POLSKI  ENGLISH

BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - Kazusy
Trybunał Konstytucyjny a zestrzelenie cywilnego samolotu - komentarz

Jeszcze kilkanaście lat temu rozważanie zestrzelenia cywilnego samolotu wydawało się scenariuszem mało prawdopodobnym. Wypadki z 11 września 2001 roku zmieniły nasze postrzeganie problemu terroryzmu. Okazało się bowiem, że samoloty mogą stać się latającymi bombami. Wyobraźmy sobie sytuację, w której terroryści porwali samolot i zamierzają uderzyć nim w gęsto zamieszkany teren. Jest oczywiste, że katastrofa samolotu doprowadzi do śmierci wszystkich pasażerów (oraz terrorystów) i znaczącej liczby ludzi na ziemi. Liczba ta przewyższa liczbę pasażerów na pokładzie. Trybunał Konstytucyjny uważa, że zestrzelenie samolotu w takim przypadku jest sprzeczne z konstytucją. Powołuje się tutaj na przepisy mówiące o wolności, prawach, godności i ochronie życia jednostek. Jeśli natomiast dochodzi do ograniczeń konstytucyjnych wolności i praw, to nie mogą one naruszać ich istoty. Należy rozumieć, że zestrzelenie samolotu, właśnie narusza tę istotę.

Jaka byłaby moralna ocena zestrzelenia samolotu w opisanych okolicznościach? Jeżeli przyjmiemy, że zabijanie niewinnych ludzi jest zawsze złe, a pasażerów należy w takim przypadku uznać za niewinnych, to ocena ta będzie jednoznacznie negatywna.

Pozostaje jednak kwestia tego, czy zasadę tę uznajemy za absolutną, a więc czy zabijanie niewinnych osób jest zawsze złe bez względu na konsekwencje. Odpowiedź twierdząca musi prowadzić do kategorycznego zakazu zestrzeliwania samolotu bez względu na sytuację. Zwolennicy absolutnego zakazu zabijania często powołują się na zasadę podwójnego skutku. Dopuszcza ona śmierć niewinnych, jeśli nie jest ona zamierzonym skutkiem danego działania. W tym przypadku zasada ta nie ma jednak zastosowania. Jeśli więc na pokładzie znajduje się 50 osób, a samolot może uderzyć w wysoki blok mieszkalny, w którym znajduje się kilkaset rodzin, nie można go zestrzelić. Wniosek ten może wydawać się dla niektórych nie do przyjęcia. Brak zgody na jego przyjęcie nie musi wcale oznaczać przyjęcia perspektywy utylitarystycznej, choć o niej też należy w tym kontekście wspomnieć.

Z punktu widzenia utylitaryzmu czynów problem wydaje się złożony w najmniejszym stopniu. Wystarczy sprawdzić, które działanie (zestrzelenie czy nie) jest bardziej użyteczne. W skrajnej postaci można by wziąć pod uwagę także koszty materialne i przyjąć, że bardziej użyteczne jest zestrzelenie samolotu niż jego uderzenie w jakiś wartościowy budynek. Jeśli bowiem istnieje stuprocentowa (lub prawie stuprocentowa) pewność, że dojdzie do katastrofy. to niewinni pasażerowie i tak zginą.

Przy przyjęciu stanowiska utylitaryzmu reguł i reguły zakazującej zabijania niewinnych ludzi, zestrzelenie samolotu mogłoby być uzasadnione wyłącznie w skrajnych przypadkach, w których uzasadnione byłoby złamanie reguły. Nie sposób wyznaczyć tu jednoznaczną granicę.

Zostawiając perspektywę utylitarystyczną wróćmy do stwierdzenia, że zakaz zestrzelenia samolotu może być dla niektórych nie do przyjęcia. Powiedzą oni, że należy także myśleć o tych, którzy zginą na ziemi, jeśli nie podejmie się odpowiednich działań. Na to zwolennicy absolutnego zakazu zabijania mogą argumentować, że to nie ci, którzy ewentualnie mieliby podejmować określone decyzje ponoszą odpowiedzialność za śmierć zarówno pasażerów, jak i osób na ziemi, ale terroryści, więc to właśnie na nich spada wina. Byliby natomiast odpowiedzialni za śmierć pasażerów w przypadku wydania rozkazu zestrzelenia samolotu. Przeciwnicy powiedzą, że taka argumentacja prowadzi do uznania tezy: „fiat iustitia, et pereat mundus” (sprawiedliwości musi się stać zadość, choćby świat miał zginąć). Trzymanie się absolutnych zakazów moralnych uznaliby za nieracjonalne, dogmatyczne i zgubne w skutkach. Mogą oni zaproponować dwa sposoby argumentacji: pierwszy będzie odwoływał się do uprawnień (praw), drugi do moralności związanej z pełnieniem jakiejś funkcji.

Przeciwnicy zestrzelenia samolotu będą twierdzić, że nikt nie ma prawa pozbawiać niewinnych ludzi życia, a w szczególności dla czyjegoś bezpieczeństwa. Wydaje się, że podobną linię przyjął Trybunał Konstytucyjny w wydaniu swojego orzeczenia (naruszenie istoty konstytucyjnych wolności i praw). Kontrargumentując można jednak podać przykład działania państwa, kiedy prawa osób niewinnych zostają pogwałcone w celu zapewnienia bezpieczeństwa innym. Dzieje się tak wtedy, gdy władze nie chcą negocjować z terrorystami, na przykład w przypadku przetrzymywania zakładników, ponieważ uważają, że może to zachęcić innych do podobnych działań terrorystycznych. Argumentowanie, że wina i ewentualne łamanie praw spoczywa na oprawcach, a nie na władzy, nie jest do końca przekonujące, ponieważ wiąże się z drugim problemem zasygnalizowanym powyżej, a więc z moralnością związaną z pełnieniem jakiejś funkcji.

To, co w ogólnym odbiorze może wydawać się moralnie niedopuszczalne na gruncie naszej codziennej moralności, nie musi takie być w związku z pełnieniem jakiejś funkcji czy wykonywaniem określonego zawodu. W literaturze najczęściej w tym kontekście przywołuje się zawód lekarza i prawnika. Także polityk przyjmuje na siebie pewne zobowiązania. Pośród nich z pewnością można wymienić zobowiązanie do dbania o bezpieczeństwo kraju i jego obywateli. W omawianym przez nas hipotetycznym przypadku nie sposób nie wziąć pod uwagę tego, że polityk ma zobowiązania zarówno względem pasażerów jak i ludzi, którzy mogą zginąć na ziemi w wyniku uderzenia porwanego samolotu. Nie wydaje się sprzeczne z intuicją, że skoro nie może uratować tych pierwszych, to powinien zrobić wszystko, co w jego mocy, by ocalić tych drugich, nawet jeśli będzie to oznaczało zestrzelenie samolotu. Ocena moralna tego czynu może być różna. Ale przyjmując nawet, że będzie to ocena negatywna, to nie wynika z tego, że nie będzie to czyn, którego nie należało spełnić.

Na koniec należy krótko przedstawić jeszcze dwie perspektywy. Po pierwsze, z punktu widzenia etyki kantowskiej zestrzelenie samolotu byłoby czynem niemoralnym, ponieważ zakładałoby traktowanie ludzi wyłącznie jako środków, czego zakazuje imperatyw kategoryczny. Można by jednak próbować argumentować, że pasażerowie traktowani są jako środek przez samych terrorystów. Godniejsza może być śmierć, dzięki której ratuje się życie innych. Pasażerowie poświęcający swoje życie dla innych tę godność by odzyskiwali. Jeżeli przyjmiemy także antropologiczną tezę, że ludzie poszukują sensu, a szczególnie sensu we własnej śmierci, to wydaje się że taka śmierć może być dla nich bardziej do przyjęcia.

Jeżeli mowa o tym, co pasażerowie mogliby wybrać, gdyby mieli taką możliwość, w uzasadnieniu zestrzelenia samolotu można by się odwołać do hipotetycznej zgody, na której oparte są różne instytucje społeczne, np. instytucja kwarantanny. Uważamy, że służy ona społeczeństwu, ponieważ pozwala odizolować od niego jednostki, które są chore lub co do których istnieje podejrzenie, że mogą być zarażone chorobą zakaźną. Instytucja ta niesie jednak dla nas pewne zagrożenie. Może bowiem zdarzyć się tak, że to my będziemy musieli być poddani kwarantannie. Jeśli zapadniemy na nieznaną chorobę, możemy umrzeć, zanim zostaniemy wyleczeni. Odizolowanie chorej jednostki ma ratować inne przed zarażeniem. Czy to znaczy, że jest ona traktowana wyłącznie jako środek? Wydaje się, że nie. Istniała bowiem zgoda na taką instytucję. Podobnie można argumentować za istnieniem instytucji zestrzeliwania samolotów cywilnych o ile stają się one narzędziem ataku terrorystycznego.

Dotychczasowe rozważania obejmowały płaszczyznę etyczną. Przy okazji utylitaryzmu czynów wspomniane zostały inne dobra, takie jak dobra materialne. Można w kontekście omawianej problematyki mówić także o innych, np. o dobrach narodowych czy narodowym dziedzictwie. Wyobraźmy sobie, że terroryści kierują porwany samolot na Wawel. Załóżmy także, że jest pewne, że nie zginie nikt inny poza tymi, którzy znajdują się na pokładzie? Czy uzasadnione będzie zestrzelenie samolotu w takiej sytuacji? Można bowiem przyjąć, że niektórzy ludzie w przypadku pewnej śmierci uznają, że lepsze będzie zachowanie czegoś cennego dla ich państwa czy narodu. Teza ta nie jest tezą kontrowersyjną, jeśli pamiętamy, że istnieją przypadki rzeczywistego poświęcenia własnego życia (a więc w przypadku braku pewności śmierci) dla takich wartości.

Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok. Pozostaje pytanie, na ile, zarówno z punktu widzenia roztropności jak i moralności, kwestie takie powinny być jawne. Czy ogłoszenie, że zestrzelenie samolotu porwanego przez terrorystów jest sprzeczne z konstytucją, co w praktyce oznacza całkowity zakaz przyjęcia takiego sposobu działania, nie naraża obywateli na niebezpieczeństwo?


Opracował Tomasz Kuniński