralne”. Ostatni argument większości za nieobjęciem zarzutem przywłaszczenia materiału biologicznego pobranego od powoda brzmiał następująco: „w przeciwieństwie do teorii przywłaszczenia, obowiązek powierniczy i teorie świadomej zgody chronią pacjenta bezpośrednio, bez karania niewinnych osób i bez tworzenia bodźców zniechęcających do prowadzenia badań społecznie użytecznych”. Stanley Monk krytycznie odniósł się do tej opinii większości. Zdanie swoje uzasadniał trojako. Po pierwsze, trudnościami w dowodzeniu przez pacjenta związku przyczynowego między zatajeniem informacji przez lekarza, a doznaną szkodą. Po drugie, roszczenie z powodu nieujawnienia konfliktu interesów rozwiązuje tylko „połowę” problemu: daje pacjentowi prawo do odmowy, a zatem także prawo do zapobieżenia komercjalizacji jego tkanek, odmawia zaś prawa do udzielenia zgody na urynkowienie pod warunkiem udziałów w tym procesie. Po trzecie, roszczenie opierające się na zarzucie nieujawnienia ważnej informacji w relacji lekarz – pacjent wykluczyłoby dużą grupę potencjalnie pokrzywdzonych nie objętych tą relacją. Tak właśnie się stało w rozpatrywanej sprawie. Większość orzekła, że jedynie D. Golde – lekarz prowadzący powoda – jest bezpośrednio objęty oskarżeniem zatajenia informacji. Stąd wniosek, że lekarze nawiązujący wyłącznie relacje badawcze z uczestnikami badania mogliby bez konsekwencji stosować wąskie ujęcie świadomej zgody. Tym samym lekarze tej grupy zyskaliby wolność wykraczającą poza limity nakładane wspomnianą zasadą 8 Deklaracji helsińskiej (nawet podstawowy cel naukowego badania medycznego nigdy nie może górować nad prawami i interesami jego uczestników). Jest to – jak pokażę niżej – wniosek całkowicie nieuzasadniony i naruszający zasady przywołanego dokumentu. L. Bosek, zwraca uwagę na ambiwalencję komentowanego orzeczenia Sądu Najwyższego. Z jednej strony sędziowie wskazują, że „odłączone części ciała ludzkiego nie są przedmiotem prawa własności”, z drugiej zaś legalizują „skutki działań bezprawnych, tj. pozyskania materiału biologicznego bez zgody pacjenta, a nadto gwarantują komercjalizację ciała ludzkiego w ramach konstrukcji prawa patentowego”. Taki wyrok Sądu „obniża niewątpliwie – mówiąc językiem ekonomii – koszty transakcyjne w gospodarce, pozwalając na monopolizacje produktów wytworzonych choćby i bezprawnie z ciała ludzkiego” [7]. W sprawie Greenberg przeciwko Instytutowi Badawczemu Miami Children Hospital z powództwem wystąpiły cztery osoby prywatne – rodzice dzieci dotkniętych chorobą Canavan – oraz także cztery instytucje non profit, zapewniające rodzicom informację i fundusze potrzebne w pracach nad wyodrębnieniem i badaniami molekularnymi genu choroby (odpowiedzialnego za syntezę enzymu N-acetyloaspartazy). Choroba Canavan jest rzadkim, nieuleczalnym schorzeniem metabolicznym o podłożu genetycznym. W najczęściej występującej postaci wczesnoniemowlęcej objawia się ok. 4 miesiąca życia. Charakteryzuje się między innymi zahamowaniem rozwoju psychoruchowego, obniżeniem napięcia mięśniowego, postępującym powiększeniem obwodu głowy, zanikiem nerwów wzrokowych i w końcowym okresie choroby – zespołem odmóżdżeniowym. W tej postaci choroby czas przeżycia nie przekracza 2 lat. Pozwanymi byli: lekarz-badacz Reuben Matalon, Miami Children’s Hospital i afiliowana przy nim jednostka badawcza Miami Children’s Hospital Research Institute [8]. Doktor Matalon – w przeciwieństwie do Davida Golde ze sprawy Moore przeciwko regentom Uniwersytetu Kalifornijskiego – występował wobec oskarżycieli prywatnych wyłącznie w roli badacza, nie zawiązując ani z nimi, ani z ich dziećmi relacji terapeutycznej (lekarz – pacjent). Do niego w 1978 roku zwrócił się Daniel Greenberg ojciec dwójki dzieci cierpiących na chorobę Canavan z propozycją rozpoczęcia badań nad wyodrębnieniem genu odpowiedzialnego za to schorzenie. Relacja badawcza między D. Greenbergiem i jego rodziną została zatem zawiązana z inicjatywy powoda i za zgodą lekarza. Wkrótce – także z inicjatywy D. Greenberga – w relację badawczą włączone zostały inne „rodziny Canavan”. Ich wkładem w badania był materiał biologiczny (próbki moczu, krwi, tkanek), informacja o przebiegu choroby, a także wsparcie finansowe i poszukiwanie kolejnych rodzin dotkniętych chorobą. Instytucje wspólnie z D. Greenbergiem utworzyły poufną bazę danych i rejestr Canavan z informacjami epidemiologicznymi, medycznymi i innymi obejmującymi ponad 160 rodzin dotkniętych schorzeniem. Gen odpowiedzialny za chorobę wyizolowany przez dr Matalona i jego zespół opatentowano w 1997 roku. Dzięki patentowi oskarżeni uzyskali możliwość wykonywania bez żadnych ograniczeń testów na nosicielstwo genów, łącznie z diagnostyką prenatalną, prowadzenia terapii genowej i stosowania innych metod leczniczych choroby Canavan, a także badań obejmujących gen i jego mutacje. Miami Children’s Hospital zaczął także ograniczać powszechną dostępność testów diagnostycznych, negocjując wyłączność licencji patentowej i pobierając opłaty. Tymczasem indywidualni oskarżyciele utrzymywali, że zaopatrywali R. Matalona w próbki i dostarczali poufnych informacji w celach poznawczych oraz dla dobra obecnych i przyszłych pacjentów. Twierdzili, że nigdy nie byli informowani, iż oskarżeni mają zamiar patentować wyniki. Nigdy też nie powiadamiano ich o zamiarze komercjalizacji „owoców badań i o intencji ograniczania dostępu do testów wykrywających chorobę Canavan”. Zwracali uwagę na „znaczące” zyski oskarżonych płynące z uzyskanego patentu, oraz na osobiste profity dra Matalona, który otrzymał „pokaźny” grant federalny na podjęcie dalszych badań nad opatentowanym genem. Spośród sześciu roszczeń wysuniętych przez powodów omówię dwa najbardziej istotne z etycznego punktu widzenia, mianowicie brak świadomej zgody na naukowe badania medyczne, rozumianej w sposób szeroki obejmujący także ujawnianie interesów ekonomicznych badacza oraz zarzut bezpodstawnego wzbogacenia się. Uzasadniając pierwsze roszczenie skarżący powoływali się na orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie Davida Moore’a. Sędzia odrzucił je przywołując wspomnianą wyżej odmienność relacji łączącej Moore’a i Greenberga w obecnym przypadku. Nadto sędzia wskazał na dwojakiego rodzaju negatywne konsekwencje takiego rozszerzenia. Po pierwsze, byłoby ono niewykonalne i przyczyniłoby się do „zmrożenia” naukowych badań medycznych, zobowiązując naukowców do ciągłego oceniania, czy nie zapomnieli o jakimś konflikcie interesów. Po drugie, ten dodatkowy obowiązek mógłby dać asumpt do jakiegoś typu kontroli martwej ręki [próby utrzymania własności poprzez udział w niej sięgający daleko w przyszłość – K. Sz.], którą sprawowałby uczestnik badań ponieważ mógłby wpływać na przebieg postępu badawczego. Nie jestem pewien czy ujawnienie przez dr. Matalona D. Greenbergowi i pozostałym powodom zamiaru komercyjnego patentowania ewentualnego odkrycia – stając się precedensem – tak bardzo negatywnie wpłynęłoby na badania naukowe. Problem wydaje się bowiem bardziej skomplikowany niż to podpowiada prosta intuicja. Timothy Caulfield przywołuje badania, z których wynika, że tylko 1% ankietowanych naukowców zgłasza wydłużenie czasu akceptacji protokołu badań więcej niż o 1 miesiąc z powodu patentów. Równocześnie stwierdza, że w rzeczywistości mało jest danych empirycznych przemawiających za tezą o niezbędności patentowania dla procesów innowacyjnych. Co więcej, deficyt takich danych – utrzymuje autor – widoczny jest w całości debaty o niezbędności względnie szkodliwości patentowania komercyjnego ludzkiego materiału biologicznego dla postępu nauki i to mimo wielu aktorów zaangażowanych w tę dyskusję, łącznie z dużymi firmami farmaceutycznymi, biotechnologicznymi, uniwersytetami i agendami rządowymi [9]. Nadto, niezależnie, czy patentowanie komercyjne przyspiesza czy hamuje rozwój nauki, do rozważenia pozostaje poważny problem etyczny komercjalizacji medycyny i ciała ludzkiego. Z etycznego punktu widzenia pożądane byłoby również ujawnianie przez lekarzy badaczy interesu ekonomicznego, gdyż nawet w relacji badawczej powinien on być interesem drugorzędnym w porównaniu z dążeniem do poznania i dobrem przyszłych pacjentów. Przywołana już najnowsza nowela Deklaracji helsińskiej dwakroć formułuje obowiązek ujawniania konfliktu interesów. W zasadzie 22 stwierdza, że protokół badania naukowego z udziałem ludzi powinien zawierać informacje tyczące „potencjalnych konfliktów interesów”. Do komentowanego kazusu bezpośrednio odnosi się zasada 26, zgodnie z którą „każdy potencjalny uczestnik [badania] musi zostać należycie poinformowany o celach, metodach, źródłach finansowania, wszelkich możliwych konfliktach interesów [italiki – K. Sz.], powiązaniach instytucjonalnych badacza, przewidywanych korzyściach i ryzykach związanych z badaniem oraz o niedogodnościach, jakie może ono spowodować, o ustaleniach odnoszących się do postępowania po zakończeniu badania, a także o wszelkich innych istotnych aspektach badania”. W świetle tych zasad sugestia sędziów w sprawie Moore’a dopuszczająca w relacji wyłącznie badawczej wąskie rozumienie świadomej zgody jest całkowicie błędna. Oprócz niepokoju związanego z komercjalizacją medycyny i ciała ludzkiego w obu komentowanych przykładach wyraźnie widoczne są obawy etyczne dotyczące złamania norm sprawiedliwości. Tej kwestii dotyczy wysunięty przez pokrzywdzonych zarzut bezpodstawnego wzbogacenia się oskarżonych. D. Greenberg i pozostali oskarżyciele wskazywali, że zachowanie wyłącznie przez oskarżonych korzyści finansowych narusza „fundamentalne zasady sprawiedliwości, równości i czystego sumienia”. Sędzia uznał ich roszczenia. Uzasadniając werdykt stwierdził między innymi, że „rzeczywiste fakty rysują obraz trwałej współpracy badawczej wymagającej od powodów wkładu czasu i znacznych środków w wyścig po izolację genu Canavan”. Akceptacja zarzutu bezpodstawnego wzbogacenia się jest „znaczącą różnicą” między kazusami Moore’a i Greenberga. Świadczy o „potencjalnej zmianie otoczenia prawnego zjawiska patentowania tkanek ludzkich”. Sąd w komentowanej sprawie stwierdził, że „wyłączne prawa patentowe badaczy i wynikający z nich profit finansowy jest niesłusznym i niesprawiedliwym zyskiem” [10]. [1] Supreme Court of California, Moore v. Regents of University of California, July, 9, 1990; http://www.eejlaw.com/materials/Moore_v_Regents_T08.pdf [2] United States District Court, S.D. Florida, Miami Division, Greenberg (et al.) v. Miami Children’s Hospital Research Institute, INC. (et al.), May 2003; http://scholar.google.com/scholar_case?case=15803440069702275727&hl=en&as_sdt=2006 [3] K. Szewczyk, Moore przeciwko regentom Uniwersytetu Kalifornijskiego – opis, Interdyscyplinarne Centrum Etyki UJ. Bioetyka/Etyka medyczna, Spis kazusów; /dzialy.php?l=pl&p=31&i=3&m=27&n=1&z=0&kk=299&k=269 [4] L. Bosek, Komentarz, w: Prawo wobec medycyny i biotechnologii. Zbiór orzeczeń z komentarzami, red. M. Safjan, Wolters Kluwer, Warszawa 2011, s. 360. [5] Światowe Stowarzyszenie Lekarzy, Deklaracja helsińska Światowego Stowarzyszenia Lekarzy. Etyczne zasady prowadzenia badan z udziałem ludzi, Fortaleza 2013, tłum. M. Czarnkowski, R. Krajewski, K. Radziwiłł; [6] D. Thompson, Understanding Financial Conflicts of Interest”, The New England Journal of Medicine” 1993, t. 329, s. 573. [7] L. Bosek, Komentarz,…, s. 360. [8] K. Szewczyk, Greenberg przeciwko Instytutowi Badawczemu Miami Children Hospital – opis, Interdyscyplinarne Centrum Etyki UJ. Bioetyka/Etyka medyczna, Spis kazusów; /dzialy.php?l=pl&p=31&i=3&m=27&n=1&z=0&kk=299&k=272 [9] T.Caulfield, Human Gene Patents: Proof of Problem, “Chicago-Kent Law Review” 2009, nr 1; http://scholarship.kentlaw.iit.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=3639&context=cklawreview [10] A.C. Lepsch, Greenberg v. Miami Children’s Hospital Research Institute, “Grove City College Journal of Law & Public Policy” 2012, vol. 31, s. 154; http://www2.gcc.edu/orgs/GCLawJournal/articles/spring%202012/greenberg.pdf Opracował Kazimierz Szewczyk |