| |||
BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - KazusyKazus państwa Wojnarowskich - opisNauczyciele geografii Barbara i Sławomir Wojnarowscy z Łomży mają syna dotkniętego hipochondroplazją. Jest to choroba genetyczna objawiająca się karłowatością, połączoną z deformacją stawów i kości. Dorosły osiąga wzrost kilkuletniego dziecka. Bardzo krótkie i krzywe nogi utrudniają poruszanie się chorego. Bez długiej i intensywnej rehabilitacji chorym grozi wózek inwalidzki. Na początku 1999 roku Barbara Wojnarowska zachodzi ponownie w ciążę, mimo stosowania środków antykoncepcyjnych. Ze skierowaniem od ginekologa z poradni K., pacjentka. zostaje przyjęta przez dr Leszka P., kierownika jedynej w Łomży poradni konsultacyjnej dla kobiet z ciążą wysokiego ryzyka. Dr P. jest także ordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala wojewódzkiego w Łomży. Podczas wizyty pacjentka opisuje mu swoją sytuację i, obawiając się zagrożenia płodu poważnym defektem genetycznym, prosi o skierowanie na badania prenatalne. Lekarz odmawia. Odmowa nie została poprzedzona koniecznym w takich wypadkach wywiadem lekarskim. W rozmowie z dziennikarzem „Gazety Współczesnej” dr P. stwierdził, że nie widział potrzeby skierowania pani Wojnarowskiej na badania prenatalne. Jego zdaniem, badania te w świetle prawa mają służyć leczeniu rozwijającego się płodu. W przypadku Barbary Wojnarowskiej ciąża zagrożona była nieuleczalną chorobą genetyczną. Celem badań prenatalnych nie byłoby więc dobro dziecka. Służyłyby one jedynie utwierdzeniu się małżonków w decyzji o usunięciu ciąży. Ciężka choroba genetyczna, jego zdaniem, nie uprawnia do przerwania ciąży. Skierowanie na testy nie miałoby zatem sensu, tym bardziej, że w szpitalu, w którym jest ordynatorem, aborcji nie wykonuje się i wszyscy lekarze podpisali odpowiednie zobowiązanie. Po odmowie dr P. pacjentka zwróciła się o pomoc do Agnieszki G., dyrektora ds. medycznych szpitala w Łomży. Dyrektorka podtrzymała decyzję ordynatora. Potwierdziła fakt niewykonywania aborcji w zarządzanym przez nią szpitalu i zapewniła panią Wojnarowską, że urodzi zdrowe dziecko. Wykonane w siódmym miesiącu ciąży USG potwierdziło obawy rodziców. Pacjentka została skierowana na specjalistyczne badania prenatalne w Białymstoku. Na aborcję było już za późno, gdyż upłynęły przewidziane prawem terminy. Pani Wojnarowska urodziła córkę Monikę, podobnie jak jej starszy brat, chorą na hipochondroplazję. W tej sytuacji państwo Wojnarowscy wystąpili na drogę sądową, domagając się od Szpitala Wojewódzkiego w Łomży i dwójki lekarzy ponad 1.7 miliona złotych. Rodzice chcieli przeznaczyć 1.2 miliona na dodatkowe, nie objęte ubezpieczeniem, leczenie Moniki w tym terapię hormonem wzrostu nie refundowaną przez NFZ. Zdaniem jednej z prawniczek reprezentujących w sądzie Barbarę i Sławomira Wojnarowskich,”istotą procesu było naruszenie prawa pacjenta do badań. W żadnym razie nie był to proces o aborcję, jak próbowała to przedstawić druga strona! Barbara chciała wiedzieć, w jakim stanie jest płód. Bez takiej wiedzy nie mogła podjąć świadomej decyzji, czy urodzić dziecko”. 6 maja 2004 roku w trwającym dwa lata procesie, sąd w Ł. orzekł zadośćuczynienie i odszkodowanie za utratę zarobków (w sumie ponad 66 tysięcy złotych wraz odsetkami). W uzasadnieniu wyroku sędzia podzielił pogląd prawniczek reprezentujących powoda, stwierdzając między innymi, że mimo zagrożenia ciężkim defektem genetycznym lekarze odmówili skierowania na badania prenatalne. W efekcie odmowy Barbara W. została pozbawiona możliwości podjęcia świadomej decyzji, co do losów dziecka. Tym samym doszło do naruszenia praw pani W. jako pacjentki. Odmowa spowodowała także szok i wielomiesięczną depresję matki po urodzeniu Moniki [1]. Źródło: Kazimierz Szewczyk, Bioetyka, Państwowe Wydawnictwo PWN, Warszawa 2009. [1] J. Koral, Tutaj lekarz nie jest Bogiem, „Wysokie Obcasy” (dodatek do „Gazety Wyborczej”), z dnia 22 maja 2004. |