POLSKI  ENGLISH

BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - Kazusy
Katastrofa mostu Tacoma Narrows - komentarz

Jednym z obowiązków inżyniera przy projektowaniu nowych konstrukcji i systemów jest przewidywanie i wyeliminowanie wszystkich negatywnych skutków związanych z ich działaniem i funkcjonowaniem. Dotyczy to szczególnie tych skutków, które mogą bezpośrednio zagrażać bezpieczeństwu. Obowiązek ten odnosi się do fazy projektowania, testowania prototypu, kontroli wykonania lub produkcji oraz monitorowania usterek i awarii występujących w czasie eksploatacji. W opisanym przypadku mamy do czynienia z problemem etycznej odpowiedzialności inżyniera za te negatywne skutki jego decyzji i działań, których w sposób oczywisty nie przewidział. W poszukiwaniu rozwiązania tego problemu w odniesieniu do poszczególnych przypadków pomocne jest pytanie następujące: czy te skutki można było przewidzieć? Jego sens rozumiemy następująco: czy inny inżynier, specjalista w danej dziedzinie, byłby w stanie je przewidzieć? Jeśli odpowiedź jest pozytywna, znaczy to, że negatywne skutki były wynikiem braku wiedzy, błędu w sztuce, pośpiechu lub jeszcze jakichś innych czynników. W takich sytuacjach inżynier nie może być zwolniony z odpowiedzialności etycznej, choć jest ona mniejsza, niż gdyby negatywne skutki były w polu jego świadomości. W opisywanym przypadku było jednak zupełnie inaczej. Przywołajmy w tej sprawie głos eksperta: „Metodami matematycznymi można przeanalizować powody katastrof, ale najczęściej nie można ich przewidzieć. Żaden matematyk czy statyk nie oczekiwał niezwykłego zachowania się mostu Tacoma, które doprowadziło do jego katastrofy” [1].

Projekt mostu Tacoma był zbadany pod kątem wszystkich możliwych obciążeń i znanych wówczas rodzajów drgań. Konstruktorzy mostu nie byli w stanie uwzględnić zagrożenia jego struktury przez wzbudzone przez wiatr ruchy skręcające, które powstały w wyniku złożenia dwóch fal poprzecznych przesuniętych w fazie. Zjawisko to nie było wówczas znane i opisane i dopiero ten wypadek zmusił konstruktorów mostów wiszących do jego uwzględniania [2]. Dlatego też możemy uznać, że konstruktorzy mostu Tacoma nie ponoszą odpowiedzialności moralnej za jego katastrofę. Katastrofa ta z pewnością była dla nich klęską zawodową i życiową – wszak jeden z nich chciał popełnić samobójstwo – lecz nie była to klęska moralna. W niniejszym zbiorze jest to jedyny przypadek, w którym inżynier może być zwolniony z odpowiedzialności moralnej (porównaj dla kontrastu przypadek Katastrofa mostu Tay albo Katastrofa hali targowej w Katowicach). Przypadek mostu Tacoma jest jednym z tych przypadków, w których technika, wiedza i sztuka inżynierska mierzą się z tym, co nieznane. Możliwość pojawienia się negatywnych i zupełnie nowych skutków jest nieuniknioną ceną, jaką trzeba płacić za postęp. W tym sensie, w długiej perspektywie czasowej, praktyka inżynierska ma również wymiar społecznego eksperymentowania [3].

Komentarz przygotował Marek Pyka


[1] A. Jarominiak A. Rosset, Katastrofy i awarie mostów, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, Warszawa 1986, s. 154-155.

[2] Ktoś mógłby w tym miejscu postawić zarzut: o wyborze projektu mostu Tacoma zadecydowały czynniki ekonomiczne, również i tu chodziło o pieniądze. Jest faktem, że istniał wcześniejszy projekt mostu przez zatokę, który był znacznie droższy niż ten, który został wybrany i zrealizowany. Niemniej za rzut ten można odeprzeć: wybrany projekt był i tańszy i spełniał jednocześnie wszystkie znane wówczas wymogi bezpieczeństwa.

[3] M. Martin, R. Schinzinger, Ethics in Engineering, The McGraw-Hill Companies, Inc, New York, 1996, s. 80-127.