| |||
BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - KazusyPożar w zakładzie meblarskim - komentarzInspektorzy PIP nie zdołali ustalić bezpośredniego sprawcy pożaru. Oczywiście w żaden sposób nie zmniejsza to odpowiedzialności moralnej, jaka na nim spoczywa. Odpowiedzialność ta ma charakter negatywny i wynika z braku dostatecznej uwagi przy pracy, jeśli pojawienie się ognia było dziełem przypadku. Zachowania odpowiedniej uwagi należało oczekiwać szczególnie z tego powodu, że pracownicy byli powiadomieni o pożarze pianki poliuretanowej w innej fabryce firmy. Komisja PIP nie wykluczyła również możliwości zamierzonego podpalenia. Gdyby taka hipoteza była prawdziwa, to odpowiedzialność hipotetycznego sprawcy byłaby, rzecz jasna, zupełnie inna i nieporównywalnie większa, choć tragiczne skutki pożaru – śmierć współpracowników – nie były zapewne przez niego zamierzone. Pożar nie przekształciłby się w wypadek zbiorowy, gdyby nie było innych, sprzyjających temu czynników. Były one dwojakiego rodzaju i można je uznać – posługując się terminologią Państwowej Inspekcji Pracy – za pośrednie przyczyny katastrofy. Jedne z nich były błędami sztuki inżynierskiej w sposobie zaprojektowania hali produkcyjnej. Nieuwzględnienie odpowiedniej liczby drzwi awaryjnych było naruszeniem podstawowego obowiązku inżyniera, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa publicznego. Błąd popełniła też osoba, która sprawdzała projekt hali i dopuściła do jego realizacji. Nie jest jasne czy właściwe i dopuszczalne było instalowanie systemu antywłamaniowego w hali z materiałami łatwopalnymi. Jeżeli już taki system koniecznie musiał być instalowany w pomieszczeniu z materiałami łatwopalnymi, to jego niezawodność powinna być bardzo wysoka. Wybór i instalacja tamtego systemu były błędem. Być może zresztą cały system miał jakąś wadę, która polegała na jego małej odporności na podwyższone temperatury. Druga grupa czynników była związana z niewłaściwym sposobem zorganizowania produkcji. W hali produkcyjnej było zbyt duże zagęszczenie stanowisk pracy, nie było właściwie wyznaczonych dróg ewakuacyjnych, a pracownicy nie zostali przeszkoleni w zakresie ochrony przeciwpożarowej. Niedopuszczalne było, aby łatwopalna pianka dotykała opraw oświetleniowych po sufitem: należało zadbać o właściwe składowanie tego materiału i kontrolować jego ilość składowaną na hali. Lekkomyślność tę trudno zrozumieć zważywszy na okoliczność, że w dniu pożaru, do zakładu dotarła wiadomość o spłonięciu innej fabryki tej samej firmy z powodu zapalenia się pianki poliuretanowej. Wszystkie osoby, które popełniły wskazane wyżej błędy lub dopuściły do zaniedbań ponoszą moralną współodpowiedzialność za powstanie tragicznego, zbiorowego wypadku. Komentarz przygotował Marek Pyka |