ETYKA W POLITYCE - Kazusy
>Etyka wojny
Nadzy żołnierze a problem usprawiedliwienia zabijania na wojnie - opis
komentarz
Michael Walzer w Wojnach sprawiedliwych i niesprawiedliwych zauważył, że w pamiętnikach i listach z wojny stale powtarza się pewna historia: żołnierze zauważają nieświadomego ich obecności żołnierza wroga, mają go na celowniku, są w stanie go zabić, a mimo to często „wypuszczają z rąk” tę okazję.
Brytyjski poeta Wilfred Owen pisał np. do brata w Anglii 14 maja 1917 roku:
Kiedy maszerowaliśmy zagłębioną w terenie drogą, raz mieliśmy niezłego pietra. Wiedzieliśmy, że gdzieś po lewej na naszych tyłach musiały być przyczółki Niemców. Zupełnie nagle w szeregach poniósł się krzyk: „Kryć się za skarpą”. Wszyscy rzucili się zakładać bagnety, odbezpieczać karabiny, otwierać ładownice, ale gdy wyjrzeliśmy znad skarpy, zobaczyliśmy samotnego Niemca, który mknął ku nam jak zając, z głową pochyloną i rękoma wyciągniętymi przez siebie, jak gdyby zamierzał zanurkować pod ziemię (co z pewnością z ochotą by zrobił). Nie znalazł się chętny, by go zastrzelić, wyglądał zbyt śmiesznie.
George Orwell pisał w swoich Wspomnieniach z wojny hiszpańskiej:
… jakiś człowiek wyskoczył z okopu i na naszych oczach biegł nasypem, prawdopodobnie z wiadomością dla oficera. Był nie zupełnie ubrany i obiema rękoma przytrzymywał spodnie. Nie strzeliłem do niego. To prawda, że jestem słabym strzelcem i było mało prawdopodobne, żebym na odległość stu metrów trafił w biegnącego człowieka […] Ale nie strzeliłem również z powodu tych spodni. Przyjechałem tu, aby strzelać do „faszystów”, a facet, który przytrzymuje opadające spodnie, nie jest faszystą, jest najwyraźniej bliźnim, podobnym do nas i nie mamy ochoty do niego strzelać.
Zaś Emilio Lussu, żołnierz włoski walczący z Austriakami podczas I wojny światowej, późniejszy przywódca socjalistów, który uciekł z Włoch przed faszystami, wspomina, że kiedyś podczas wojny dostał się do umocnień wroga i miał właśnie strzelić do wroga, gdy ten zapalił papierosa:
Ten papieros zadzierzgnął niewidzialną więź między nami. (…) Rozumowałem mniej więcej tak: poprowadzić setkę, a choćby i tysiąc ludzi przeciwko setce czy tysiącowi innych to jedno; natomiast oddzielić jednego od pozostałych, niejako mówiąc mu: „Nie ruszaj się, zaraz cię zastrzelę. Zaraz cię zabiję” – to zupełnie co innego […] Walczyć to jedno, natomiast zabić człowieka to zupełnie co innego. A zabić w ten sposób, to tyle co zamordować.
Źródło:
M. Walzer, Wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010.
opracował Tomasz Żuradzki
|