| |||
BIOETYKA / ETYKA MEDYCZNA - KazusyMatka chora na raka płuc - komentarzW przedstawionej w podręczniku etyce troski ograniczanej sprawiedliwością przykład ten ilustruje trudności wiążące się z praktycznym realizowaniem tego dobra. Głównym podmiotem troski jest tu pani B. S. Jednak lekarz powinien również zatroszczyć się o jej syna. Przykład komplikuje także stan zdrowia pacjentki: znajduje się ona w obszarze granicznym oddzielającym chorobę od umierania. Rozpatrzę kolejno zasygnalizowane elementy sytuacji opisywanej tym kazusem , zaczynając od pani B. S. jako podmiotu troski. Ustanawiana przez tę wartość relacja lekarz – pacjent tworzy umowę-przymierze. Niezbywalnym warunkiem udanego przymierza i właściwej troski jest świadoma zgoda pacjenta oparta na właściwie zrozumianej informacji. Zgoda udzielona po poinformowaniu jest także miarą lojalności lekarza wobec podopiecznego i kryterium zaufania pacjenta do lekarza. Dlatego też etyk omawianej orientacji, nie lekceważąc opinii syna, musi jednak bezwzględnie dążyć do nawiązania dialogu z panią B. S. W trakcie rozmów powinien przygotować pacjentkę na przyjęcie prawdy i uzyskać zgodę na jej zakomunikowanie. W przygotowywaniu scenariusza rozmów bardzo przydatna jest pomoc pielęgniarek i znajomość społeczno-kulturowego środowiska chorego. W codziennej praktyce klinicznej lekarz powinien zrezygnować z informowania pacjentów o niepomyślnym rokowaniu, jeśli sobie tego życzą w sposób nie budzący wątpliwości lub gdy podejmie uzasadnione podejrzenie, że ma do czynienia z sytuacją analogiczną do wzorca „chorego skaczącego z okna”. W pierwszym przypadku musi się jednak upewnić się, czy rezygnacja z prawa do bycia poinformowanym nie wynika ze zbyt dużego strachu pacjenta przed śmiercią. Jeśli przyczyną decyzji chorego są silne lęki tanatyczne, wówczas przypadek ten różni się tylko ilościowo od przerażenia umieraniem „pacjenta skaczącego z okna”. W pełni udana relacja troski wymaga obniżenia lęków tanatycznych do poziomu akceptacji własnej śmierci przez umierającego. Dlatego też rezygnacja opiekuna z informowania umierających pacjentów przerażonych bądź „tylko” zalęknionych własną śmiercią jest w etyce troski traktowana jak porażka lekarza i całego zespołu, którym kieruje. Troskliwemu lekarzowi nie wolno odwoływać się bezpośrednio do reguły nieszkodzenia w moralnym usprawiedliwianiu okłamywania chorego. Nie wolno mu także zbyt pośpiesznie zasłaniać się zasadą autonomii jako moralną sankcją rezygnacji z poszukiwania rzeczywistych motywów decyzji pacjenta. Przypomnę, że autonomia i nieszkodzenie uzyskują w omawianym sposobie uprawiania bioetyki status wartości dopiero wówczas, gdy kierowane nimi działania są przejawami troski ograniczanej sprawiedliwością. Powodem prośby syna mogła być obawa wynikająca ze znajomości stosunku pani B. S. do własnej śmierci. Lekarz powinien wykorzystać tę wiedzę i przekonać go do współpracy przy obniżaniu lęków matki. Niestety, w naszej kulturze powszechne jest wypieranie śmierci, co sprawia, że motywy podobnych żądań są bardziej złożone. Do niepokoju o panią B. S. zapewne dołącza się u jej syna strach przed własną skończonością i poczucie winy wobec śmierci matki. W tej codziennej dla praktyków sytuacji lekarzowi będzie bardzo trudno przekonać syna do zmiany zdania. Jeśli spotka go niepowodzenie, skomplikuje to proces troszczenia się o pacjentkę i sprawi, że bliska jej osoba pozostanie sama z lękami tanatycznymi i poczuciem winy. Dla minie jako etyka troski, podobnie jak dla zwolenników etyki opiekuńczości bardzo ważna jest świadomość związków łączących pacjentów z innymi znaczącymi dla nich ludźmi, w tym przede wszystkim z bliskimi. Stan zdrowia pani B. S. sprawia, że jako podmiot troski znajduje się bardzo blisko linii demarkacyjnej oddzielającej pacjenta chorego mającego jeszcze szanse na wyleczenie od umierającego, który już tej szansy nie ma. Mimo, że jest to granica bardzo trudna do wytyczenia, w omawianym modelu uprawiania bioetyki jej nakreślenie staje się koniecznością. Separuje ona bowiem odmienne formy troski. Po stronie choroby właściwą formą jest leczenie schorzenia i opieka. Natomiast w strefie umierania obowiązkiem jest już tylko wszechstronna opieka osłonowa (paliatywna). Brakiem troski jest traktowanie umierających pacjentów jak chorych, którzy mieliby lub mogli wyzdrowieć [1]. Taka beztroska ma również wymiar finansowy, którego nie wolno bagatelizować. Wydając pieniądze na niepotrzebną operację i chemioterapię przysparzamy pani B. S. zbędnych cierpień oraz postępujemy niesprawiedliwie w stosunku do innych pacjentów, dla których może zabraknąć środków na skuteczne leczenie. Nie tylko zatem troska, ale również zakorzeniona w niej sprawiedliwość narzuca konieczność ustalenia linii dzielącej chorobę od umierania. W jej ustalaniu powinien wziąć udział pacjent. Jest to kolejny argument przemawiający za poinformowaniem pani B. S. o jej stanie, nawet wbrew woli syna. Kazimierz Szewczyk, Bioetyka, Państwowe Wydawnictwo PWN, Warszawa 2009. [1] P. Ramsey, Pacjent jest osobą, tłum. S Łypacewicz, PAX, Warszawa 1977, s. 162 |