POLSKI  ENGLISH

BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - Kazusy
Pacjent nadużywający alkoholu - opis

Pacjent W. został przyjęty po raz pierwszy w życiu do Oddziału Ostrych Zatruć z powodu objawów wskazujących na wystąpienie reakcji antabusowej. Polega ona na spowodowaniu nietolerancji alkoholu w wyniku zażycia środków zawierających disulfiram [1] (Anticol, Esperal), stosowanych w leczeniu odwykowym alkoholizmu. Jednym z jej przejawów jest napad padaczkowy. Przy większych dawkach alkoholu możemy mieć do czynienia ze stanem zagrożenia życia spowodowanym tworzeniem się w organizmie toksycznych składników metabolizmu alkoholu etylowego.

Wywiad potwierdził, że chory cierpi na chorobę alkoholową i zażywa przewlekle preparaty disulfiramu. Chorzy decydujący się na taką terapię są świadomi, że spożycie alkoholu w takim wypadku może skończyć się w najlepszym wypadku złym samopoczuciem, a w najgorszym ciężkim zatruciem i wystąpieniem reakcji antabusowej.

W drugiej dobie hospitalizacji u chorego wystąpił napad padaczkowy. Konsultujący pacjenta neurolog stwierdził padaczkę poalkoholową. W rozmowie z rodziną lekarz prowadzący oświadczył, że fakt nadużywania alkoholu przez chorego oraz rozpoznanie neurologiczne będzie musiał zgłosić organowi właściwemu do weryfikacji medycznej zdolności do prowadzenia pojazdów mechanicznych. Z doświadczenia wiadomo, że zawiadomienie takie skończy się odebraniem pacjentowi prawa jazdy.

Rodzina chorego w grzeczny sposób informuje lekarza, że zajmuje się on działalnością gospodarczą, która wymaga prowadzenia samochodu. Według nich istnieje realna szansa, że po utracie prawa jazdy chory pogrąży się w alkoholizmie. Deklarują, że obecny stan jest wynikiem chwilowego załamania i że pacjent był na dobrej drodze, żeby przestać pić. Nigdy też nie prowadził samochodu po alkoholu. Ze swojej strony obiecują, że dołożą wszelkich starań w utrzymaniu chorego w abstynencji.

W przypadku wykrycia schorzeń, co do których istnieje realne podejrzenie, że będą powodować niezdolność do prowadzenia pojazdów, lekarz ma obowiązek poinformować o tym fakcie pacjenta i poczynić w dokumentacji medycznej wpis o udzieleniu takiej informacji. Nie istnieje bezwzględny, prawny obowiązek zawiadomienia o tym fakcie organu odpowiedzialnego za wydawanie praw jazdy na danym obszarze. Obowiązek taki stałby w sprzeczności z tajemnicą lekarską. Regulacje prawne i komentarze opracowań prawnych tego zagadnienia nie zawsze są zgodne co to tego, czy taka okoliczność, jak ilustrowana przykładem, zwalnia lekarza z tej tajemnicy.

Z drugiej strony lekarz ma wątpliwości innej natury. Mając wiedzę o chorobie alkoholowej i padaczce musi podjąć decyzję o wypisaniu pacjenta, który będzie stanowił potencjalne zagrożenie dla siebie i dla innych uczestników ruchu drogowego. Mówiąc wprost, jeżeli pacjent nadal będzie prowadził samochód, istnieje duża szansa, że ktoś przez niego zginie, a odpowiedzialność pośrednio będzie spoczywała na tym lekarzu.

Jednakże rozmowa z rodziną pozwala przypuszczać, że chory rzeczywiście nie jeździ po alkoholu. W opinii neurologa pojedynczy napad padaczkowy mógł być wyzwolony przez reakcję antabusową i istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie powtórzy się w przyszłości. Argumenty te przemawiają za odstąpieniem przez lekarza od wszczynania procedur, które zwykle w takich przypadkach kończą się odebraniem prawa jazdy. Powodowany panującym w oddziale zwyczajem i presją kolegów z pracy, lekarz ostatecznie decyduje się na zgłoszenie podejrzenia powstania schorzenia stanowiącego przeciwwskazanie do prowadzenia pojazdów odpowiednim instytucjom. Rodzina pacjenta diametralnie zmienia swoją postawę wobec lekarza i zarzuca mu kompletne niezrozumienie problemu. Według nich lekarz zamiast udzielić pomocy, przyczyni się do pogrążenia pacjenta w chorobie i przysporzy całej rodzinie problemów wynikających z konieczności zmiany przez pacjenta wykonywanej dotychczas pracy.

Kazus opisał Marcin Ojrzanowski

[1] http://www.przychodnia.pl/el/leki.php3?lek=720