POLSKI  ENGLISH

BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - Kazusy
Kazus Wojciecha Kroloppa - opis

W czerwcu 2003 roku pod zarzutem pedofilii (molestowania osoby małoletniej) osadzono w areszcie Wojciecha Kroloppa dyrygenta chłopięcego chóru „Poznańskie Słowiki”, będącego przez wiele lat kulturalną wizytówką miasta. Jego zatrzymanie i postawiony zarzut wzbudziło ogromne zainteresowanie środków masowego przekazu i zbulwersowało szeroką opinię publiczną. Jednakże część rodziców chłopców śpiewających w chórze była przekonana o niewinności W. Kroloppa i demonstrowała swe przekonania, między innymi, przed poznańskim aresztem, w którym przebywał obwiniony. Poparcie z ich strony malało w miarę postępów śledztwa.

Kultura więzienna nie toleruje pedofilii. Stąd w celu ochrony przed szykanami współaresztantów Kroloppa umieszczono w celi z dwoma sędziami zatrzymanymi, jeden za wyłudzenia, a drugi – za łapówkarstwo.

W styczniu 2004 roku przed poznańskim Sądem Rejonowym odbyły się trzy rozprawy. Po ostatniej obwinionego znaleziono w celi nieprzytomnego. W szpitalu im. Hipolita Cegielskiego przeprowadzono badania tomograficzne i rezonans magnetyczny. Pacjenta z rozpoznaniem nowotworu mózgu skierowano do poznańskiej Kliniki Neurochirurgii. Przed planowaną operacją wykonano test na nosicielstwo HIV. Na badania w kierunku nosicielstwa wirusa przy przyjęciu do aresztu Krolopp nie wyraził zgody. Test przeprowadzony w szpitalu wypadł pozytywnie i pacjenta, po przeprowadzeniu 13 lutego operacji, przewieziono do Kliniki Chorób Zakaźnych celu leczenia AIDS oraz ustalenia stadium zaawansowania choroby.

17 lutego 2004 r. „Gazeta Wyborcza” na pierwszej stronie powiadomiła czytelników o zakażeniu dyrygenta HIV. [1] Autor artykułu, Marcin Kącki, otrzymał tę wiadomość „z kilku niezależnych źródeł”. „Diagnoza, jak pisze, wywołała szok w szpitalu.” „To nas przeraziło – mówi dziennikarzowi osoba zatrudniona w szpitalu – bo wszyscy wiemy, o co dyrygent jest oskarżony. Wiemy zatem, że zagrożone może być zdrowie dzieci [...].”

Także rozmówca z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej wydaje się wiedzieć o pozytywnym wyniku testu. Jego zdaniem, „dobrze by było, żeby prasa ujawniła tę informację. Zagrożone jest bowiem życie i zdrowie innych osób”.

Z artykułem sąsiaduje komentarz Sławomira Zagórskiego, szefa działu nauki „Gazety” Trzeba o tym powiedzieć. Kreśli w nim trzy scenariusze możliwego rozwoju wypadków:
1. W obwinionym obudzi się sumienie „i sam poda pełną listę osób, z którymi sypiał”. Jest to jednak mało prawdopodobne, gdyż Wojciech Krolopp wypiera się kontaktów z nieletnimi.
2. W drugim scenariuszu do akcji wkracza jego lekarz, „który może próbować uzyskać nazwiska zagrożonych. Jeśli Wojciech K. zacznie mówić, lekarz wezwie wskazane osoby na badanie. Ma takie prawo, a nawet obowiązek”.
3. Obwiniony „milczy jak zaklęty. Lekarz powinien wystąpić wówczas do prokuratury, a ta spróbuje ustalić listę zagrożonych”.

Publikacja artykułu wywołała gorący odzew czytelników. Były głosy w całej rozciągłości popierające ujawnienie przez dziennik choroby W. Kroloppa, jak i wypowiedzi sprzeciwiające się takiemu postępowaniu. Jedną z najbardziej krytycznych była opinia ks. Arkadiusza Nowaka laureata Poverty Avard przyznanej mu przez ONZ za zasługi w poprawie sytuacji ludzi zarażonych HIV i chorych na AIDS. A. Nowak pełni także funkcję doradcy ministra zdrowia do spraw AIDS i narkomanii. W rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” powiedział między innymi: „Żyjemy w państwie prawa. Prawo do informowania o zakażeniu HIV i prawo do przekazywania informacji osobom narażonym na zakażenie ma wyłącznie prokurator. Na pewno nie media. Najwyraźniej uznaliście, że skoro dyrygent jest oskarżony o pedofilię, to można go pozbawić wszelkich praw”. Właściwym postępowaniem byłoby ostrzeżenie przez dziennikarzy „Gazety” w chwili aresztowania W. Kroloppa „rodziców i samych chłopców, żeby zrobili sobie test na HIV. Wówczas byłoby to działanie odpowiedzialne, a nie nastawione sensację”. [2]

Ksiądz Nowak stwierdził też, że Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty [3] (w pkt. 3 ust. 2 art. 40) zwalnia lekarza z tajemnicy lekarskiej, to jest z obowiązku utrzymywania w tajemnicy informacji związanych z pacjentem, a uzyskanych w związku z wykonywaniem zawodu, gdy jej zachowanie „może stanowić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia pacjenta lub innych osób”.

Reakcją na krytykę był artykuł Piotra Pacewicza, wicenaczelnego „Gazety Wyborczej”. [4] W jego leadzie dziennikarz powiadamia czytelników wytłuszczoną czcionką: „Ujawniliśmy tajemnicę lekarską” i w tekście broni decyzji ujawnienia uważając ją za słuszną. „O tym, że dyrygent Wojciech K. jest zarażony wirusem HIV – pisze P. Pacewicz – wiedziały: szpital, sanepid, prokuratura i policja. Ale wszyscy twierdzili, że są bezradni, bo obowiązuje ich tajemnica lekarska”. Chociaż chcieli ostrzec osoby, które miały kontakty seksualne z obwinionym – nie mogli tego uczynić. „I tak piękna idea ochrony praw ludzi chorych na HIV zamieniła się w karykaturę”.

W polemice z Arkadiuszem Nowakiem Piotr Pacewicz przypomina, że nikt nie skorzystał ze stwarzanej przez Ustawę możliwości uchylenia tajemnicy lekarskiej i nie powiadomił potencjalnych ofiar. Podaje także główną przyczynę milczenia, przywołując rozmowę, jaka odbyła się między lekarzami. „Lekarz 1: - Musimy coś zrobić, przecież oni mogą być zakażeni. Lekarz 2: - Dyrygent ma najlepszego prawnika w mieście, chcesz, to zaryzykuj”.

W tym samym numerze „Gazety” zamieszczone zostały opinie prof. Andrzeja Zolla, ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich i byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego oraz prof. Marka Safjana, wówczas pełniącego tę funkcję. A. Zoll skrytykował postępowanie dziennikarzy. Chociaż kierowali się dobrem potencjalnie zakażonych, to jednak zadziałali na ich szkodę. Zachodzi obawa, „że osoba, która podejrzewa, że nosi w sobie wirusa HIV, może teraz zrezygnować ze zrobienia sobie testu. Ze strachu, że to przecieknie do prasy”. A. Zoll obawia się też, że publikacje zaszkodziły „również tym wszystkim chórzystom, którzy nie padli ofiarą Wojciecha K. I tak powszechnie będzie się uznawać ich za zakażonych”. Zdaniem Rzecznika, dziennikarze powinni podzielić się powziętą wiadomością z kierownikiem chóru „Poznańskie Słowiki” i powstrzymać się z publikacją. [5]

Marek Safjan wyraził odmienny pogląd. Według niego, dziennikarze gazety mieli prawo powiadomić opinię publiczną o zarażeniu HIV dyrygenta chóru. W swojej wypowiedzi bardzo ogólnie powołuje się na kazus Tatiany Tarasoff. W nawiązaniu do niego uważa, że „lekarze mieli co najmniej moralny obowiązek powiadomienia o fakcie zarówno dzieci, jak i prokuratury. Nie zrobili tego”. Musiała ich wyręczyć „Gazeta”. Dlatego „w tej szczególnej sytuacji” publicyści mieli „prawo podać tę wiadomość. Tym bardziej, że krąg osób zagrożonych był liczny i niejasny. Być może tylko w ten sposób można było do nich dotrzeć”. [6]

W sprawie artykułu Dyrygent zakażony HIV stanowisko zajęła Naczelna Rada Lekarska. Wyraża w nim „sprzeciw wobec publikowania danych chorobowych konkretnego pacjenta bez jego wiedzy i zgody. Jest to zdaniem NRL „praktyka na wskroś niebezpieczna”, gdyż podważa „z trudem zdobyte zaufanie osoby zakażonej wirusem HIV”. Naczelna Rada Lekarska „przypomina, że naruszanie prywatności i sfery intymności w mediach jest niedozwolone” i ma nadzieję, iż publikacja w „Gazecie” ma „charakter incydentalny”. [7]

23 lutego Marcin Kącki bronił decyzji „Gazety” o publikacji wiadomości o zakażeniu W. Kroloppa HIV i rozwoju choroby. Argumenty przywołane przez dziennikarza streszcza tytuł artykułu: Krzywdziło milczenie, tych wielu osób, które wiedziały o chorobie dyrygenta, a wcześniej domyślało się jego skłonności i z różnych przyczyn je tolerowało. [8]

Sąd Rejonowy w Poznaniu wymierzył Wojciechowi Kroloppowi karę 8 lat pozbawienia wolności oraz zakaz zajmowania stanowisk związanych z opieką i wychowywaniem dzieci przez okres sześciu lat od wyjścia na wolność. Sąd Okręgowy złagodził karę więzienia do lat 6. W marcu 2006 roku Sąd Najwyższy w Warszawie oddalił wniesioną kasację obrony i utrzymał w mocy wyrok skazujący na karę 6 lat pozbawienia wolności.

Kazus opisał Kazimierz Szewczyk


[1] M. Kącki, Dyrygent zakażony HIV, „Gazeta Wyborcza”, z dnia 17 lutego 2004, s. 1.

[2] Czyja racja?, „Gazeta Wyborcza”, wydanie warszawskie, z dnia 18 lutego 2004, s.1

[4] P. Pacewicz, Nie wolno było milczeć, „Gazeta Wyborcza”, z dnia 19 lutego 2004, s. 1.

[5] Zoll: Sytuacja była wyjątkowa (rozmowa z S. Zagórskim), tamże, s. 4.

[6] Safjan: Mieliście prawo (notował zag.), tamże, s. 4.

[7] Stanowisko Nr 54/04/IV z dnia 27 lutego 2004 r. w sprawie artykułu „Dyrygent zakażony wirusem HIV”, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” z dnia 17 lutego br.;
http://www.nil.org.pl/doc/494/rs054-04-IV.rtf

[8] M. Kącki, Krzywdziło milczenie, „Gazeta Wyborcza”, z dnia 23 lutego 2004, s. 18.